Lech przegrywa – kompromitacja obrony!

Lech Poznań przegrał u siebie z Wisłą Kraków 2:3 i zanotował tym samym pierwszą porażkę na własnym boisku od prawie roku. Bramki dla gości zdobyli Garguła (dwie) oraz Guerrier. Dla Kolejorza trafiali Wołąkiewicz i Douglas.

Od początku spotkania na boisku dominowali podopieczni Mariusza Rumaka, którzy bardzo łatwo zamknęli gości na własnej połowie. Krakowska obrona wyraźnie nie radziła sobie z naporem poznaniaków i kilka razy lechici mieli możliwość stworzenia sobie dobrych okazji. Najlepszą miał Teodorczyk, który dostał piłkę pod polem karnym od… Głowackiego. Napastnik Lecha jednak posłał piłkę na trybuny.

Od nieudanego uderzenia Teodorczyka przewaga Lecha dramatycznie szybko topniała i po paru minutach to goście zamknęli poznaniaków na własnej połowie. Podopieczni Franciszka Smudy byli jednak zdecydowanie bardziej bezwzględni i już po chwili objęli prowadzenie w tym meczu. Piłka była kilka razy wrzucana w pole karne Lecha, obrońcy nie potrafili jej wybić, aż w końcu Garguła postanowił wyjaśnić sytuację i mocnym strzałem z jedenastu metrów wyprowadził gości na prowadzenie.

Lech próbował się odgryźć, ale efektem jego starań był jedynie groźny strzał Lovrencsicsa – był on jednak tylko groźny i tylko dlatego, że piłka odbiła się rykoszetem od jednego z zawodników z pola i mogła zmylić Buchalika. Ten ostatni jednak był czujny i efektownie piłkę złapał.

Nieporadność poznaniaków w ataku była niczym w porównaniu z tym, co podopieczni Mariusza Rumaka wyprawiali w obronie. Eksperymentalnie zestawiona obrona co chwilę się kompromitowała. Douglas i Wołąkiewicz kompletnie nie radzili sobie po bokach, a Arajuuri i Wilusz mieli bardzo duże problemu w środku defensywy.

Wisła to widziała… i bardzo szybko wykorzystała. W 29. minucie było już 2:0. Tym razem goście właściwie „wjechali” z piłką do bramki – chociaż trzeba przyznać, że żaden obrońca im za bardzo nie próbował przeszkodzić. Nie naciskany Stilić podał na lewą stronę do Jankowskiego, ten bez problemu ograł Wołąkiewicza, dograł wzdłuż bramki, a tam tylko nogę dołożył ponownie Garguła… Nie było to zbyt trudne, ponieważ przy lewym pomocniku Wisły nie było żadnego z obrońców Lecha. Fatalna gra szybko przełożyła się na atmosferę panującą na trybunach i piłkarze już po chwili mogli usłyszeć „Co wy robicie? Kolejorz, co wy robicie?”.

Piłkarze Lecha zdawali jednak się nie przejmować krytyką kibiców i konsekwentnie grali na tym samym poziomie – w efekcie Wisła powinna prowadzić po pierwszej połowie przynajmniej 4:0. Nie prowadziła, co było zasługą Pawła Brożka. Najpierw napastnik „Białej Gwiazdy” w sytuacji sam na sam nie trafił w bramkę, a później z kilku metrów minimalnie się pomylił. Gdyby Brożek wykorzystał jedną z tych sytuacji – byłoby po meczu, a tak kibice Kolejorza mogli mieć ciągle nadzieję, że Lech zdoła odrobić w drugiej połowie straty (chociaż biorąc pod uwagę poziom, jaki prezentowała w tym meczu obrona, takich entuzjastów pewnie było przy Bułgarskiej niewielu).

Od początku drugiej części gry na boisku pojawili się Pawłowski i Kownacki, którzy zmienili bezużytecznego Lovrencsicsa i niewidocznego Teodorczyka. Ani jeden, ani drugi nie wnieśli nowej jakości w grę poznaniaków, ale mimo wszystko prezentowali się na boisku lepiej od poprzedników. Kownacki miał nawet udział przy bramce kontaktowej dla poznańskiego Lecha. Młody napastnik uderzał z dystansu, Buchalik odbił piłkę przed siebie, dopadł do niej Trałka, ale bramkarz Wisły sfaulował pomocnika Kolejorza, w efekcie czego zobaczył żółty kartonik, a Lech miał okazję na zdobycie bramki z rzutu karnego. Okazję tę wykorzystał Hubert Wołąkiewicz i szansę na remis szybko się zwiększyły.

