Debata, której nie było

Kampania w wyborach na prezydenta Poznania wkracza w decydującą fazę i najwyraźniej będzie ostrzejsza niż przed pierwszą turą. Świadczyć o tym może sytuacja z debatą pomiędzy kandydatami, która miała się odbyć w środowe popołudnie. Sęk w tym, że debatę ogłoszono, zanim potwierdzono wszystkie ustalenia i ostatecznie do niej nie doszło.

W całej sprawie debaty bardzo ciężko dojść do tego, kto zawinił. Dlatego najlepiej opierać się o fakty, podawane przez zainteresowanych. Obie strony – na szczęście – są dość rozmowne, dlatego łatwo będzie prześledzić wszystkie wątki.

Historia znikającej debaty rozpoczęła się w poniedziałek, 17 listopada, kiedy to po (nomen omen) debacie telewizyjnej Ryszard Grobelny zaprosił Jacka Jaśkowiaka na kolejne spotkanie, tym razem na środę. Jacek Jaśkowiak zgodził się, ale w poniedziałkowy wieczór było to jedynie wstępne ustalenie, nie było jednak mowy o żadnych szczegółach. Te miały zostać omówione we wtorkowy poranek pomiędzy Jackiem Jaśkowiakiem a Anną Ciamciak, rzeczniczką prasową kampanii Ryszarda Grobelnego.

Ciamciak twierdzi, że we wtorkowy ranek (18 listopada) rozmawiała z Jaśkowiakiem – ten miał proponować jako miejsce Concordię Design, a jako moderatora Piotra Voelkela. Z tym mogły być problemy, dlatego też sztab prezydenta Grobelnego zaproponował Wyższą Szkołę Umiejętności Społecznych.

We wtorkowe przedpołudnie Anna Ciamciak rozesłała informację, że debata odbędzie się w środę o godzinie 15. W wiadomości nie podała miejsca, ale część poznańskich dziennikarzy wiedziała już wtedy, że debata ma odbyć się w siedzibie WSUS, w sali 322. Informacja została rozesłana, chociaż – jak przyznała później sama rzeczniczka prezydenta – wszystkie ustalenia jeszcze nie zapadły i nie zostały potwierdzone przez Jacka Jaśkowiaka.

Takiemu postępowaniu dziwił się Jakub Jędrzejewski, czyli szef sztabu wyborczego Jacka Jaśkowiaka, który dowiedział się o szczegółach debaty od… mediów.

Jak się dowiadujemy od rzeczniczki prezydenta, wiadomość ze wszystkimi szczegółami proponowanej debaty trafiła do Jacka Jaśkowiaka i Jakuba Jędrzejewskiego we wtorek o godzinie 16.49. Ciamciak nie zdołała jednak uzyskać ostatecznej zgody na to, czy warunki przedstawione przez sztab Ryszarda Grobelnego są odpowiednie. Była tam zaś jedna nowość – moderatorem miał być Przemysław Terlecki, znany poznaniakom z tego, że występował w roli rzecznika prasowego spółki Trigranit (i – z racji tej funkcji – pierwszego obrońcy nowego dworca głównego PKP, centrum handlowego Poznań City Center i układu drogowego wokół budynku).

Do Jaśkowiaka miał się za to dodzwonić Jarosław Pucek, prezes Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych i jednocześnie członek ugrupowania Ryszarda Grobelnego, który startował z listy prezydenta w wyborach do sejmiku województwa wielkopolskiego. Pucek miał usłyszeć, że kandydat PO na prezydenta Poznania przyjmuje przedstawione mu warunki. Jeden szczegół z tej rozmowy dorzuca jednak (w rozmowie na Facebooku) sam Jaśkowiak, który twierdzi, że prosił o dogranie szczegółów z Jędrzejewskim.

Do tych ustaleń najwyraźniej jednak nie doszło, ale mimo to Anna Ciamciak decyduje się na oficjalne zaproszenie mediów na debatę (choć informacje ze sztabu Grobelnego są rozbieżne – Pucek wspomina o rozmowie, którą odbył z Jaśkowiakiem o 17.30, natomiast informacja do mediów została wysłana 20 minut wcześniej). W tym momencie na pewno więc nie uzgodniono z Jakubem Jędrzejewskim wszystkich szczegółów spotkania, ponieważ ten odpisał na maila ze sztabu Grobelnego dopiero… 30 minut po północy. W odpowiedzi nie było zresztą ostatecznej zgody na debatę.

W środowy poranek (19 listopada, dzień debaty) Anna Ciamciak ponownie wysłała wiadomość do sztabu Jacka Jaśkowiaka. Jak sama stwierdziła, było to ponowienie zaproszenia na debatę.
– Takiego maila wysłałam dzisiaj (w środę – przyp. red.) o godzinie 10.39. Nie uzyskałam żadnej informacji, to z mediów dowiedziałam się, że pan Jaśkowiak prawdopodobnie na debatę nie przyjdzie – informuje Ciamciak.

Ostatecznie do debaty – jak można się domyślać – nie doszło. W sali, gdzie miała się ona odbyć, pojawili się zwolennicy obecnego prezydenta, którzy usłyszeli m.in., że jest on zawiedziony postawą swojego przeciwnika.

W międzyczasie na Facebooku zwolennicy Ryszarda Grobelnego zdążyli się jeszcze pokłócić z sympatykami Jaśkowiaka o to, kto bardziej zawinił – choćby i stąd pracownicy sztabu Ryszarda Grobelnego mogli się dowiedzieć, że Jaśkowiak na debacie nie zamierza się pojawić. Najwyraźniej jednak nie wykazali inicjatywy, by tę informację potwierdzić – lub specjalnie tego nie robili, by zorganizować debatę, która przerodziła się w festiwal zawodu po tym, jak kandydat PO się nie pojawił.

Przeciwnicy prezydenta Grobelnego wykorzystali jednak sytuację, by wypomnieć mu to, że sam nie pojawiał się na wszystkich debatach, które były zorganizowane przed I turą wyborów.
– Dokładnie nie pojawiłem się na dwóch debatach – kontrował Grobelny tłumacząc, że oprócz kampanii wyborczej zajmował się projektem budżetu i innymi sprawami urzędowymi. – Jestem osobą, która lubi debatować i proszę nie przypinać mi łatki, że omijam debaty, bo to nieprawda. Chętnie w każdej debacie będę brał udział.

Żeby być szczegółowym, do dwóch debat trzeba dorzucić jeszcze dwa spotkania “na mieście”, podczas których kandydaci na prezydenta Poznania testowali drogę do dworca głównego PKP i sprawdzali dostępność płyty Starego Rynku dla niepełnosprawnych. Na obu spotkaniach obecnego prezydenta zabrakło.

Za to szanse na debatę będą już wkrótce – następne debaty są już zaplanowane. Pierwsza z nich już w czwartek w Radiu Merkury. Następne 24 listopada na Uniwersytecie Ekonomicznym, 25 listopada w Gazecie Wyborczej, 26 listopada na antenie telewizji WTK i 27 listopada w TVP. Żadna z nich nie jest organizowana przez sztab Ryszarda Grobelnego, więc zapewne wszystkie są już potwierdzone. O ich terminach informuje… sam Jacek Jaśkowiak. Nie można więc powiedzieć, żeby on unikał debat.