– Chcielibyśmy opowiedzieć o mitologii dotyczącej Ryszarda Grobelnego – rozpoczęli swoją prezentację Włodzimierz Nowak i Michał Klincewicz. – Zebraliśmy projekty i wypowiedzi prasowe prezydenta, dokonaliśmy też pewnej analizy danych.
Z tej imponującej pracy – zebrane materiały sięgają 1990 roku! – powstał materiał, który jego autorzy podzielili na części. Jest więc część “O mitach Ryszarda Grobelnego”, “Dobre chęci – studium przypadków”, “Ryszard Grobelny jako menadżer”, “Ryszard Grobelny jako ekonomista” i “Budżet 2015”. Autorzy wsparli swój materiał także danymi z Głównego Urzędu Statystycznego.
Z przedstawionego materiału wyłania się zdecydowanie inny obraz Poznania niż ten, o którym mówią władze miasta. Zdaniem autorów – iście mitologiczny. Zresztą od przytoczenia definicji mitu rozpoczęli swoje wystąpienie, żeby nikt nie miał wątpliwości, że mitologiczny oznacza oparty na faktach, ale z dużym dodatkiem wyobrażeń, przy czym te wyobrażenia przeplatają się z rzeczywistością tak, że granice między fikcją i faktami się zacierają, tworząc ładną i spójną, ale nieprawdziwą całość.
– A my mamy tu nie tylko przeinaczone fakty – mówi Włodzimierz Nowak. – Mamy też puste obietnice i zmiany poglądów.
Podstawowe trzy mity, które pozwoliły Ryszardowi Grobelnemu przez 16 lat rządzić miastem, to – zdaniem autorów zestawienia – mit skutecznego managera, mit rzetelnego ekonomisty i mit ojca-budowniczego. Żaden nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości.
– Ryszard Grobelny nie był dobrym ekonomistą, nie wyciągał wniosków z popełnionych błędów, a jako gospodarz miasta postawił na wielkie inwestycje, z których wiele po prostu nie mogło się udać – twierdzą autorzy raportu. I udokumentowali to.
W dziale “Dobre chęci – studium przypadków” dobrym przykładem jest sprawa budowy III ramy.
– W 2001 roku prezydent mówił o niej, że chciałby, aby była prezentem dla poznaniaków – wylicza Michał Klincewicz. – W 2004 zapowiadano koniec jej budowy na 2015 rok. Ale już w 2008 prezydent powiedział, że III rama to brzmi kosmicznie. A w 2011 wydał 40 milionów złotych na zasypane obecnie piaskiem wiadukty dla tej ramy i planuje teraz kolejne inwestycje z nią związane zamiast rozwiązywać bieżące problemy komunikacyjne miasta.
Autorzy raportu przypomnieli też historię tramwaju na Naramowice – i jak wynika z przedstawionych przez nich dokumentów, a także z przytoczonych wypowiedzi prezydenta z poznańskich mediów, jeszcze w roku 2001 analizy techniczne potwierdzały możliwość budowy tej trasy. W 2005 roku planowano wystąpienie o fundusze unijne na jej budowę.
– W 2007 roku prezydent powiedział, że budowa trasy znajduje się w piątce jego priorytetów – mówi Michał Klincewicz.
Obecnie władze Poznania promują koncepcję buspasów, szybkiego autobusu na Naramowice albo nawet trolejbusu. I na to chcą dostać dofinansowanie z UE. Kilka dni temu prezydent ogłosił też konsultacje społeczne w tej sprawie. Żeby wiedzieć, czy mieszkańcy Naramowic chcą tramwaj do swojej dzielnicy, czy też nie…
Podobną sytuację mamy z tramwajem widmo w ulicy Ratajczaka. Jego koncepcja sięga roku 1990, ale dopiero w 2005 roku wiceprezydent Kruszyński ogłosił, że tramwaj będzie jedną z inwestycji – obok tramwaju na Naramowice, nawiasem mówiąc, a także tramwaju na… Kopernika – o których dofinansowanie miasto będzie się starało z funduszy unijnych.
Następnie autorzy raportu pokazali zdjęcie malowniczego… pola kapusty. To Specjalna Strefa Ekonomiczna na Franowie, która została powołana w roku 2007.
– Ale się nie udało – mówi Włodzimierz Nowak. – Mimo że na początku obszarem strefy interesowały się takie firmy jak Allegro, Komputronik czy Kimball Electronics, jednak ponieważ miasto nie zrealizowało projektu, wszystkie firmy zrezygnowały z inwestycji na tym terenie. W 2014 roku nadal 50 hektarów leży odłogiem.
Był też projekt przedłużenia III ramy od Hetmańskiej aż do Krzywoustego, by zapewnić dojazd do strefy. Prawie półtora miliona złotych w 2009 roku wydano na wykup gruntu. W 2010 roku wygospodarowano na budowę 150 milionów. Trasa nie powstała do dziś.
– Ze względu na szastanie pieniędzmi na Euro 2012 – podsumowuje Michał Klincewicz.
Kolejną wpadką był program rewitalizacji kamienic. Ogłoszono go w 2002 roku i wzięto kredyt w wysokości 13 milionów euro. Miało być zrewitalizowanych 150 kamienic – wyremontowano 10 z nich. Rewitalizacją nazwano też budowę centrum handlowego Posnania (dawna Łacina), bo w pierwotnej wersji miało to być osiedle z niewielkim, osiedlowym centrum handlowym.
– Ale o obecnej sytuacji chyba już wszystko powiedziano – podsumował Włodzimierz Nowak.
