Czy na Grunwaldzkiej powstanie SOR? Radni nie uchwalili

Chodzi o teren, na którym obecnie stoją baraki, a który znajduje się na tyłach szpitala przy Przybyszewskiego. To sześć hektarów gruntu o wartości 13,1 mln zł, jednak Uniwersytet Medyczny mógłby kupić ten teren od miasta za 131 tys. zł – pod warunkiem, że wybuduje tam Szpitalny Oddział Ratunkowy. Uczelnia chce wybudować taki oddział razem z […]

Chodzi o teren, na którym obecnie stoją baraki, a który znajduje się na tyłach szpitala przy Przybyszewskiego. To sześć hektarów gruntu o wartości 13,1 mln zł, jednak Uniwersytet Medyczny mógłby kupić ten teren od miasta za 131 tys. zł – pod warunkiem, że wybuduje tam Szpitalny Oddział Ratunkowy.

Uczelnia chce wybudować taki oddział razem z oddziałami transplantologii i okulistyki, radni chcą przekazać grunt – w czym więc problem? Otóż zdaniem wielu radnych w projekcie uchwały nie zawarto dostatecznych gwarancji, że uniwersytet rzeczywiście ten oddział wybuduje. Radni pamiętają uczelni to, że przekazały jej grunt na cele dydaktyczne, a konkretnie budowę centrum stomatologii, a uczelnia część wydzierżawiła na stację benzynową. Nie jest to zresztą jedyna sytuacja, kiedy to miasto przekazało grunt uczelni wyższej, a ta nie dotrzymała umowy…

Dodatkowym problemem są też organizacje mające siedzibę w barakach, którym trzeba będzie znaleźć inne lokale, tak samo jak mieszkającym tam mieszkańcom. Nic więc dziwnego, że tym razem radni zażądali bardzo precyzyjnych gwarancji, że SOR rzeczywiście powstanie, a jeśli nie – to miasto otrzyma zwrot przekazanego majątku. Radny Szymon Szynkowski vel Sęk (PiS) zaproponował, by przełożyć głosowanie nad tym projektem do czasu, aż radni otrzymają opinię prawną na ten temat.
– Uważam, że zarówno w interesie miasta, jak i mam nadzieję w interesie UM leży wspólna chęć budowy szpitala ze Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym – wyjaśniał swoje stanowisko. –  Jednak biorąc pod uwagę, że my reprezentujemy interes mieszkańców, chcemy zmaksymalizować szanse, że SOR tam powstanie. A dzisiaj ja nie czuję, że w sposób prawny uniwersytet jest zobowiązany do realizacji tego celu.

Radny zaproponował, by głosowanie przełożyć na przyszły miesiąc, a do tego czasu poprosić miejskiego radcę prawnego o sporządzenie odpowiedniej opinii prawnej, jakie rozwiązanie daje najlepszą gwarancję, że przy Grunwaldzkiej powstanie SOR.
– Myślę, że ten miesiąc wiele nie zmieni – stwierdził radny.

Jednak w zarządzonym głosowaniu wniosek radnego poparło jedynie 10 radnych, 19 było przeciw, więc dyskusja toczyła się dalej. Radny Tomasz Lewandowski (SLD) zdecydowanie poparł przekazanie terenu Uniwersytetowi Medycznemu.
– Stworzenie tam SOR zabezpiecza życie i zdrowie mieszkańców Grunwaldu, ta działalność jest tam deficytowa i należy temu tylko przyklasnąć – przekonywał. – A jeśli są wątpliwości, czy UM ten zamiar zrealizuje, to przecież są odpowiednie narzędzia prawne, które mogą nas niemal w stuprocentowy sposób zabezpieczyć. Komisja Gospodarki Komunalnej wpisała jako jeden z warunków organizację SOR i prowadzenie go. Gdyby uniwersytet tego nie zrobił, naraziłby się na konieczność zwrotu bonifikaty, a więc 13 mln zł. Uczelnia nie wbije łopaty wcześniej niż w połowie przyszłego roku, mamy więc czas, by znaleźć organizacjom lokale zastępcze. UM wykonuje pewne zadania, na którym miastu powinno zależeć. Nie obniżajmy więc możliwości samego uniwersytetu, tylko zastanówmy się, gdzie przenieść te podmioty, żeby mogły funkcjonować.

