Przepłynęli Strzeszynek – dla Strzeszynka

Woda wcale nie była zimna, a dystans zbyt odległy – zapewniali działacze Prawa do Miasta, którzy w samo południe opłynęli aerator stojący na jeziorze Strzeszyńskim. Wszystko po to, by zwrócić uwagę na problem pogarszającej się czystości wód jeziora.

– Jezioro Strzeszyńskie, do niedawna najczystsze w regionie, degraduje się w szybkim tempie i z powodu zanieczyszczenia grozi mu śmierć biologiczna – mówią działacze. I na dowód tego przedstawiają wyniki badań Jerzego Juszczyńskiego z Polskiego Klubu Ekologicznego, z których wynika, że od 2005 roku przezroczystość wód jeziora spadła z 9 do około 2 metrów…

Powodem jest działalność człowieka, co też działaczom udało się wyśledzić.
– Badania Polskiego Klubu Ekologicznego wykazały dużą obecność fosforanów – wyjaśnia Maciej Wudarski z Prawa do Miasta i jednocześnie wiceprzewodniczący Rady Osiedla Krzyżowniki-Smochowice, więc problemy czystości jezior nie są mu obce.

Większość substancji zanieczyszczających jezioro dopływa Rowem Złotnickim, który biegnie z terenów gminy Suchy lat i przynosi stamtąd zanieczyszczenia z nieszczelnych szamb lub nielegalnych odprowadzeń ścieków. Gminna oczyszczalnia ścieków jest zbyt mało wydajna jak na lawinowo przybywające domy i osiedla, a gmina przez lata bagatelizowała problem nie ujmując w planach rozbudowy oczyszczalni.
– To zatrucie jest konsekwencją pewnego sposobu rozwoju miast – wyjaśnia Lech Mergler z Prawa od Miasta, który również płynął przez jezioro. – Wokół dużych miast powstawały domy, ale już nie infrastruktura taka jak kanalizacja i oczyszczalnie ścieków, bo w ten sposób było to tańsze.

Ale nawet jeśli to gmina Suchy Las zaniedbała kwestie ochrony środowiska, to sporą winę ponosi także miasta Poznań. Tego zdania jest Maciej Wudarski.
– To Wydział Ochrony środowiska UMP wydał pozwolenie na odprowadzanie deszczówki z tereny gminy Rowem Złotnickim – wyjaśnia Maciej Wudarski. – Deszczówki, a nie ścieków. Ale gdy zaproponowaliśmy, żeby odprowadzać ją gdzie indziej, gdzie byłaby możliwość oczyszczenia, dyrektor Szczepanowski odpowiadał, że nie, bo jezioro otrzymywałoby zbyt mało wody…

Tymczasem zabudowa na terenie gminy Suchy Las jest coraz bardziej intensywna: wszyscy chcą mieszkać blisko miasta, al znacznie taniej, no i bliżej przyrody. Okolice Strzeszynka spełniają wszystkie te warunki i gmina z tego korzysta. Tylko że z powodu gęstniejącej zabudowy wody opadowe nie mają gdzie odpływać, bo zabetonowano ich naturalne kanały. Jeśli się do tego doda coraz więcej nielegalnych przyłączeń ścieków i niewydolną kanalizację sanitarną, która wybija po każdym większym deszczu, bo nie nadąża z odbieraniem ścieków, to mamy receptę na zabicie życia w jeziorze.  

Zdaniem Lecha Merglera musimy wszyscy zmienić sposób myślenia o rozwoju zabudowy, bo inaczej także i to ostatnie w miarę czyste jezioro zostanie zatrute. I trzeba to zacząć robić jak najszybciej, bo jeśli nie to Strzeszynek podzieli los pozostałych poznańskich jezior.

– Proszę spojrzeć na stan jeziora Kierskiego, który jest jeszcze gorszy – mówi. – A Rusałka, a Malta, a jezioro Swarzędzkie? Tam jest dopiero tragedia, przecież od lat tam się nie wolno kąpać.

Działacze mają nadzieję, że organizowanie regularnie takich akcji zmieni myślenie o ochronie środowiska i ochronie wód gruntowych, a dzięki temu uda się nie dopuścić do tego, by ostatnie czyste jezioro w Poznaniu zamieniło się w martwy ściek. Efekty już są: w lutym tego roku władze gminy Suchy Las zapowiedziały kontrole nieruchomości, by sprawdzić, czy nie mają nielegalnych odprowadzeń ścieków, a także badania jakości wody w Rowie Złotnickim. Gmina w swoich zbiornikach uruchomiła też strefy inaktywacji pozwalające na wydatne ograniczenie odpływu ze zlewni pierwiastków biogennych, w tym zwłaszcza fosforu o około 60%.

Plany są jeszcze bardziej dalekosiężne, ale wiele z nich zależy od budowy „kolektora sucholeskiego” przez Aquanet oraz modernizacji przepompowni ścieków przy zbiorniku retencyjnym w rejonie ul. Borówkowej w Suchym Lesie, ale na terenie Poznania. Bo dopiero ta inwestycja umożliwi podłączenie do istniejącego systemu kanalizacji sanitarnej nieruchomości posiadające obecnie szamba, a więc wyeliminowanie przynajmniej jednego z potencjalnych źródeł dopływu nieczystości do jeziora.