Lech rozgromił rywala!

Lech Poznań wysoko wygrał z GKS Bełchatów 5:0. Gole dla poznaniaków zdobywali Hamalainen (dwie), Lovrencsics i Jevtić. Do bramki trafił również Malarz, tyle, że do… swojej.

Poznaniacy od początku spotkania dominowali i już w 3. minucie udało się im stworzyć dogodną sytuację do strzelenia bramki. Lovrencsics ładnie uderzał z dystansu, piłka jeszcze skozłowała przed Malarzem, ale ostatecznie bramkarz gości poradził sobie z tym strzałem.

Po sytuacji Lovrencsicsa piłkarze mogli sobie kilka minut odpocząć. Kibice z „Kotła” odpalili race i inne środki pirotechniczne, przez co sędzia był zmuszony przerwać spotkanie na około dziesięć minut. Kolejnego spotkania podopiecznych Macieja Skorży w Poznaniu kibice więc raczej nie będą mogli obejrzeć na żywo.

Zaraz po tym jak sędzia wznowił grę, lechici objęli prowadzenie! Szymon Pawłowski ładnie na lewym skrzydle minął Baste, dośrodkował w pole karne, a tam piłkę, uderzeniem głową, w bramce umieścił Hamalainen.

Od objęcia prowadzenia tempo w tym meczu wyraźnie spadło i na obejrzenie kolejnej ciekawej akcji w tym meczu kibice musieli czekać do doliczonego czasu pierwszej połowy (sędzia doliczył dziewięć minut). Ale ile się wtedy działo… Najpierw Hamalainen przegrał pojedynek sam na sam z Malarzem, chwilę później uderzenie głową Lovrencsicsa bramkarz gości wybronił w fenomenalny sposób. Następnie próbowali jeszcze Trałka i Jevtić, ale również ich Malarz zdołał zatrzymać.

I to właśnie bramkarz gości po pierwszej połowie był bohaterem. Wszystko zmieniło się w 55. minucie. Douglas dośrodkowywał z rzutu rożnego, a Malarz wbił piłkę… do własnej bramki. Chwilę później Lech powinien dobyć rywala. Jevtić otrzymał świetne prostopadłe podanie, minął bramkarza gości, ale potem uderzył nad bramką.

Lech spotkanie całkowicie kontrolował, ale mógł w głupi sposób stracić bramkę. Wprowadzony w drugiej połowie gry Szymon Drewniak w kompletnie niegroźnej sytuacji, głupio faulował przed własnym polem karnym jednego z zawodników gości. Do rzutu wolnego podszedł Mójta, uderzył świetnie, ale jeszcze lepiej w bramce Lecha zachował się Gostomski. Golkiper „Kolejorza” efektowną paradą uchronił zespół przed utratą gola!

A dalej oglądaliśmy już miażdżącą przewagę Lecha, potwierdzaną regularnie zdobywanymi bramkami. Najpierw dwójkowa akcję Hamalainen – Formella, na bramkę zamienił ten pierwszy. Następnie sytuację sam na sam wykorzystał Lovrencsics, a w końcówce rywali dobił Jevtić.

Lech wygrał zdecydowanie i zasłużenie. Goście stworzyli sobie w całym spotkaniu zaledwie jedną okazję do zdobycia bramki (po rzucie wolnym, który był prezentem od Drewniaka) której nie wykorzystali. Poznaniacy przez cały mecz mieli dużą przewagę, którą konsekwentnie zamieniali na kolejne bramki.

Po zmianie szkoleniowca w Lechu widać również dużą różnicę w podejściu piłkarzy do wydarzeń na boisku. Za czasów trenera Rumaka, kiedy „Kolejorz” obejmował prowadzenie, zespół cofał się do obrony i to na niej się głównie skupiał. Od przyjścia do klubu Macieja Skorży, jeśli piłkarze Lecha obejmują prowadzenie, to nie cofają się do dramatycznej obrony, tylko próbują zdobyć kolejne bramki. I to przynosi efekty.

Lech Poznań – GKS Bełchatów 5:0 (1:0)

Bramki: 1:0 Hamalainen (17), 2:0 Malarz (51-samobójcza), 3:0 Hamalainen (71), 4:0 Lovrencsics (81), 5:0 Jevtić (86)

Żółte kartki: Linetty – Ślusarski, Sawala

Lech: Maciej Gostomski – Tomasz Kędziora, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Barry Douglas – Łukasz Trałka (46. Szymon Drewniak), Karol Linetty (63. Dariusz Formella) – Gergo Lovrencsics, Darko Jevtić, Szymon Pawłowski (80. Muhamed Keita) – Kasper Hamalainen

GKS: Arkadiusz Malarz – Adrian Basta, Paweł Baranowski, Błażej Telichowski, Adam Mójta – Szymon Sawala (59. Kamil Poźniak), Grzegorz Baran – Łukasz Wroński (59. Andreja Prokić), Paweł Komołow (74. Bartłomiej Bartosiak), Michał Mak – Bartosz Ślusarski