Z tym, że dodatkowy SOR jest potrzebny, zgodził się także radny Sławomir Smól (PRO).
– W Poznaniu w tej chwili są trzy Szpitalne Oddziały Ratunkowe – przypomniał radnym. – Gdy dawny szpital wojskowy przestanie działać, 1 stycznia 2017 roku, to Grunwald zostanie pozbawiony pomocy doraźnej dla życia i zdrowia. Do wyboru jest szpital w Puszczykowie – państwo sobie zlokalizujcie, jak to wygląda w kontekście dojazdu – oraz szpital przy ul. Juraszów. Przypomnę, że rada miasta w swojej mądrości zamknęła szpital Raszei jako szpital ostrodyżurowy, a jeszcze wcześniej zamknął swój SOR szpital MSWiA. To samo w sobie stanowi stan zagrożenia życia. Żaden z pozostałych SOR nie dostanie dodatkowych środków, nie zwiększy personelu i nie rozbuduje budynków, a będzie musiał leczyć o kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców więcej. To sytuacja, za która nie jest odpowiedzialny UM, ale my jako politycy.

Jednak radny, właśnie dlatego, że doskonale zdaje sobie sprawę ze znaczenia budowy tego oddziału, tym bardziej żąda gwarancji.
– Doświadczenia poznaniaków z uniwersytetami, a dokładnie uczelniami wyższymi były różne i nic dziwnego, że żądamy gwarancji – podkreślił. – Występuję w imieniu mieszkańców Poznania. Czym my dysponujemy w przypadku niedotrzymania warunków? SOR powinien zacząć działać z dniem 1 stycznia 2017 roku, bo wtedy zostanie zamknięty szpital wojskowy. A co się stanie, jak budowa się opóźni? Proszę o odpowiedź prawnika, czy mamy jakąkolwiek gwarancję, żeby odzyskać wartość tej ziemi? Czy rzeczywiście darowizna jest lepsza, czy bonifikata celowa? Chciałbym otrzymać odpowiedź od prawnika, co jest lepsze dla mieszkańców. Czy przy bonifikacie celowej możemy szantażować uczelnię, że jeśli nie wypełni warunków, to my wystąpimy o odzyskanie wartości? Jeśli tak, to ja się zgadzam, ale wtedy będę prosił o wprowadzenie poprawki do tej uchwały: “wybudowanie w pierwszej kolejności i prowadzenie na terenie nieruchomości SOR lub innego oddziału pełniącego te funkcje”. Żeby to nie była tylko izba przyjęć, bez wszystkich funkcji, np. lądowiska. I wtedy nasz klub będzie głosował za tą uchwałą.

Jednak okazało się, że prawnik miasta nie jest w stanie z marszu dać szczegółowej odpowiedzi na to pytanie, bo żeby tak się stało, należałoby przeanalizować dokładnie dokumenty, jako że jest to dość skomplikowana kwestia. Na gorąco potrafi powiedzieć jedynie tyle, że ustawa zabrania przenoszenia własności pod warunkiem, natomiast bonifikata z oznaczeniem celu – tak, ale należałoby sprawdzić, jak szczegółowo można taki cel określić. W przypadku niewykonania celu można domagać się zwrotu, ale tylko bonifikaty, czyli 13 milionów, tyle że zrewaloryzowanych. Natomiast w przypadku darowizny można nałożyć taki obowiązek na obdarowanego i żądać zwrotu gruntu, jeśli się nie wywiąże – ale wówczas trzeba mu będzie też zwrócić mu poczynione nakłady.

– Po tym, co powiedziała pani mecenas, postawię jeszcze raz wniosek, żeby poczekać na opinię prawną w tej sprawie – stwierdził radny Szynkowski vel Sek. – Wystarczyłaby nam rzetelnie opracowana opinia pani mecenas w ciągu tygodnia i na przyszłej sesji będzie można podjąć jak najlepszą decyzję. Być może głos pani mecenas przekonał państwa, że warto poczekać.

