“eSzkoła” już po lekcjach

Nie oznacza to jednak, że nauka poszła w las – a wręcz przeciwnie. W środę odbyła się uroczysta gala, na której podsumowano efekty projektu “eSzkoła – Moja Wielkopolska”.

“eSzkoła…” to efekt partnerstwa samorządu województwa Wielkopolskiego, Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza oraz Ogólnopolskiej Fundacji Edukacji Komputerowej. Głównym założeniem programu była zmiana sposobu nauczania w wielkopolskich szkołach oraz wyposażenie placówek w taki sprzęt, który tę zmianę umożliwi.

– Chcemy odejść od biernego przyswajania wiedzy do czynnego jej poszukiwania – tłumaczy ideę programu Tomasz Bugajski, członek zarządu województwa Wielkopolskiego.

Na czym polegało tej idei wdrożenie? Przede wszystkim na wdrożeniu metody projektowej oraz korzystaniu z nowoczesnych technologii i internetu podczas zajęć pozalekcyjnych. Organizatorzy podkreślają, że metoda projektowa “przewietrzyła” wielkopolskie szkołī i pozwoliła uwierzyć uczniom i nauczycielom, że można uczyć się inaczej. W praktyce oznaczało to, że młodzież ze 105 szkół wyszła z klas lekcyjnych do parków, urzędów, mleczarni, muzeów i innych miejsc, aby tam zdobywać wiedzę. W ciągu trzech lat zaowocowało to 945 projektami z różnych dziedzin.

Młodzież była bardzo kreatywna – dzięki działaniom w ramach “eSzkoły…” w Gnieźnie została otwarta sala astronomiczna, w Budzyniu zbudowano motor, a w Wolsztynie nagrano przewodniki po Parowozowni.

– Szkoła to nie tylko klasa z tablicą i kredą, uczyć można się nie tylko w klasie – podkreśla Joanna Ganowicz, dyrektor Departamentu Edukacji i Nauki Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego. – Całe to przedsięwzięcie udało się przeprowadzić przez 3 instytucje: UAM, zarząd województwa i partner biznesowy. To nie była łatwa praca, bo to były różne środowiska zarządzania.

O powodzeniu projektu jest przekonany także prof. Stanisław Dylak, kierownik naukowy “eSzkoły…”.
– Generalnie jest to bardzo skuteczne, ale nie zawsze tak, jak nam się wydawało, bo projekt nakładał się na pewną tradycję nauczania. Bywało, że nauczyciel chciał być głównym aktorem przedsięwzięcia, a my chcieliśmy, by był rozgrywającym, a może nawet podającym.

Namacalnym efektem całego przedsięwzięcia jest to, że sprzęt przekazany do realizacji projektów, pozostanie w szkołach. Na razie nie wiadomo, czy projekt będzie kontynuowany.
– Rozważamy taką możliwość, ale jesteśmy jeszcze przed decyzjami odnośnie finansów na lata 2014-20 – tłumaczy Bugajski.