Ten remis powinien być już minutę po bramce Wołąkiewicza. Kownacki przejął piłkę od jednego z obrońców Wisły, ale tak fatalnie dogrywał do wychodzącego na dobrą pozycję Keity, że tego ostatniego zdążył wyprzedzić jeden z defensorów Wisły.

Lecha kolejne niepowodzenia jednak nie zniechęcały (a w tym meczu było ich sporo) i ciągle próbował. To jednak goście stworzyli sobie świetną okazję do podwyższenia prowadzenia. Ponownie przed szansą stanął Paweł Brożek. Ponownie przed sobą miał tylko Buricia i ponownie nie udało mu się trafić do bramki.

Chwilę później Brożek mógł być na siebie wściekły (a z całą pewnością wściekły na niego był trener Smuda), ponieważ Lech doprowadził do wyrównania. Rzut wolny z około trzydziestu metrów, do piłki podszedł Douglas i pokonał Buchalika! Część kibiców po tej bramce uwierzyła, że Lech mimo fatalnej gry jest w stanie to spotkanie nawet wygrać…

Nic bardziej mylnego. Poznańska defensywa konsekwentnie przez cały mecz prezentowała równie żenujący poziom, co bez litości wykorzystał tuż przed końcem meczu Guerrier. Wprowadzony za Pawła Brożka napastnik nie był przez nikogo kryty, bez większego problemu ograł nadbiegającego do niego Wołąkiewicza i z bliska pokonał Buricia.

Ostatecznie więc po katastrofalnej grze Lech przegrał u siebie 2:3. Eksperymentalnie zestawiona obrona zagrała fatalnie. Wyjątkowo słabo prezentował się na lewej stronie boiska, wracający po długiej kontuzji, Douglas, który jednak i tak był najlepszym obrońcą Lecha w tym meczu. Niepewny przez całe spotkanie był Arajuuri (chociaż trzeba przyznać, że miał kilka ładnych wejść i widać w nim jakiś potencjał), Wilusz zagrał podobnie jak w poprzednich spotkaniach w barwach Lecha, a Wołąkiewicz na prawej stronie sobie kompletnie nie radził zarówno w ofensywie, jak i defensywie.

Niestety, marna defensywa to nie był jedyny problem Lecha w tym meczu. Oprócz fatalnej gry w obronie podopieczni Mariusza Rumaka straszyli nieporadnością w ofensywie. Przez całe spotkanie poznaniacy nie byli w stanie stworzyć naprawdę dobrej, przemyślanej okazji do zdobycia gola. Większość groźnych akcji było efektem przypadku lub słabej gry obronnej Wisły. Niewidoczni byli Teodorczyk i Lovrencsics, niewiele lepiej się prezentowali wprowadzeni za nich Kownacki i Pawłowski. Zresztą na w miarę przyzwoitym poziomie grali w tym meczu tylko Trałka, Jevtić, Keita i Burić.

Wynik i gra zdecydowanie nie napawają optymizmem przed czwartkowym rewanżem z Stjarnan FC.

Lech Poznań – Wisła Kraków 2:3
Bramki: 0:1 Garguła (17), 0:2 Garguła (28), 1:2 Wołąkiewicz (59-karny), 2:2 Douglas (83), 2:3 Guerrier (87)
Żółte kartki: Wilusz – Buchalik, Burliga, Uryga
Lech: Jasmin Burić – Hubert Wołąkiewicz, Paulus Arajuuri (68. Marcin Kamiński), Maciej Wilusz, Barry Douglas – Łukasz Trałka, Darko Jevtić – Gergo Lovrencsics (46. Szymon Pawłowski), Kasper Hamalainen, Muhamed Keita – Łukasz Teodorczyk (46. Dawid Kownacki)
Wisła: Michał Buchalik – Łukasz Burliga, Arkadiusz Głowacki, Dariusz Dudka, Maciej Sadlok – Alan Uryga, Łukasz Garguła – Maciej Jankowski, Semir Stilić (90. Tomasz Zając), Rafał Boguski – Paweł Brożek (77. Wilde-Donald Guerrier)