Muzyczny skarb w muzeum!

– Jest to niesamowity dar – mówi wprost Patryk Frankowski, szef poznańskiego Muzeum Instrumentów Muzycznych o tym, co już wkrótce będą mogli podziwiać poznaniacy i turyści w naszym mieście. Mowa o kolekcji, której zazdrościć mogą wszystkie tego typu placówki na świecie.

Mieszczące się przy Starym Rynku Muzeum Instrumentów Muzycznych posiada w swojej kolekcji różne, szerzej nieznane skarby – ale to, co przybyło do Poznania w 2013 roku może uchodzić za absolutną, światową perełkę. A raczej perłę… złożoną z ok. 3 tysięcy części.

Mniej więcej tyle elementów jest bowiem w spuściźnie po Rainerze Weberze, wybitnym niemieckim konserwatorze i budowniczym instrumentów muzycznych. Ponoć jego umiejętności były tak cenione, że muzycy potrafili czekać po 10 lat na to, co wyjdzie spod jego ręki. Nie ma w tym nic dziwnego – Rainer Weber poznał renesansowe instrumenty dęte od podszewki, a w swoim archiwum zgromadził informacje unikatowe na skalę światową.

Teraz cała ta kolekcja znajduje się w Poznaniu i tutaj właśnie będzie można z nią obcować na różne sposoby.
– Rainer Weber był człowiekiem renesansu – wyjaśnia Patryk Frankowski, kierownik Muzeum Instrumentów Muzycznych. – Był nie tylko konstruktorem i konserwatorem, ale też wykonawcą, założył zespół, z którym grał na instrumentach dawnych. Przez jego warsztat przewinęło się ponad 900 instrumentów historycznych, egzemplarzy unikatowych, dostępnych obecnie jedynie w nielicznych muzeach.

Łącznie spuścizna Webera zajęła 2 tiry, wśród których były nie tylko repliki instrumentów, ale też zabytkowe flety, klarnety i trąbka. Do tego w kolekcji znajduje się kompletny warsztat budowniczego i konserwatora, w którym znajduje się wiele narzędzi, wierteł i dłut przygotowanych własnoręcznie przez Webera. Bywało tak, że niemiecki konserwator specjalnie uczył się u kowala, by następnie skonstruować narzędzie potrzebne Weberowi w pracy.
– Dlatego też bardzo ważne były dla niego wiertła, bo nie mógł ich po prostu kupić, musiał je sam zbudować – tłumaczy Heidi, córka Webera. Wiertła także nie przypominają tego, co wsadza się do domowej wiertarki. Niektóre mają nawet metr długości, a podłączane są do specjalnej tokarki.

Oprócz instrumentów i sprzętu w skład kolekcji Webera wchodzą też pozycje książkowe, periodyki konserwatorskie i instrumentologiczne oraz raporty konserwatorskie, a także aparatura i materiały naukowo-badawcze.
– Jest to zbiór, który będzie przyciągał przede wszystkim od strony naukowej – przekonuje Frankowski. Jednak ekspozycja muzeum również skorzystała: – Możemy uzupełnić ekspozycje o prawie wszystkie instrumenty renesansowe, dęte. Żeby je zobaczyć trzeba by wyjechać np. do Verony czy Bolonii. Ale tam i tak nie zobaczę tego, co znajduje się w archiwum Webera, który widział te instrumenty od środka i szczegółowo je zbadał.

Sam Weber nie doczekał udostępnienia swojej kolekcji szerokiemu gronu odbiorców – zmarł na początku 2014 roku. Sam jednak podjął decyzję o tym, że używany przez niego sprzęt trafi do Poznania – i to w całości, aby służyły kolejnym pokoleniom badaczy.

Nowe instrumenty będzie można zobaczyć w muzeum już podczas nadchodzącej Nocy Muzeów. Na 16 maja zaplanowano nie tylko ekspozycję, ale także koncerty i wykłady.