Lech Poznań – Legia Warszawa 1:2. I po pucharze

Legioniści okazali się lepsi i bardziej skuteczni. Mimo ostrej, a chwilami rozpaczliwej walki poznaniacy polegli w Warszawie i Puchar Polski dostał się ich przeciwnikom.

Przed rozpoczęciem meczu wszyscy komentatorzy zdążyli przypomnieć, że gdyby to Lech Poznań zdobył Puchar Polski, byłby to szósty puchar w historii klubu, natomiast dla Legii byłoby to szesnaste takie trofeum.

Ale to oczywiście nie znaczy, że warszawiacy mają mniejsze motywacje do zdobycia trofeum – zwłaszcza że Lech, jak zgodnie podkreślali nawet trenerzy obu drużyn, jest dla Legii godnym przeciwnikiem, a między poziomami obu zespołów można postawi znak równości. Ten mecz w zgodnej opinii znawców nie miał faworyta. Jednak punktowo wypada lepiej drużyna z Poznania, co na starcie dało jej pewną psychologiczną przewagę – ma 22 punkty, podczas gdy Legia wiosna zdobyła ich 18.  

Spotkanie rozpoczęło się spokojnie i ostrożnie, zupełnie jakby zawodnicy obu drużyn chcieli wyczuć przeciwnika. W 5. minucie co prawda Legia wywalczyła rzut wolny z 30 m – Linetty sfaulował Vrdoljaka – ale obrońcy nie mieli problemu z obroną bramki Macieja Gostomskiego. Kontra Kolejorza zakończyła się kolejnym faulem – tym razem Rzeźniczaka na Kownackim.

W 12. minucie gra zaczęła nabierać rumieńców – świetnie uderzył Barry Douglas – niestety, tylko w poprzeczkę. Minutę później zaatakował Tomasz Kędziora, podał piłke do Kownackiego, który był w polu karnym i tym razem już naprawdę niewiele brakowało lechitom do zdobycia gola – jednak teraz także piłka minęła bramkę Legii.

Sytuacja zmieniła się w 20. minucie – po zamieszaniu pod bramką warszawiaków piłkę do własnej bramki wbił głową Tomasz Jodłowiec. I mamy 1:0 dla Lecha. Na trybunach kibice zareagowali szaloną radością, a emocje rosły: w 21. minucie Zaur Sadajew próbował pokonać Dusana Kuciaka, jednak jego strzał, choć odległość nie była duża, okazał się niecelny.

W 24. minucie chwilę grozy zafundowali poznaniakom Gostomski i Arajuuri. Ich brak porozumienia i koordynacji mógł się skończyć bramką dla przeciwników, na szczęście Gostomski zdołał obronić strzał Saganowskiego.

Jednak już w 30. minucie nie udało mu się obronić przed strzałem Tomasza Jodłowca, który pięknie zrehabilitował się po samobójczym golu i wbił bramkę poznaniakom. Mamy remis.

Poznaniacy nie tracą ducha i atakują – niewiele brakowało, by w 35. minucie Saadajewowi udało się strzelić gola Kuciakowi – niestety, trafił zamiast w bramkę to w bramkarza… Minutę później próbował Kownacki, ale jemu też się to nie udało. W 43. minucie Kucharczyk próbował pokonać Gostomskiego – na szczęście poznański bramkarz zdołał sobie poradzić z tym strzałem. Pierwsza połowa meczu zakończyła się wynikiem 1:1, a na brak emocji i poziom meczu kibice ani jednej, ani drugiej drużyny z pewnością nie mogli narzekać.

Drugą połowę rozpoczęli legioniści – i już w 55. minucie zdobyli gola. Mamy wynik 1:2, a strzelcem bramki był Marek Saganowski. Lechici twierdzili, że był na spalonym, jednak sędzia uznał bramkę.

Gol zdecydowanie dodał legionistom energii i zaczęli przypuszczać zmasowany atak na bramkę Gostomskiego. I nie da się ukryć, że gdyby nie zdecydowana i szybka reakcja obrońców, w 61. minucie, gdy Gostomski wyszedł z bramki, byłby kolejny gol po strzale głową Rzeźniczaka.

Trener Skorża zdecydował się na zmianę: w 68. minucie z boiska zszedł Karol Linetty, wszedł Darko Jevtić. A w 70. minucie kolejna trudna sytuacja – Saganowski uderza, i to z bliska, ale na szczęście nie trafia w bramkę. Nie da się ukryć, że to legioniści rządzą na boisku.

W 72. minucie kolejna zmiana: z boiska schodzi Sadajew, zmienia go Dariusz Formella. Dwie minuty później błyskotliwą, ale nieskuteczną akcją popisuje się Szymon Pawłowski – niestety, jego strzał był niecelny. Wyraźnie czuje się brak Gergo Lovrencsica.

Nieskutecznych akcji i nerwowych strzałów przybywa – jednak wynik meczu pozostaje bez zmian. Nadal lechici nie są w stanie odzyskać przewagi w tym spotkaniu.

W 79. minucie za Pawłowskiego wszedł Muhamed Keita. Ale w sytuacji lechitów wiele to nie zmieniło. W 86. minucie strzał Hamalainena zaowocował rzutem rożnym, jednak poznaniakom nie udało się zamienić go w bramkę.

Barry Douglas w 88. minucie dostał drugą żółtą kartkę za użycie łokcia podczas starcia z Michałem Żyro i musi zejść z boiska. Poznański zawodnik jest wściekły, a lechici będą musieli zakończyć mecz w dziesiątkę. Sytuacja na boisku robi się coraz bardziej nerwowa, ale lechici nie rezygnują z ataków i zdobycia wyrównującej bramki.

Sędzia doliczył 5. minut, a lechici zdwoili wysiłki. Niestety, bezskutecznie. Jeszcze w 95. minucie kibice wstrzymali dech, gdy Dariusz Formella strzelił głową w bramkę Kuciaka – niestety, nie był to celny strzał. Legia Warszawa wygrała z Lechem Poznań 2:1 i zdobyła Puchar Polski.