Ale radni ponownie nie podzielili opinii radnego PiS i odrzucili wniosek. Dyskusja trwała więc dalej, chociaż – co ciekawe – większość głosów była za tym, by wprowadzić wszelkie możliwe mechanizmy chroniące interes miasta i jego mieszkańców.  
– Skoro rada przyczyni się do zabezpieczenia medycznego poznaniaków, to argument, którego nie można odrzucić – uznał radny Krzysztof Skrzypinski (PO). –  To może być nawet 30 tysięcy zgłoszeń rocznie, jak próbowałem oszacować. Pytania o wykorzystanie nieruchomości zgodnie z celem są historycznie uzasadnione i Uniwersytet Medyczny jest sam sobie winien.
Radnemu Skrzypinskiemu wtórował Sławomir Smól.
– Moja wiara jest wielka, ale ja chcę mieć możliwość powiedzenia: sprawdzam – deklarował. – Jeśli są jakiekolwiek sankcje, to ja i mój klub jesteśmy gotowi głosować za. Ale jeśli nie ma, to ja za takim rozwiązaniem nie będę głosował.

Jałową dyskusję próbowała zakończyć, a właściwie sprowadzić na inne tory radna Lidia Dudziak (PiS).
– Nie widzę powodu męczyć pani mecenas, skoro raz powiedziała, że nie jest w stanie wydać teraz od razu opinii – powiedziała. – My bardzo chcemy, żeby tam powstał SOR, tylko nie mamy gwarancji, że on tam powstanie. Druga rzecz, która nas niepokoi, to różne organizacje pozarządowe, które tam wynajmują lokale, dostały je zdewastowane i poniosły duże nakłady. A to poważne organizacje, jak “Iskra” pomagająca osobom niepełnosprawnym. Przez rok nie udało się znaleźć takiego lokalu dla osób niepełnosprawnych, bo ZKZL takiego nie posiada. Mogą dostać grunt i sobie postawić budynek, ale nie wierzę, żebyśmy znaleźli 900 tysięcy na wybudowanie budynku dla Iskry. Jest tam też Teatr Strefa Ciszy, stowarzyszenia sportowe, jest sześciu lokatorów, którzy tam mieszkają. Na moje pytanie, co się z nimi stanie, pan prezes Pucek powiedział, że dostali wypowiedzenia. Czy to ma być rozwiązanie? Czy my jesteśmy jakimiś czyścicielami? Nie jesteśmy przeciwko SOR, ale chcemy mieć pewne gwarancje, żebyśmy nie wylali dziecka z kąpielą. Proszę się zastanowić nad tą decyzją, bo zburzymy parę rzeczy nie mając żadnego rozwiązania na ten dzień.

Odmiennego zdania był radny Antoni Szczuciński (SLD).
– Ja jestem w stanie głosować za, bo mamy pewien instrument, który gwarantuje – przekonywał pozostałych radnych. – Otóż uniwersytet ma ponad 1000 studentów zagranicznych – jeśli chce ich utrzymać, musi mieć możliwość praktyk studentów w SOR. Nie może tego zrobić bez współpracy ze szpitalami, które takie oddziały posiadają. Jednak szpitalom trzeba płacić, więc własny SOR Oto nasza główna gwarancja, że UM zrobi wszystko co może, żeby go wybudować, bo bez niego nie może istnieć. Dla mnie to argument rozstrzygający.

Dyskusja trwała do chwili, gdy przewodniczący Ganowicz oznajmił, że zbliża się godzina zakończenia sesji i radni muszą zadecydować, czy przedłużają sesję, by dokończyć ten punkt obrad, czy przenoszą go na kolejny wtorek, za tydzień. Ponieważ radni zadecydowali, że sesji nie przedłużają, więc sprawa przekazania gruntu Uniwersytetowi Medycznemu i warunków, na jakich miałoby się to odbyć, pozostała nierozstrzygnięta.