W Poznaniu będzie strategia zieleni i… ogrodnik miejski

Będzie spójna strategia, lepsza informacja, (prawdopodobnie) więcej pieniędzy oraz ogrodnik miejski, koordynujący działania różnych miejskich instytucji. Będzie też próba zmierzenia się z problemami pozostawionymi przez poprzednią ekipę rządzącą miastem. Jakimi?

Targi Gardenia to okazja nie tylko do przypatrzenia się nowościom na rynku ogrodniczym i sadowniczym, ale też do różnego rodzaju dyskusji i prezentacji. I choć targi są ogólnopolskie (a nawet międzynarodowe), to jednak trafiają się tam tematy ściśle ograniczone do tematyki poznańskiej. Takim wydarzeniem była piątkowa dyskusja na temat zieleni miejskiej w stolicy Wielkopolski.

Zieleni, która – jak się okazuje – już od lat ma bardzo dobrą opinię w naszym kraju. Działania lokalnych urzędników już od dawna podglądali m.in. przedstawiciele Wrocławia czy Gdyni. Nie oznacza to jednak, że jest idealnie, a nowe władze i urzędnicy mają nad czym pracować. Co jest główną bolączką poznańskiej zieleni miejskiej? Ciężko to nawet jednoznacznie stwierdzić. Na pewno tereny zielone trzeba chronić i rozwijać według spójnego planu.

– Elementy takiego planu, może jeszcze nie do końca przemyślane i tak rozbudowane, mimo wszystko są – zapewniał podczas dyskusji Maciej Wudarski, wiceprezydent Poznania odpowiedzialny m.in. właśnie za zieleń. – Stworzenie takiej spójnej strategii to jedno z podstawowych wyzwań.

Strategia pomogłaby m.in. chronić to, co już w Poznaniu jest – przede wszystkim kliny zieleni, które są narażone na zabudowę. Wudarski przyznał, że już teraz wpływają do niego bardzo konkretne próby zmian w planach miejscowych, a nawet próby otwartego szantażu. Taka sytuacja występuje w dolinie Bogdanki, gdzie deweloperzy pytają wprost: czy miasto chce te tereny odkupić, czy też wyda korzystne dla nich decyzje administracyjne. Ma to związek także z procesem planowania przestrzennego jeszcze z czasów Ryszarda Grobelnego, poprzedniego prezydenta Poznania.

Wiceprezydent przyznał, że w takich przypadkach własność miejska chroni najskuteczniej, ale środków budżetowych nie starczy na wszystko, w tym na wykup nieruchomości zielonych zagrożonych zabudową. Wielu tych kłopotów udałoby się uniknąć, gdyby w poprzednich latach władze miasta nie dążyły do ustanawiania warunków korzystnych dla deweloperów kosztem terenów zielonych. Prawdopodobnie jednak podczas wypracowywania strategii niektóre kwestie zostaną ponownie przemyślane pod kątem np. zagospodarowania przestrzennego. Jakie? Tutaj wiceprezydent deklaruje wolę współpracy mieszkańcami.

Być może wprowadzeniem i realizacją spójnej strategii rozwoju terenów zielonych w Poznaniu zajmie się specjalny koordynator, który ma się pojawić w Urzędzie Miasta Poznania.
– Przykład z Gdyni (tam już funkcjonuje ogrodnik miejski – przyp. red.) każe patrzeć na ten pomysł przychylnie. To jest kwestia roku, może dwóch lat, żeby utworzyć takie stanowisko, ale wydaje się to być ważnym elementem. Mamy w tej chwili kilka jednostek, które zajmują się zielenią: jest Wydział Transportu i Zieleni, Zarząd Zieleni Miejskiej, Zakład Lasów Poznańskich, Zarząd Dróg Miejskich, po części także Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych na terenach fortecznych, którymi gospodaruje. Nigdzie jednak nie ma osoby koordynującej działania z innymi jednostkami – wyjaśniał Wudarski.

Być może ogrodnik miejski zajmie się także lepszą informacją o tym, co dzieje się z miejskimi terenami zielonymi, bo obecnie – jak przyznał wiceprezydent – często takiej informacji dla mieszkańców nie ma.
– Chodzi o to, by jednostki miejskie informowały z wyprzedzeniem np. o wycince drzew. Ostatnio mieliśmy takie sytuacje w dawnej zajezdni na Gajowej i na ulicy Milczańskiej, gdzie wiedzieliśmy, że to się stanie, liczyliśmy się z tym, ale inwestorzy mogli wcześniej o tym poinformować mieszkańców, czy też powiedzieć, że na miejsce wyciętych drzew zostaną zasadzone nowe, i to z nawiązką – przekonywał Wudarski.

Wiceprezydent zadeklarował także, że chciałby przeznaczyć więcej pieniędzy na zieleń miejską, jednak trzeba je skądś wziąć. Skąd?
– Mam nadzieję, że odstąpienie od dużych realizacji drogowych i przeznaczenie większej niż dotychczas ilości środków na remonty dróg pozwoli na wygospodarowanie nowych środków – tłumaczył zastępca prezydenta Poznani.