I Ogólnopolski Zlot… Włóczkersów!

Na tak nietypową imprezę zaprasza do swojej siedziby Fundacja Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio”. Wszyscy fani heklowania i sztrykowania proszeni są o stawienie się w sobotę 11 października o godz. 9.00.

Pomysł na zorganizowanie imprezy włóczkersów narodził się wtedy, gdy do Fundacji Redemptoris Missio, która pomagała afgańskim dzieciom, zaczęła spływać włóczka z całego kraju dla afgańskich dzieci, bo wtedy to właśnie dla nich fundacja zbierała dary Ale co zrobić z samą włóczką, nie w postaci swetrów czy czapeczek? I tak powstały warsztaty robienia na drutach.

– Na warsztatach, wśród uczestników  narodził się pomysł, aby nazwać się Włóczkersami – opowiada Justyna Janiec–Palczewska, wiceprezes fundacji. –  Włóczkersem może zostać każdy, wystarczy, żeby wziął do ręki druty. Kolejne kluby, w innych miastach były już tylko kwestią czasu, niektóre liczne, inne jednoosobowe.  Wśród Włóczkersów dziergających w domowym zaciszu są osoby aktywne zawodowo, ale również będące na emeryturze. Jedna z pań jest niewidoma, najstarsza zaś ma 98 lat i dzierga bez okularów. Warto wspomnieć również o klubie utworzonym przez więźniarki w Areszcie Śledczym w Lesznie. Jedna z pań zrobiła ubranko dla Poli – dziewczynki znalezionej przy drodze przez polskich żołnierzy. Do tej pory Włóczkersi zaopatrzyli w czapki ponad 7000 dzieci w Afganistanie!

Pomimo tego, że polscy żołnierze wycofali się już z Afganistanu i skończyły się możliwości wysyłania w tamte regiony pomocy, Włóczkersi ani na chwilę nie przestali działać. Do fundacji docierały paczki z całego kraju i objuczone siatkami z czapkami kobiety wraz ze swoimi (również objuczonymi) mężami. Każdego miesiąca przyjeżdża do nas również strażnik z Aresztu Śledczego w Lesznie, przywozi czapki i zabiera kolejne partie wełny.

– Postanowiliśmy zorganizować Pierwszy Ogólnopolski Zlot Włóczkersów w nadziei na to, że otrzymamy kolejne kłębki wełny i kolejni Włóczkersi zaliczą nasze szeregi – przyznaje się pani prezes.  – Na zlocie będziemy oczywiście dziergać czapki.  Naszym mentorem będzie siostra Cecylia Śmiech, ikona ruchu Włóczkersów, która do tej pory sama zrobiła ponad półtora tysiąca czapek.

Organizatorzy chcieliby także tym zlotem zwrócić uwagę na biedę i ogrom nieszczęścia syryjskich uchodźców w Libanie, bo to właśnie tam trafią zrobione czapki. W Libanie nie istnieją obozy dla uchodźców syryjskich, uciekający przed wojną zmuszeni do samodzielnego poszukiwania schronienia. W rezultacie zdecydowana większość uchodźców wynajmuje mieszkania lub inne pomieszczenia (garaże, piwnice, nieużywane sklepy), płacąc za nie miesięcznie 200-400 dolarów. Wysokie koszty utrzymania powodują, że uchodźcy w ciągu kilku miesięcy tracą oszczędności oraz wszelkie dobra materialne, które udało im się wywieźć z ojczystego kraju. W rezultacie popadają w skrajne ubóstwo.
– Mamy nadzieję, że już w grudniu do syryjskich dzieci dotrą nasze czapki – mówi Justyna Janiec–Palczewska.