Plac Asnyka: co dalej z tą kostką?

Mniej kostki – więcej zieleni, bezpieczna nawierzchnia placu zabaw i więcej urządzeń rekreacyjnych – to główne postulaty, z jakimi przyszli do wiceprezydenta Jerzego Stępnia działacze społeczni z Jeżyc walczący o rewitalizację placu Asnyka.

Przedstawiciele organizacji społecznych, w tym radni Rady Osiedla Jeżyce, poprosili o spotkanie z wiceprezydentem właśnie z powodu trwającej rewitalizacji, a właściwie bardziej przebudowy placu Asnyka, ponieważ nie mogą osiągnąć porozumienia z wykonawcą prac, czyli Zarządem Zieleni Miejskiej. Sprawa jest o tyle kuriozalna, że zleceniodawcą prac i jednostką, która zdobyła na nie finansowy grant, jest właśnie Rada Osiedla Jeżyce…

Problemem jest jednak projekt realizowany przez Zarząd Zieleni Miejskiej, którego – jak twierdzą radni z Jeżyc – rada nigdy nie zaakceptowała. Tomasz Lisiecki, dyrektor ZZM, twierdzi, że rada go zaakceptowała, tylko że – co udało się dziś podczas spotkania ustalić wiceprezydentowi Stępniowi – obie strony mówią o dwóch różnych projektach.

Jednak sprawa placu Asnyka jest znacznie bardziej skomplikowana, bo przez ponad rok, odkąd rada osiedla dostała grant na jego rewitalizację, planów pojawiło się już kilka i drugie tyle koncepcji i każda ze stron przekonuje, że to ten jej jest jedynym słusznym i zaakceptowanym przez wszystkich rozwiązaniem…

– Dzięki wysiłkowi społecznemu, który w to włożono, można by było wybudować kilka albo nawet kilkanaście placów zabaw – nie bez słuszności zauważył Maciej Wudarski z Prawa do Miasta.

Społecznicy uznali, że mediacja wiceprezydenta jest tu jedynym rozwiązaniem, bo inaczej nigdy się nie uda ukończyć tego placu w takim kształcie jak sobie tego życzą mieszkańcy.

Spotkanie rozpoczęło się o wytłumaczenia wiceprezydentowi, w czym problem, co z pewnością nie było zdaniem łatwym – ani dla tłumaczącej radnej Katarzyny Kretkowskiej, która zajmowała się sprawą od początku – ani dla wiceprezydenta, bezskutecznie próbującego zrozumieć, ile planów i koncepcji rewitalizacji placu pojawiało się na każdym etapie jego budowy. Nieuniknione było też pojawienie się sprawy kostki brukowej na placu i powierzchni, jaką miała zająć – to jeden z bardziej głośnych postulatów. Społecznicy uważają, że ZZM chce wybrukować cały plac, dyrektor spółki twierdzi, że realizuje jedynie projekt dołączony do wniosku grantowego…
– Według mojej wiedzy idea kładzenia kostki brukowej wynikała z programu grantowego – dociekał wiceprezydent. – Jest tu projekt, jest opis nawierzchni pokrytej kostką brukową. Pojawienie się więc stwierdzenia, że nagle na placu pojawia się kostka, nie odpowiada rzeczywistości.

– Ale to nie był projekt, to była tylko koncepcja – przekonywali społecznicy. – Dyrektor Lisiecki przygotował projekt bez konsultacji z radnymi i zaczął go realizować.
A projekt realizowany przez ZZM nie ma nic wspólnego z tym, czego życzyliby sobie mieszkańcy i co ujęli we własnym projekcie. Rozpoczęła się więc żmudna analiza, co dałoby się, na obecnym etapie prac, zrealizować z projektów społeczników – i okazało się, że całkiem sporo. Na pewno uda się zachować trzy wejścia na plac, jak dotychczas, usunąć część kostki brukowej, by nie zajmowała więcej niż 730 metrów, zachować ogrodzenie placu zabaw i nawierzchnię z piasku lub trawiastą, a także postawić tam więcej zabawek, by mogły z nich korzystać dzieci w różnym wieku.
– Kombajn zabawowy byłby najlepszy – precyzuje Aleksandra Sołtysiak-Łuczak z Prawa do Miasta. I zaraz okazało się, co zademonstrowały jeżyckie radne, że taki kombajn pojawił się już we wstępnej koncepcji zagospodarowania palcu. Dlaczego z niej zniknął? Nie wiadomo…

Ustalono też, że niestety, nie pojawi się kosz do koszykówki, bo nie ma tyle miejsca, by postawić wystarczająco wysokie ogrodzenie chroniące okoliczne okna przed przypadkowymi uderzeniami piłki. Będzie natomiast taka zieleń, jakiej sobie życzą radni: niezbyt gęsta, niska, by dobrze było widać, co się dzieje na placu, bo nie będzie zasłaniała widoczności i tym samym dawała schronienie na przykład miłośnikom taniego wina…
– Czy to państwa satysfakcjonuje? – pytał wiceprezydent.

Uczestnicy spotkania w zasadzie się zgodzili z tymi wnioskami – ale woleliby, żeby to wszystko zostało dokładnie spisane i narysowane tak, aby już nikt nie miał żadnych wątpliwości. Zdecydowano więc, że spotkają się ponownie we środę, także z przedstawicielami Zarządu Zieleni Miejskiej, by ostatecznie ustalić, jak plac ma wyglądać. Spotkanie będzie nagrywane i protokołowane, by tym razem nie było żadnych wątpliwości co do tego, jakie decyzje zostały podjęte i jaki projekt należy realizować…

Wiceprezydent powiadomił też obecnych, że cała procedura postępowania zostanie poddana wnikliwej kontroli, co oczywiście nie rozwiąże sprawy, ale pozwoli ją wyjaśnić.
– To pierwsze, z jakim się spotykam, tak głębokie nieporozumienie między radą osiedla a Zarządem Zieleni Miejskiej – podsumował. – Ale chcę podkreślić, że to rada jest gospodarzem tego miejsca i to ona wynajmuje ZZM…