Niewypałem okazało się też przeniesienie Teatru Muzycznego do budynku po kinie Olimpia. W 2008 roku podpisano wstępną umowę z policją, wydano też 750 tysięcy złotych na projekt. Ale do jego realizacji nie doszło. Kolejna lokalizacją dla Teatru Muzycznego miała być Stara Gazownia. O powstaniu tu centrum kulturalnego mówiono już w 2006 roku. Ostatecznie jednak prezydent, mimo że został przedstawiony wstępny projekt funkcjonowania Starej Gazowni, stwierdził, że to nie będzie rentowne, i zrezygnował z niego. W 2014 roku projekt został wykreślony z Wieloletniego Planu Finansowego.
Autorzy raportu wyliczyli, że potrzebne Poznaniowi projekty, ale nie zrealizowane przez prezydenta, kosztowały miasto około 50 milionów złotych od 2005 roku.
Dokonania prezydenta jako menadżera też pozostawiają – zdaniem autorów raportu – wiele do życzenia.
– Na przykład rentowność stadionu – mówi Michał Klincewicz. – Stadion kosztował około 750 milionów złotych, a czynsz, jaki miasto dostaje od spółki Marcelin Management rocznie to 600 tysięcy złotych. To oznacza, że będzie się zwracał 1250 lat, ale trzeba pamiętać, że remonty, naprawy i przeglądy są po stronie miasta.
Takich inwestycji jest znacznie więcej – wystarczy tu wymienić Kaponierę, Salę Wielką CK Zamek, Słoniarnię czy tramwaj na Franowo.
A Ryszard Grobelny – ekonomista? Tu dobrym przykładem, jak uważają autorzy, jest III rama. A konkretnie analiza prognozowanego wzrostu różnego rodzaju podatków, opłat i przychodów ze sprzedaży majątku miasta z jej okolic. Zdaniem autorów analizy tereny wokół ramy będą się cieszyły bardzo dużym zainteresowaniem, zostaną wykupione na pniu i powstaną tam obiekty przemysłowe, centra handlowe i osiedla mieszkaniowe. Ten obszar to niespełna 4 procent powierzchni Poznania, ale wariant pesymistyczny analizy zakładał, że w roku 2015 powstanie tam: 39 tysięcy nowych miejsc pracy w fabrykach, 19 tysięcy nowych sklepów, a w nich 190 tysięcy miejsc pracy, przybędzie też 135 tysięcy mieszkańców, którzy zajmą 45 tysięcy nowych mieszkań o powierzchni 70 metrów kwadratowych…
– To oczywiście niemożliwe, PKB Poznania musiałby się nagle zwiększyć o 80 procent – wyjaśnia Michał Klincewicz. – A zabawne jest to, że gdyby jakimś cudem naprawdę tak się stało, to wszyscy ci ludzie natychmiast zablokują ową III ramę, bo jej przepustowość wynosi 120 tysięcy samochodów dziennie…
Projekt budżetu na rok 2015 autorzy raportu nazwali “ostatnią kiełbasą wyborczą Ryszarda Grobelnego” i zapewnili, że znaleźli w nim kilka prawdziwych cudów. Na przykład to, skąd się wziął wzrost wpływów o 15 procent.
– To nie kwestia gospodarności prezydenta – twierdzą zgodnie obaj autorzy. – To wypłata części pieniędzy unijnych się opóźniła, więc 244 299 tysięcy złotych, bo to taka dokładnie kwota, została przesunięta na rok 2015, zwiększając sztucznie budżet na rok 2015.A na pokrycie dziury budżetowej został wzięty kredyt komercyjny w wysokości 189 milionów złotych, podwyższając zadłużenie miasta do 1,9 miliarda złotych.
Kolejne “cuda” to prognozowany wzrost wpływów z podatków na poziomie 6 procent, a więc o połowę więcej w porównaniu do średniej z ostatnich 5 lat. To także prognozowany poziom sprzedaży nieruchomości na poziomie 81 milionów złotych.
– W roku 2014 wykonanie tej pozycji budżetowej wyniosło 25 procent – wyjaśnia Michał Klincewicz.
Wzrosnąć mają też podatki lokalne o 7 procent, gdy średni wzrost w ostatnich 5 latach to zaledwie 2 procent.
– Jak ekonomista może się podpisywać pod budżetem, który jest nierealistyczny w podstawowych, największych pozycjach kosztowych, zakładając wzrosty na poziomie znacznie wyższym niż to jest realnie możliwe? – pytają autorzy raportu. I zwracają uwagę, że w danych opublikowanych przez Główny Urząd Statystyczny już widać oznaki spowolnienia gospodarczego spowodowanego nierealną polityką ostatnich kilkunastu lat.
Dynamika wzrostu dochodów z podatków od przedsiębiorstw spada. Mamy wysoki PKB na mieszkańca, ale sam wzrost całej gospodarki jest niższy od na przykład Wrocławia o 30 procent. A to znaczy, że w najbliższych latach PKB zacznie maleć. Nie bez wpływu jest ubywanie ludności z Poznania w stopniu większym niż to się dzieje w innych miastach.
– Jako cała aglomeracja stworzyliśmy w latach 2005-2012 o 30 tysięcy mniej miejsc pracy niż Kraków i Wrocław – zwracają uwagę autorzy raportu. – Szczególnie alarmujące są wyniki w samym mieście: przez 8 lat powstało 9001 miejsc pracy. W Warszawie w tym czasie powstało 7 razy tyle, we Wrocławiu i Krakowie 4,5 razy tyle.
Efekty tego wszystkiego jeszcze nie są odczuwalne przez mieszkańców Poznania – ale pierwsze symptomy są już widoczne, a wkrótce zaczniemy je odczuwać wszyscy na własnej skórze.
To, niestety, tylko kilka z wielu przykładów zawartych w tym raporcie. całość można znaleźć na stronie www.poznanglosuje.pl