Związkowcy apelują: nie rób zakupów na ostatnią chwilę!

Ostatnia chwila – to 24 grudnia i 31 grudnia, a więc tuż przed świętami i sylwestrem. Dlaczego? By pracownicy sklepów mogli wcześniej wyjść do domu i też spędzić święta z rodziną.

Czy okres świąteczno-noworoczny to czas rodzinny i świąteczny oraz moment oczekiwania lepszego jutra? Czy ta magia dni sprawia, że jesteśmy dla siebie wzajemnie lepsi i milsi? Czy wówczas to jesteśmy w stanie zrobić dla kogoś coś, co tak naprawdę nie wymaga zbyt wielkich wyrzeczeń? O to głośno pytają pracownicy wielkich sieci handlowych. I za pośrednictwem Wolnego Związku Zawodowego “Sierpień 80” apelują: Nie rób zakupów na ostatnią chwilę, nie kupuj 24 i 31 grudnia!

– Jako pierwsi wyszliśmy z inicjatywą skrócenia czasu pracy sieci handlowych – stwierdza Patryk Kosela, rzecznik prasowy Komisji Krajowej “Sierpnia 80”. – Ja pamiętam, jak zaraz po maturze, czyli w 2006 roku, pracowałem w supermarkecie. W Wigilię pracowało się do godziny 20, a w Sylwestra jeszcze dłużej. Pracując tak długo nic się nie miało z tych szczególnych dni.

Bo to nie jest tak, że jeśli sklep zamykany jest o 18, to o tej godzinie wszyscy pracownicy idą do domu. Ci klienci, którzy są już w sklepie, nadal mogą robić zakupy i dopiero gdy ostatni klient wyjdzie ze sklepu, można naprawdę go zamknąć.

Ale i wtedy pracownicy nie idą jeszcze do domów. Bo przecież kasjerki muszą rozliczyć kasę, sklep trzeba posprzątać, towar poukładać na półkach a ten, który mógłby się zepsuć, schować do lodówek. Im większy sklep – tym więcej takiej pracy i tym dłużej ona trwa.   
– W tym roku, dzięki naszym poprzednim akcjom i nagłaśnianiu tematu oraz w wyniku rozmów z pracodawcami nie ma już takiego barbarzyństwa i większość sieci handlowych zamyka się o godzinie 14 – przyznaje Elżbieta Fornalczyk, przewodnicząca WZZ “Sierpień 80” w Tesco Polska.

Podkreśla jednak, że w dalszym ciągu nie oznacza to, że pracownica lub pracownik  marketu są o 14. wolni. Rozliczenie, zabezpieczenie, posprzątanie i dojazd do domu zajmują średnio od godziny do dwóch.
– Taka osoba nie dość, że jest zmęczona i nie ma sił na dokańczanie świątecznych potraw, to i w ten szczególny wieczór opada z sił i nie czerpie przyjemności ze wspólnego rodzinnego świętowania – dodaje.

Związkowcy mają nadzieję, że tego typu akcje i apele skierowane do klientów centrów handlowych i sklepów wielkopowierzchniowych w dalszym ciągu będą działać i przekładać się na spadek liczby klientów po południu, co w konsekwencji podziała i na firmy, które dalej radykalnie ograniczą godziny otwarcia sklepów lub zamkną je w wigilię i sylwestra całkowicie.

– Między bajki należy włożyć te pseudoargumenty różnych osób, które mówią z wyrzutem, że też w tygodniu pracują i przez to nie mają czasu na zakupy, więc muszą to robić na ostatni gwizdek. Przecież wiele sklepów czynnych jest 24 godziny na dobę, a przed świętami mamy różne soboty i niedziele pracujące, więc nie ma o czym mówić – stwierdza Jacek Siekierski z Międzyzakładowej Komisji “Sierpnia 80” w Bydgoszczy, skupiającej m.in. pracowników Biedronki i Polo Marketu.

Działacze związkowi zwracają także uwagę na często nagłaśniany w mediach fakt masowego wyrzucania po świętach zakupionej żywności. I – może w to trudno uwierzyć – ale mówią, że zaraz po świętach do sklepów przychodzą tłumy ludzi po… nową żywność.

– Naprawdę można się obejść bez zakupów 24 i 31 grudnia. Wystarczy być mądrym, zorganizowanym, wszystko zaplanować i wcześniej zrobić sobie listę zakupów. Czy to naprawdę takie trudne? – pyta rzecznik WZZ “Sierpień 80”. – Skoro dzielimy się opłatkiem przy swoim rodzinnym stole, to zadbajmy i o to, by taką możliwość dzielenia się nim przy pełnym rodzinnym gronie mieli pracownicy sieci handlowych. Prosimy, nie rób zakupów na ostatnią chwilę, nie kupuj 24 i 31 grudnia!