Kazimierz Skałecki: metoda wyburzania nieplanowana, ale dopuszczalna

W ekspresowym tempie znika północna nitka estakady katowickiej. Może nawet zbyt ekspresowym – nadzór budowlany krytykuje wykonawcę za niewłaściwe wykonywanie prac. Wykonawca ma jednak obrońcę: Kazimierza Skałeckiego ze spółki Poznańskie Inwestycje Miejskie.

Jest piękny, słoneczny dzień, pogoda wręcz wymarzona dla budowlańców. Temperatura powyżej zera, widoczność znakomita, na głowę nic nie pada. Ogromny młot pneumatyczny, zamontowany na jeszcze większym ramieniu hydraulicznym koparki, rozprawia się z konstrukcją estakady – konkretnie z filarami wsporczymi. Nagle coś puszcza, przednia część konstrukcji, oparta na poprzecznej belce wsporczej, opada gwałtownie kilka metrów w dół, po czym cały segment wiaduktu zjeżdża w kierunku południowej, jeszcze czynnej nitki.

Taką sytuację widać na filmie, który pokazało kilka stacji telewizyjnych, m.in. Ratajska Telewizja Kablowa i TVN24. W wypowiedzi dla tej ostatniej stacji Paweł Łukaszewski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, krytykował sposób, w jaki wykonawca robót prowadzi rozbiórkę.
– Projekt rozbiórki istnieje, ale jest bardzo enigmatyczny, bardzo ogólnie określa się rozbiórkę elementów nośnych – przekonywał Łukaszewski dodając, że jest to bardzo niebezpieczne dla robotników, którzy pracują na budowie.

Do sprawy odniósł się także inwestor, czyli w tym przypadku miejska spółka Poznańskie Inwestycje Miejskie. Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej Kazimierz Skałecki, prezes tej spółki, przekonywał o wypełnianiu wszelkich procedur przez wykonawcę.
– To (co widać na filmie – przyp. red.) mogło się stać w założeniu wykonawcy, chociaż nie było to planowane.

Do tego, że coś było wykonane niezgodnie z procedurami, nie przyznawał się także Mirosław Kűhn, kierownik budowy nowej estakady.
– Wszystkie roboty są przeprowadzane w sposób bezpieczny. Przęsło, które widać na filmie, było w katastrofalnym stanie, dlatego musieliśmy wykonać roboty rozbiórkowe w odstępstwie od zatwierdzonego projektu rozbiórki – zapewniał Skałecki. – Zdarzenie to było incydentalne. Stan techniczny tego przęsła uniemożliwił rozbiórkę zgodną z projektem.

Ale to nie wszystko – PINB zarzucił wykonawcy i inwestorowi także to, że dokumentacja jest niekompletna, ale też brak na budowie inspektora nadzoru inwestorskiego. Łukaszewski zobowiązał wykonawcę do opracowania projektu technologicznego rozbiórki i zauważył, że prace powinny być prowadzone zupełnie inaczej niż to widać na filmie.

Skałecki zapewniał z kolei, że dokumentacja zostanie uzupełniona, a sprawa inspektora omówiona z PINB w piątek, 20 marca. Do oceny robót dokonanej przez PINB szef PIM nie chciał się odnieść.
– Nie będę polemizował z nadzorem, bo nie widziałem protokołu – uciął Skałecki.

Pomijając “wpadkę” ze sposobem rozbiórki to trzeba przyznać, że prace robią wrażenie. Burzenie estakady rozpoczęło się ledwie tydzień temu, a już zlikwidowano 350 metrów trasy. Pozostała część – o długości 160 metrów – ma zniknąć do świąt wielkanocnych. Także przed świętami na oczyszczoną część placu budowy wejdą palownice, które rozpoczną wzmacnianie terenu pod przyszłą estakadą.