Konflikt na Wildzie narasta

Wycieczki dla seniorów, kary dla jednej z radnych, nagrywanie sesji rady osiedla i dotacje – a w tle konflikt osiedlowych radnych ze społecznikami. O co chodzi?

XXXVI sesja Rady Osiedla Wilda prawdopodobnie przejdzie do historii jako jedno z najgorętszych posiedzeń nie tylko wildeckich radnych, ale też wszystkich tzw. jednostek pomocniczych w Poznaniu. Co prawda do żadnych rękoczynów nie doszło, ale była policja, kontrowersyjne decyzje i wzajemne oskarżenia.

Policja pojawiła się na życzenie radnych, którym nie spodobało się, że jeden z obserwatorów nagrywał całe posiedzenie własną kamerą. Chociaż jak mówi Adam Babicz, przewodniczący Rady Osiedla Wilda, w prosty sposób można było konfliktu uniknąć.

– Nie mogliśmy dojść do kompromisu z tym panem. Jakieś 35 minut po rozpoczęciu sesji dostałem kartkę z informacją, że ktoś nagrywa posiedzenie. Zapytałem tego pana, dlaczego to robi, ale nie dostałem odpowiedzi. Ten pan mówił tylko, że ma prawo do nagrywania. Dostałem tylko kartkę z jakąś informacją zapisaną drobnym drukiem, ale jej nie przeczytałem – przedstawia całą sytuację Babicz. – Oczywiście posiedzenie rady było jawne, ale były tam też inne osoby, które mogły sobie nie życzyć nagrywania. Po przyjeździe policji sytuacja się uspokoiła, a potem ten pan poinformował o nagrywaniu i mógł je już kontynuować. Wystarczyło tylko dojść do konsensusu.

Przyjazd policji był więc niepotrzebny – ale samo jej wzywanie również, co tłumaczy Mariusz Wiśniewski, radny Poznania i autor projektu reformy poznańskich samorządów pomocniczych.
– Nie będąc świadkiem tej sytuacji nie mogę jej oczywiście bezpośrednio skomentować. Ale to co mogę jednak podkreślić to to, że każde oficjalne i jawne posiedzenie organów osiedla, czyli rady i zarządu, podobnie jak i Rady Miasta, może być rejestrowane przez jego uczestników, także obserwatorów. Radni osiedla są osobami publicznymi i np. sesja rady jakiegokolwiek osiedla nie jest prywatnym spotkaniem – wyjaśnia Wiśniewski.

Kontrowersji było jednak więcej – największa zaś dotyczy odebrania diety Dorocie Bonk-Hammermeister, radnej osiedlowej z Wildy. Za co?
– Chodzi o konkurs wiedzy o Wildzie. Główną organizatorką quizu z ramienia rady osiedla była pani Bonk-Hammermeister. Główną nagrodę zaś zdobył jeden z organizatorów quizu. To nie było zgodne z regulaminem konkursu, nie spodobało się też sponsorowi nagrody głównej – tłumaczy Babicz.

Co ciekawe, na facebookwym profilu Forum Aktywistów Wildy pojawiła się informacja, że za konkurs odpowiadał… Marian Krzywosz, inny radny osiedlowy. Temu Babicz jednak zaprzecza.
– Głównym organizatorem była pani Bonk-Hammermeister. Miała jednak swoich zastępców – mówi przewodniczący rady osiedla. Radny Krzywosz był jednym z nich, jednak swoją dietę zachował…

Co ciekawe, z wypowiedzi zamieszczonych na wymienionym profilu facebookowym wynika, że konkurs był tylko pretekstem do ukarania Doroty Bonk-Hammermeister za jej działalność. O konflikcie wspomina też sam Babicz przyznając, że rada ma też problem ze społecznikami.

– Większość obserwatorów posiedzenia rady osiedla była ze stowarzyszenia Wildzianie. Jest tu konflikt, ale że Wildzianie i stowarzyszenie Prawo do Miasta nie chcą się dogadywać z radą osiedla, to jest normalne. Pani Bonk-Hammermeister działa w tych dwóch stowarzyszeniach, a do tego w radzie osiedla, więc musi się tu pojawić konflikt interesów – tłumaczy Babicz. Dodaje też, że inni radni zarzucają radnej Bonk-Hammermeister słabą pracę na rzecz osiedla.

Czy tak jest w rzeczywistości? Osiedlowi radni twierdzą, że tak. Natomiast z wypowiedzi zamieszczonych na Forum Aktywistów Wildy wynika, że radna jest wyjątkowo pracowita i ma wielu obrońców.
– Ja patrzę od lat na działania Doroty. Gdyby nie ona, Rada by umarła, albo by sobie raz po raz zasiadali w tej szkole w ławkach i rozmawiali o niczym – twierdzi Patryk Borowiak, jeden z mieszkańców Wildy, który zamierza dodatkowo zgłosić zachowanie radnych do jednostki nadzorującej ich pracę. Inne wypowiedzi mieszkańców utrzymane są w podobnym tonie, a działania rady osiedla są bardzo krytykowane.

Na posiedzeniu rady osiedla były też inne kontrowersje dotyczące finansów rady osiedla – dotyczyły Szkoły Podstawowej nr 84, która leży poza obszarem zarządzania Rady Osiedla Wilda (jak tłumaczy Babicz budynek szkoły co prawda znajduje się poza terenem osiedla, ale uczniowie mieszkają już na terenie Wildy, a to do nich jest kierowana pomoc) oraz wycieczki dla grupy 45 seniorów, która kosztować będzie 15 tys. zł (przewodniczący rady osiedla wyjaśnia, że jest to wycieczka dla grupy seniorów, która przez cały rok ma spotkania integracyjne).

Niezależnie od tego, kto ma rację, wiadomo jedno – społecznicy chcą zmian w składzie Rady Osiedla Wilda i na pewno będą do tego dążyć podczas najbliższych wyborów do rad osiedli.