Policja: nie prowadzimy ataków na pieszych!

Otrzymujemy ostatnio bardzo wiele sygnałów od naszych Użytkowników o kontrolach pieszych prowadzonych przez policję z całkowitym ignorowaniem kierowców, nawet jeśli  w tym samym czasie też popełniają wykroczenie. Czy policja uwzięła się na pieszych?

Takich sygnałów dostajemy przynajmniej kilka dziennie. Jak twierdzą nasi Użytkownicy, często też przesyłając nam zdjęcia na dowód tego, co mówią, policjanci szczególnie chętnie wyłapują pieszych w miejscach, gdzie akurat zagrożenie jest stosunkowo niewielkie: na przykład ul. Podgórnej przy Kupcu Poznańskim i placu Bernardyńskim oraz al. Marcinkowskiego przy Galerii MM. Wszędzie tam jest sygnalizacja świetlna, chociaż jedyny ruch kołowy to dojazd do posesji.

Warto dodać, że – jak twierdzą nasi Użytkownicy – policjanci jednocześnie nie dostrzegają kierowców łamiących przepisy, a akurat we wszystkich wymienionych punktach ich nie brakuje. Radny Paweł Sztando ze Starego Miasta 22 stycznia z zainteresowaniem obserwował patrol policji na Gwarnej (kolejna ulica z wyjątkowo intensywnym ruchem kołowym przecież), który wręczał mandaty pieszych przechodzącym prze ulicę na czerwonym świetle, natomiast w ogóle się nie interesował zaparkowanymi niezgodnie z prawem czy jadącymi pod prąd samochodami.

To nie wyjątkowa sytuacja: przy Kupcu Poznańskim regularnie można zauważyć auta zaparkowane niezgodnie z prawem, w okolicach placu Bernardyńskiego mamy wszystko: od nielegalnego parkowania do jazdy pod prąd i na czerwonym świetle, przy galerii MM to tylko nielegalne parkowanie. To wykroczenia znacznie poważniejsze i skutkujące znacznie większym zagrożeniem bezpieczeństwa niż pieszy, który przez ulicę bez ruchu kołowego przejdzie na czerwonym świetle. Ale policjanci łapią pieszych. Czy to zmasowany atak na tę grupę uczestników ruchu? Policja twierdzi, że nie.

– Wydział Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu nie prowadzi żadnych zmasowanych ataków na pieszych, lecz realizuje zadania związane z profilaktyką pieszych i kierujących – zapewnia mł. asp. Maciej Święcichowski z zespołu prasowego wielkopolskiej policji. – Polegają one na obecności umundurowanych policjantów przy przejściach dla pieszych, często też przy oznakowanych radiowozach policyjnych wysyłających niebieskie światła błyskowe. W szczególności działania te są prowadzone w godzinach porannych i popołudniowych (droga do i z pracy, szkoły) kiedy to następuje nasilenie ruchu kołowego i pieszego. Zadania te mają na celu uświadomienie uczestnikom ruchu występowania miejsc niebezpiecznych takich jak właśnie przejścia dla pieszych. Mają również na celu zapobieżenie popełnianym wykroczeniom przez pieszych, jak również spowodowanie zwiększenia ostrożności przez kierujących dojeżdżających do tego miejsca.

Zdaniem młodszego aspiranta twierdzi, że statystycznie w przypadku zdarzeń drogowych z udziałem pieszych, w większości przypadków to ich nieprawidłowe zachowanie doprowadza do wypadków i kolizji. Dlatego policja prowadzi tego rodzaju działania edukacyjne w całym mieście.  
– Mandatami karani są piesi uczestnicy ruchu, którzy mimo obecności umundurowanego funkcjonariusza przy przejściu, dopuszczają się wykroczenia – podkreśla. – Przechodzą przez jezdnię na czerwonym świetle. Jest to często oznaka lekceważenia wszelkich zasad i przepisów ruchu drogowego.

Czy więc mandat tak naprawdę dostaje się nie za złamanie zasad bezpieczeństwa – trudno byłoby o tym mówić na przykład w przypadku al. Marcinkowskiego, gdzie pieszy łamiący przepisy przechodzi przez pojedyncze torowisko i niezwykle ruchliwy dojazd do parkingu – ale za lekceważenie policji…?

Naturalnie, że nie o to chodzi. Tak twierdzi policja.
– Kierowanie patroli w rejony opisane w piśmie jest zasadne ze względu na duże natężenie ruchu pieszego i mimo ograniczonego ruchu kołowego występuje tam wzmożony ruch pojazdów szynowych, dla których nieodpowiedzialne działanie pieszego może sprowadzić groźne skutki dla pasażerów pojazdów komunikacji miejskiej np. poprzez gwałtowne hamowanie pojazdu celem uniknięcia wypadku z pieszym; przewraca się podróżujący pasażer, doznając obrażeń ciała – tłumaczy Maciej Święcichowski.

Tylko że akurat w wymienionym przypadku – czyli Galerii MM – tramwaj dojeżdżając do miejsca, w którym przechodzą niesforni piesi, jedzie z prędkością ślimaka. Dlaczego? Bo jedzie pod górę, za chwilę ma zakręt z Podgórnej w al. Marcinkowskiego, a za zakrętem przystanek. Który motorniczy o zdrowych zmysłach jechałby taką trasą szybko, pieszy nie pieszy? Podobna sytuacja jest przy Kupcu Poznańskim – tramwaje jadące od strony Rataj zaraz za przejściem mają przystanek. Te w drugą stronę właśnie z przystanku wyruszają. Ani w jednym, ani w drugim przypadku nie może być mowy o jakiejś superprędkości…

A dlaczego policja nie kontroluje kierowców? Ależ kontroluje. Tylko że nie może robić dwóch rzeczy na raz.
– Policja nie zaprzestała kontroli kierujących pojazdami wobec których również prowadzone są systematyczne akcje, między innymi „trzeźwy poranek, prędkość itp.” – zapewnia młodszy aspirant. – Również policjanci pełniący służbę reagują na inne ujawniane wykroczenia, między innymi nie stosowanie się przez kierujących do obowiązującego oznakowania. Nadmieniam również, że policjant podejmujący interwencję nie może w tym samym czasie wykonywać innych czynności związanych np. z kontrolą pojazdów.

No cóż, na zdrowy rozum racja – samochód łamiący przepisy zdąży uciec pieszemu patrolowi, pieszy raczej nie ma szans. Choćby z tego powodu złapani piesi są bardziej zauważalni. Ale zaparkowany nielegalnie samochód jest zdecydowanie jeszcze wolniejszy niż pieszy, bo w ogóle się nie rusza. Tymczasem nikt nam nie doniósł o przypadku, gdy patrol, wystawiwszy mandaty wszystkim pieszym łamiącym przepisy, zabrał się za wystawianie mandatów dla kierowców aut zaparkowanych niezgodnie z przepisami. Co naturalnie nie znaczy, że takich przypadków nie ma.

Zastanawia też kolejna rzecz – podnoszona stale kwestia bezpieczeństwa. Przechodzenie poza przejściem przez ulicę jest niebezpieczne – i z pewnością bardzo często tak właśnie jest. Jednak, o ile nam wiadomo, akurat w miejscach wymienionych w artykule nigdy nie doszło do poważnego wypadku z udziałem pieszego. Może więc najwyższy czas zastanowić się, czy nie pora do dyskusji i działań na rzecz bezpieczeństwa włączyć też zdrowy rozsądek?