Stop oszustom wyborczym – czyli komu?

Zwolennicy Ryszarda Grobelnego prowadzą na facebooku akcję “Stop Oszustom”, w której przypominają o tym… jak urzędujący od 16 lat prezydent ma na imię. Jasnym jest, kto w tym przypadku uważany jest za oszusta. Tymczasem sam prezydent również – mówiąc delikatnie – wykorzystuje wyborców.

O sprawie Bogdana Grobelnego, który w decydującym momencie przy urnach wyborczych może poznaniakom pomylić się z Ryszardem Grobelnym, słyszało zapewne wielu poznaniaków. Bardzo dobrze wiedzą o tym także zwolennicy urzędującego prezydenta, którzy zainicjowali pewien “łańcuszek” na facebooku:

“Prezydent ma na imię Ryszard. Ja mam na imię Paweł. Ty masz na imię Ewelina. podaj dalej żeby w Poznaniu nikt się nie pierxalnął. Stop oszustom!” – takie wpisy pojawiły się na profilach kilku osób związanych z urzędującym prezydentem. Imiona się zmieniały w zależności od tego, kto umieścił wpis (jako drugie imię) i kogo zapraszał do “zabawy” (jako trzecie imię).

Oczywiście nie jest jasno wskazane, kogo w tym przypadku uważa się za oszusta, ale nietrudno się domyślić, że chodzi w tym przypadku o Bogdana Grobelnego, tajemniczego kandydata na prezydenta Poznania rodem ze Szczecina, który w jednym (i prawdopodobnie jedynym) z przedwyborczych wywiadów, jakiego udzielił radiu Szczecin, otwarcie przyznał się do tego, że liczy na pomyłki głosujących poznaniaków. Co więcej, Grobelny (Bogdan) w zasadzie nie prowadzi kampanii wyborczej, a na nielicznych materiałach wyborczych nie eksponuje swojego imienia. Sam Grobelny (Ryszard) nie jest zadowolony z takiego kontrkandydata i otwarcie przyznawał, że nie jest to czysta gra. Tymczasem na liście firmowanej przez prezydenta Poznania także czekają pułapki na wyborców.

Bo choć przyciąganie nazwiskiem Grobelny (Ryszard) uważa za zagranie nieczyste, to sam zamierza wykorzystać do tego swoich zastępców, którzy również startują z jego list w wyborach samorządowych na radnych miejskich lub sejmiku województwa. O kogo dokładnie chodzi?

Wśród kandydatów na miejskich radnych są Dariusz Jaworski (wiceprezydent m.in. odpowiedzialny za kulturę) oraz Tomasz Kayser (wiceprezydent odpowiedzialny m.in. za działalność gospodarczą i bezpieczeństwo). Natomiast na liście do sejmiku znajduje się Mirosław Kruszyński, wiceprezydent odpowiedzialny m.in. za miejski transport i drogi. Co więcej, do sejmiku kandyduje także Ryszard Grobelny. Wszystko oczywiście jest legalne – kandydować można, ale łączyć tych stanowisk już nie. Żaden z nich jednak tak naprawdę nie zamierza zmieniać swojego obecnego stanowiska, a to oznacza, że w przypadku ich ewentualnego sukcesu wyborczego, mandaty uzyska ktoś zupełnie inny, lecz nadal z komitetu Grobelnego.

Grobelny wprost przyznaje, że obowiązujące prawo będzie kazało wybrać mu mandat wykonawczy, czyli rolę prezydenta Poznania (oczywiście jeżeli wygra wybory).  Do sejmiku nie wybiera się także Mirosław Kruszyński.
– Myślę, że moja praca tutaj jest bardziej rozpoznawalna – przyznaje wiceprezydent i chyba ma rację, wszak nie ma chyba poznaniaka, który nie słyszałby o przeciągającym się remoncie Kaponiery czy też nieudolnych działaniach ZM GOAP, który długo nie mógł ustalić stawki za wywóz śmieci, a następnie wybrać firm odbierających odpady. Nie brak jednak głosów, że Kruszyński będzie musiał wybrać posadę w sejmiku (o ile dostanie mandat), a w ten sposób prezydent Grobelny chce się z nim po prostu pożegnać.

Nie wiadomo, jaką decyzję podejmie Kayser, który był także łączony z posadą prezesa Międzynarodowych Targów Poznańskich. Najbardziej zaś dyplomatycznie wypowiada się Jaworski, który przyznaje, że decyzja należeć będzie do prezydenta Grobelnego.

Nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że obecność wiceprezydentów na listach wyborczych komitetu Grobelnego jest po prostu sposobem na przyciągnięcie głosów i w ten sposób – na wykorzystanie naiwności wyborców, którzy zagłosują na znane im nazwiska. Tymczasem jeśli prezydent i wiceprezydenci zrezygnują z mandatów, to ich głosy zasilą prezydenckie listy wyborcze, w ten sposób otwierając drzwi do samorządu osobom znajdującym się na kolejnych miejscach, ponieważ w przyjętej w Polsce metodzie liczenia głosów to komitety, a nie kandydaci, otrzymują mandaty.

Wyborcy zatem, którzy zagłosują na prezydenta lub wiceprezydentów, mogą w praktyce oddać swój głos na kogoś zupełnie innego – o ile oczywiście Ryszard Grobelny pozostanie na stanowisku prezydenta Poznania, na co jednak (patrząc na sondaże) ma duże szanse.