– Pan prezydent przypisał sobie wszystkie sukcesy – dowodzi radny Mariusz Wiśniewski, współtwórca reformy samorządów pomocniczych z 2010 roku. – Owszem, obecne rady osiedli to sukces, mają do dyspozycji większe środki finansowe, to też prawda. Ale pan prezydent zapomniał o trzech faktach: po pierwsze, jest tak dzięki reformie samorządowej z 2010 roku, a warto przypomnieć, że pan prezydent usiłował wówczas storpedować ten pomysł, proponując zamiast niego 16 zinstytucjonalizowanych rad osiedli z urzędnikami na etatach. Po drugie, to nie prezydent daje pieniądze radom osiedli, ale zapewniła je im ta właśnie reforma. A po trzecie, to pan prezydent nie wspierał rad, ale przy uchwalaniu budżetu usiłował obciąć im 2 miliony złotych w propozycjach budżetowych roku 2012. Mówimy o tym, bo trzeba o tym przypomnieć i bo takie są fakty. Ale takie są efekty, jak się pracuje nie przez cztery lata, ale zaczyna pracę za pięć dwunasta…
– Kandydowanie z listy prezydenta nie powinno pozbawiać pamięci – dodaje Grzegorz Ganowicz, przewodniczący rady miasta.
Zdaniem obu radnych to przykłady takich sytuacji, kiedy raczej należałoby doceniać działania radnych miejskich, a nie prezydenta. Model konsultacji społecznych to zasługa radnych, powstanie programu odnowy i rewitalizacji śródmieścia to inicjatywa nie prezydenta, ale także radnych – tym razem z Komisji Rewitalizacji. Inna sprawa, że konsultacje nie zawsze są realizowane zgodnie z zamierzeniem radnych – przykładem są tak zwane „fasadowe” konsultacje przeprowadzane przez Zarząd Dróg Miejskich przy wielu inwestycjach, między innymi słynnym przejściu podziemnym dla pieszych przy dworcu PKP, a także przy konsultacjach dotyczących rynku na Świcie.
– Konsultacje się odbyły, a 10 po nich kupcy dostali wypowiedzenia najmu – mówi zbulwersowany Jacek Jaśkowiak, kandydat PO na prezydenta. – To nie były konsultacje, to była gra pozorów…
Takich przykładów, zdaniem radnych i kandydata na prezydenta, jest w Poznaniu całe mnóstwo.
– Mówimy o tym wszystkim nie tylko dlatego, żeby wypominać prezydentowi to, co powiedział wczoraj – podsumował Mariusz Wiśniewski. – Ale po to, żeby mu przypomnieć, że w kampanii wyborczej trzeba mówić prawdę…