Samson i austriaccy gwardziści przemaszerowali przez miasto

Na przedzie szła Orkiestra Miasta Poznania przy MPK, za nimi członkowie Bractwa Kurkowego w strojach sarmackich, a za nimi Gwardia Murau ze słynnym, 5,5-metrowym Samsonem. Pochód zamykał Oddział reprezentacyjny Ułanów Poznańskich i trzeba przyznać, że majówka w poznaniu rozpoczęła się naprawdę imponująco!

Gwardziści z austriackiego miasta Murau przyjechali do Poznania już wczoraj i zostali powitani przez Stanisława Tamma, sekretarza miasta, a na dziedzińcu urzędu na ich cześć wystrzelono z armaty.
– Wczoraj także zwiedzaliśmy Poznań – mówił z dumą Tadeusz Prokop, ksiądz z parafii ewangelickiej pod Murau i członek gwardii, ale też poznaniak, bo przez 20 lat mieszkał w stolicy Wielkopolski, zanim wyjechał do Austrii. I podkreślił, że Poznań i Murau zostały założone w tym samym roku.

Miasto Austriakom bardzo się podobało, jego mieszkańcy również – ku ich czci wystrzelili salwę honorową na placu Wolności, a później Samson, czyli 5,5-metrowa i ważąca 85 kg figura biblijnego wojownika. jak zdradził ksiądz Prokop, Samsona niesie jedna osoba, która z pewnością niewiele ustępuje siłą biblijnemu siłaczowi, ale ma pomocników, którzy dbają o to, by wielka figura była stabilna, a przy postojach podstawiają pod nią drewniane stelaże, by dźwigający mógł trochę odpocząć…

Przemarsz odbywał się z przerwami na opowieści o historii gwardii i jej mundurów. Poznaniacy dowiedzieli się więc, że gwardia jest objęta patronatem UNESCO, istnieje od blisko 400 lat (powstała w 1616 roku), a początkowo ochraniała mieszkańców miasta Murau, broniąc jezuickich procesji Bożego Ciała przed napadami luteranów. Dziś Gwardia z Murau jest organizacją, której głównym zadaniem jest uświetnianie najróżniejszych uroczystości i kultywowanie starej tradycji. Nawet mundury, w których występuje, mają swoją historię: w czasach Napoleona jego przechwyciły transport z materiałami Rosjan, a francuscy żołnierze, którzy wracali do domu przez Austrię i spodobało im się w Murau na tyle, że chcieli tu zostać, postanowili z tej tkaniny uszyć mundury dla tutejszej gwardii. A że umieli jedynie szyć mundury napoleońskie, to efektem są właśnie takie mundury – ale w barwach rosyjskich…

Samson niestety, nie uczestniczył w całym przemarszu – na wysokości Muzeum Narodowego okazało się, że jest coś nie tak z mocowaniem głowy i przeniesiono figurę na Stary Rynek, gdzie głowę przymocowano ponownie i znacznie solidniej. Ale w końcu kto z poznaniaków miałby pretensje do Samsona, że stracił głowę dla Poznania! To przecież jedyna uzasadniona reakcja, prawda?