Po sobotnich pracach na Starym Rynku zostały dziś jedynie kawałki rozbitych brył lodowych, które około południa wynosili z rynku pracownicy firmy sprzątającej. Niedzielne rzeźby jeszcze stoją, ale też nie wyglądają najlepiej. Wysoka temperatura sprawiła, że lodowe cuda stają się coraz mniejsze i mniej kompletne: koniowi odpadł ogon i tyle nogi, a ze zwycięskiego dzieła rzęsiście kapie woda.
Kto więc chciałby jeszcze na żywo zobaczyć rzeźby, to ma na to szansę jeszcze przez kilka najbliższych godzin. Później po lodowych cudach zostaną już tylko kawałki lodu – i wspomnienia…