Al. Marcinkowskiego: przejścia nie ma, ale jest… policja

Historia powstania tego przejścia liczy sobie już ponad dwa lata i jest klasycznym przykładem polityki transportowej Poznania. Zresztą wszystko wskazuje na to, że co najmniej drugie tyle jeszcze sobie na nie poczekamy…

Problem zauważył ponad dwa lata temu Paweł Sztando, radny osiedla Stare Miasto.
– Użytkownicy przystanku tramwajowego przy al. Marcinkowskiego, tego koło Hotelu Rzymskiego, po opuszczeniu tramwaju, aby udać się w kierunku ul. Św. Marcin, zmuszeni są pokonać przejście dla pieszych, które prowadzi w przeciwnym kierunku – tłumaczył wówczas, w październiku 2012 roku, radny. – Bardzo wielu pasażerów po opuszczeniu pojazdu wybiera drogę na skróty, przez tory w kierunku ul. Św. Marcin.

Radny przewidywał, że gdy zostanie ukończona galeria MM, wtedy problem będzie jeszcze większy, bo po przejściu z przystanku “na dziko” wychodzi się tuż przed wejściem do galerii. A ludzie, jak wiadomo, lubią sobie skracać drogę, a nie wydłużać. Przewidywania radnego sprawdziły się w stu procentach – nikt nie przejmuje się tabliczką z zakazem wiszącą na barierkach przystanku i ludzie przechodzą “na dziko” idąc do galerii i na ulicę Święty Marcin.

Dlatego radny wystąpił z propozycja, by po prostu także i na drugim końcu przystanku zrobić przejście przez ulicę. Kierowcy – co prawda jest ich tu niewielu – będą wiedzieli, że mają bardziej uważać, a ludzie będą przechodzili zgodnie z prawem. Paweł Sztando nie przewidywał większych problemów z wyznaczeniem przejścia: ta część ulicy stanowi w zasadzie tylko dojazd do hotelu Rzymskiego i parkingu pod galerią, nie ma więc na niej szalonego ruchu, a kierowcy ruszający sprzed hotelu czy wyjeżdżający z podziemnego parkingu nie rozwijają żadnych zatrważających prędkości z przyczyn oczywistych. Koszt także byłby niewielki: wystarczyłoby po prostu namalować pasy.

Ale okazało się, że to nie takie proste, gdy radny zwrócił się z prośbą do Zarządu Dróg Miejskich o wyznaczenie przejścia.
– Zarząd Dróg Miejskich, odpowiadając na moją prośbę, przedstawił radzie dwa warianty udogodnień dla pasażerów przystanku tramwajowego przy al. Marcinkowskiego – wyjaśnia radny. – Radni przychylili się do wariantu zawierającego możliwość wyznaczenia przejścia dla pieszych przez torowisko tramwajowe oraz przez jezdnię zachodnią al. Marcinkowskiego. Koszt wykonania: 20 tys. zł netto.

Bo radnego Sztando poparli koledzy z Rady Osiedla Stare Miasto i przyjęli uchwałę opiniującą ten wariant stworzenia nowego przejścia dla pieszych na al. Marcinkowskiego. Ale przejścia jak nie było – tak nie ma. W kilku pismach ZDM podawał nawet konkretne terminy realizacji tego przejścia – ale nie zrealizował żadnego z nich. Upłynęły dwa lata i przejścia jak nie było tak nie ma. Dlaczego?

– Tu jest problem z tramwajami jadącymi pod górę – tłumaczył 21 listopada 2013 roku Kazimierz Skałecki, wicedyrektor ZDM. – I opinie na temat tego przejścia są negatywne właśnie z tego względu. Kłopot jest też z zielenią, której część trzeba by było przy utworzeniu przejścia zlikwidować. Namalowanie pasów nie wystarczy, bardzo możliwe, że sygnalizacja świetlna będzie tam jednak niezbędna. Dlatego rozmawiamy cały czas, jak to zrobić…

Tłumaczenie było co najmniej kontrowersyjne: przecież kilka metrów dalej, na ulicy Podgórnej, są pasy, prowadzące przez to samo torowisko, którym tramwaj jedzie pod górę. Nie ma tam sygnalizacji świetlnej i nigdy nie było, ale mimo to jakoś nikt dotąd tam nie zginął z tego powodu. Zieleni natomiast raczej nie trzeba by było likwidować, miejsca w tej części ulicy jest wystarczająco dużo, by zmieściło się i przejście, i zieleń, zwłaszcza jak się weźmie pod uwagę, że tu obok jest całkiem spory i wybrukowany placyk, który z powodzeniem mógłby się stać zieleńcem ku radości mieszkańców i ozdobie miejsca… A jednak przejścia nadal nie ma.

Pojawiła się natomiast… policja. 30 czerwca funkcjonariusze wyłapywali ludzi idących “na dziko” z przystanku w stronę Galerii MM. Cóż, skoro oficjalnie przejścia tam nie ma, to jest to łamanie przepisów. Tylko czy nie lepiej byłoby po prostu namalować tam te pasy i w ten sposób zwolnić kilku funkcjonariuszy do bardziej przydatnych w mieście działań?

Co gorsza, jak informuje radny Paweł Sztando, obecnie – mówimy już o roku 2014, jakby ktoś się pogubił – zarówno rada osiedla, jak i ZDM nie dysponują funduszami na budowę nowego przejścia.
– Podejmę działania w celu przekonania władz miasta oraz radnych miejskich, aby inwestycję rozpocząć jeszcze w tym roku – deklaruje radny. – Ewentualnie będę wnioskował o przeznaczenie środków z budżetu rady osiedla, ale to najwcześniej mogłoby nastąpić w 2015 roku. Jednakże, jak pokazuje sytuacja po otwarciu galerii MM, należy jak najszybciej zwiększyć bezpieczeństwo pieszych w tym miejscu.