Śmieci nad Wartą, czyli kto i kiedy powinien sprzątać?

Wydawało się już, że nad Wartą każdego dnia robi się coraz czyściej, a zamontowane przez miasto nowe kosze oraz kontenery na śmieci przyczyniły się do znacznego poprawienia tego stanu  rzeczy. Wystarczyła jednak jedna impreza w kampusie politechniki i okazało się, że wcale tak różowo nie jest…

16 maja brzeg Warty na wysokości Politechniki Poznańskiej dosłownie tonął w śmieciach. Opisał nam to i sfotografował jeden z naszych Użytkowników. Skąd tyle śmieci akurat w ten poranek? Przecież odkąd poprawiła się pogoda, miłośnicy picia w plenerze regularnie pod koniec tygodnia obsiadają brzegi rzeki, także ten przy politechnice, a nigdy dotąd tylu śmieci nie było.  
Pierwszym krokiem było ustalenie, do kogo ten brzeg Warty należy i kto odpowiada za jego sprzątanie. Okazało się, że brzeg jest miejski i to miejskie służby odpowiadają za utrzymanie tam porządku. Sprzątały go także i w sobotni poranek, ale śmieci było wyjątkowo dużo i trwało to dłużej.   Zgodnie z zapewnieniami Szymona Błażka z Wydziału Gospodarki Nieruchomościami Urzędu Miasta Poznania miejsce to jest regularnie sprzątane, a dokładnie dwa razy w tygodniu: w poniedziałki i w piątki. Natomiast jeśli zachodzi taka potrzeba, to nawet trzy i częściej.
Oznacza to, że jeżeli śmieci jest więcej – to sprzątanie wydłuża się o kolejne dni i są w nie angażowane różne jednostki miejskie, a w tym między innymi Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej. To dlatego poranni przechodnie widzieli sterty śmieci nad Wartą.

Skąd tyle śmieci? Faktem jest, że w tym czasie na Politechnice Poznańskiej zakończył się trwający dwa dni festiwal Polibuda Open Air. I to  najprawdopodobniej uczestnicy tego wydarzenia po koncertach wybrali się nad rzekę kontynuować imprezę – pozostawili po sobie pokazywane przez nas na zdjęciach śmieci. Oczywiście, stuprocentowej pewności, że tak właśnie było, nie ma – za rękę nikt ich przecież nie złapał! Jednak, skoro jest taka ewentualność i jest ona bardzo prawdopodobna – organizatorzy Polibuda Open Air nie powinni się poczuwać do posprzątania terenów nad Wartą po zakończeniu imprezy? Do przewidzenia było bowiem to, że to właśnie tam część studentów przeniesie zabawę.
Organizatorem festiwalu był samorząd studencki politechniki. Jego działacze odpierają zarzuty twierdząc, że przecież nie złamali żadnego przepisu. I to prawda, ale z drugiej strony nie dali też dobrego przykładu.
– Miasto dostało od nas informację o tym, że Polibuda Open Air się odbędzie. Poza tym, to właśnie miasto musiało wyrazić zgodę na to, aby to wydarzenie mogło mieć miejsce. A my jako organizatorzy byliśmy odpowiedzialni za sprzątanie po festiwalu między innymi wzdłuż ulic Berdychowo i Piotrowo, oraz na terenie samego kampusu, ale nad Wartą już nie – wyjaśnia Jan Sieiński, rzecznik prasowy Polibuda Open Air 2015. – To takie błędne koło z podciąganiem śmieci nad Wartą pod politechnikę, równie dobrze moglibyśmy powiedzieć, że tereny np. na ul. Wrocławskiej czy na Polance też zaśmiecili uczestnicy naszej imprezy.
Pozostaje jednak pytanie, czy rzeczywiście takie tłumaczenie jest w pełni wystarczające? Zdrowy rozsądek podpowiada, że organizatorzy tak dużej imprezy masowej powinni przewidzieć jej dalszy ciąg, czyli przeniesienie się po koncertach nad Wartę, by tam kontynuować nocną zabawę. I to zabawę z alkoholem, po której pozostają tylko puste puszki i butelki, niestety rzadko trafiające do koszy czy kontenerów na śmieci. Powinni też wcześniej ustalić wspólnie z władzami miasta kwestię dotyczącą posprzątania terenów wzdłuż Warty po zakończeniu festiwalu w sobotni poranek 16 maja, i dołożyć się do tego finansowo. Bo dlaczego to miasto ma wydawać pieniądze ze swojego budżetu na sprzątanie po wydarzeniu, którego nie było organizatorem?

Jednak nic takiego nie miało miejsca.
– Nikt nie zatroszczył się o ten tłum, który w późnych godzinach wieczornych przeniósł się nad Wartę i tam śmiecił. Po tej imprezie śmieci rozciągały się na odcinku od Politechniki aż do Starego Miasta – komentuje Szymon Błażek. – A taki bałagan niewątpliwie uderza w wizerunek miasta, którego służby codziennie rano, popołudniu i pod wieczór monitorują czystość nadwarciańskich terenów, i jeśli zachodzi taka potrzeba to bardzo szybko organizowane jest dodatkowe sprzątanie.
Skoro organizatorzy nie wykazali się przezornością, dobrym wychowaniem i zdrowym rozsądkiem – zrobiły to władze miasta.
– Wysłaliśmy prośbę do Janusza Napierały, kanclerza Politechniki Poznańskiej, aby przy planowaniu kolejnej takiej imprezy nas o niej uprzedzono, żebyśmy mogli usiąść razem i wspólnie ustalić działania odnośnie zorganizowania dodatkowego sprzątania – mówi Szymon Błażek. – Tylko wtedy będziemy mogli przygotować się na takie interwencyjne sprzątanie znacznie wcześniej. Pozostaje jeszcze kwestia tego, kto miałby takie sprzątanie sfinansować?