Kolejorz wygrywa i awansuje!

Lech Poznań pokonał u siebie Jagiellonię Białystok po dogrywce 4:2. Bramki dla poznańskiej drużyny zdobyli Sadaev, Linetty (dwie) i Douglas. Dla gości trafiali Gajos oraz Arajuuri, który strzelił bramkę samobójczą.

Zaledwie kilka sekund po pierwszym gwizdku sędziego, kibice przy Bułgarskiej radowali się ze zdobycia bramki. Lechici rozpoczęli mecz szybkim podaniem do Pawłowskiego, który długo się nie namyślając natychmiast zagrał prostopadłą piłkę do Sadaeva. Napastnik Lecha bez problemu pokonał bramkarza gości i już po 8 sekundach meczu poznaniacy mogli się cieszyć z prowadzenia w tym spotkaniu!

W 3 minucie meczu Lech mógł zdobyć drugą bramkę. Po dośrodkowaniu Douglasa w pole karne rywali Arajuuri uderzył w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Drągowskiego!

Nie udało się zdobyć gola obrońcy Lecha, ale już po kilku minutach poznaniacy podwyższyli prowadzenie! Keita dynamicznie przedarł się prawą stroną boiska, dograł po ziemi wzdłuż bramki, a tam z najbliższej odległości piłkę do siatki Jagiellonii wpakował Linetty i po siedmiu minutach gry w Poznaniu zapowiadał się pogrom gości.

Z pogromu nic nie wyszło, głównie za sprawą fatalnej postawy większości naszych obrońców. W 16′ minucie Douglas podał piłkę do Gajosa, który nie namyślając się długo popędził na bramkę Lecha i z dystansu pokonał Gostomskiego.

Jagiellonia po zdobyciu bramki uwierzyła, że ten mecz jeszcze można wygrać i ruszyła do ataku. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Jedenaście minut po bramce Gajosa wynik spotkania wyrównał… Arajuuri. Cała akcja zaczęła się od Tuszyńskiego, który z dziecinną łatwością minął na prawej stronie boiska Wołąkiewicza, a następnie dograł po ziemi wzdłuż bramki Lecha. Sytuacja wydawała się być pod kontrolą, ponieważ w polu karnym na tę piłkę już czekał Douglas, nieatakowany przez żadnego z rywali. Niespodziewanie jednak lewy obrońca Kolejorza tak fatalnie próbował wybić piłkę, że trafiła ona Arajuuriego, a następnie wpadła do bramki.

Stracona w taki sposób bramka, mocno osłabiła ataki graczy Lecha, którzy właściwie do końca pierwszej części gry nie byli już w stanie stworzyć sobie okazji do zdobycia bramki. Druga połowa zaczęła się dla poznaniaków obiecująco. Wprowadzony za kontuzjowanego Keite, Lovrencsics uderzył mocno z dystansu, ale Drągowski zdołał sobie poradzić z tym uderzeniem.

Parę minut później bramkarz Jagiellonii ponownie mógł się wykazać. Jeden z obrońców gości zagrał piłkę prosto pod nogi Sadaeva, ale napastnik Lecha przegrał pojedynek sam na sam z młodym golkiperem.

Lechowi nie wychodziło, więc zaatakować spróbowała Jagiellonia. I była całkiem blisko zdobycia bramki. Najpierw Tyszyński ośmieszył (znowu) Wołąkiewicza, ale jego uderzenie z ostrego kąta zdołał wybronić Gostomski. Minutę później bramkarz Kolejorza znowu musiał się wykazać po świetnym uderzeniu Gajosa z dystansu.

Ataki Lecha z minuty na minutę słabły, a Jagiellonia od momentu kiedy na środku obrony zaczęli wspólnie grać Arajuuri z Bednarkiem nie była w stanie stworzyć zbyt wielu groźnych okazji do zdobycia bramki. Efektem tego była dogrywka.

Oba zespoły były już wyraźnie zmęczone i właściwie do 112′ minuty na boisku nie działo się nic. Wtedy jednak jeden z zawodników gości faulował przed polem karnym Pawłowskiego, a rzut wolny na piękną bramkę zamienił Douglas (który po koszmarnym początku meczu, z minuty na minutę grał coraz lepiej).

Jagiellonia jeszcze niemrawo próbowała doprowadził do remisu, ale z wyjątkowo marnym efektem. Podopieczni Macieja Skorży czekali natomiast na możliwość przeprowadzenia kontrataku i w 120′ minucie meczu się doczekali. Pawłowski pobiegł prawą stroną boiska, dograł wzdłuż bramki po ziemi do nadbiegającego Linettiego, a ten z bliska pokonał bramkarza gości i zdobył swoją drugą bramkę w tym spotkaniu!

Lech wygrał więc ostatecznie wysoko 4:2 i mimo wszystko całkiem zasłużenie. Poznaniacy przez większość meczu dominowali i stworzyli sobie więcej sytuacji do zdobycia bramki. Goście zagrali słabo, ale fatalna postawa poznańskiej defensywy sprawiła, że mogli to spotkanie nawet wygrać.

Za to spotkanie w szeregach Lecha warto szczególnie pochwalić Arajuuriego i Bednarka, którzy po pierwszej połowie wspólnie tworzyli środek obrony i w całym meczu nie popełnili żadnego błędu. Wydaje się, że zarówno jeden jak i drugi wykorzystali szansę, którą dał im trener Skorża. Oprócz dwójki obrońców warto też pochwalić Linettiego, za zaangażowanie i pracę na boisku. Młody pomocnik Lecha biegał z jednego pola karnego pod drugie przez 120 minut. Opłaciło się. Linetty zdobył dwie bramki i przy okazji rozegrał jedno z najlepszych spotkań w barwach Lecha.

Zdecydowanie na kilka negatywnych słów zasłużyli natomiast Kędziora, Douglas i Wołąkiewicz. Pierwszy przez 45 minut spotkania był całkowicie niewidoczny (później zszedł z kontuzją), drugi zawalił dwie bramki, a trzeci z wyżej wymienionych prezentował się najgorzej na boisku, kilka razy dając się ośmieszać zawodnikom Jagiellonii.

Dzięki temu zwycięstwu Lech awansował do ćwierćfinału finału Pucharu Polski, w którym zmierzy się ze Zniczem Pruszków. Wcześniej jednak podopieczni Macieja Skorży zmierzą się w lidze na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław.

Lech Poznań : Jagiellonia Białystok 4:2

Bramki: 1:0 Sadajew (1), 2:0 Linetty (7), 2:1 Gajos (16), 2:2 Arajuuri (26-samobójcza), 3:2 Douglas (112), 4:2 Linetty (12)

Żółte kartki: Wołąkiewicz – Piątkowski, Pawłowski, Jasiński

Lech: Maciej Gostomski – Tomasz Kędziora (46. Jan Bednarek), Hubert Wołąkiewicz, Paulus Arajuuri, Barry Douglas – Łukasz Trałka, Karol Linetty – Szymon Pawłowski, Kasper Hamalainen (84. Darko Jevtić), Muhamed Keita (21. Gergo Lovrencsics) – Zaur Sadajew

Jagiellonia: Bartłomiej Drągowski – Martin Baran, Michał Pazdan (94. Radosław Jasiński), Sebastian Madera, Marek Wasiluk – Rafał Grzyb, Taras Romańczuk (114. Damian Kądzior) – Przemysław Frankowski (71. Jan Pawłowski), Marcin Gajos, Patryk Tuszyński – Mateusz Piątkowski