Lech poznał rywala na drodze do Ligi Mistrzów

Rywalem w II rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów będzie FK Sarajevo. Pierwszy mecz Lecha odbędzie się 14 lub 15 lipca, rewanż 21 lub 22 lipca.

Lech jako drużyna rozstawiona w losowaniu do II rundy rozgrywek mógł trafić jedynie na drużynę nie rozstawioną, czyli teoretycznie słabszą, która miała niższy współczynnik w rankingu UEFA. Kolejorz za wszelką cenę chciał uniknąć – z powodów logistycznych – dalekich podróży do Kazachstanu, Gruzji czy Armenii. Prezes Lecha, Karol Klimczak, bardzo chciał  trafić na rywali z poprzednich kwalifikacji do Ligi Europejskiej: Żalgiris Wilno lub Stjarnan Gardabaer.     

Niestety marzenie prezesa Lecha nie spełniło się –  przynajmniej nie na tym etapie rozgrywek. Już podczas przydzielania zespołów do poszczególnych koszyków wiadomo było, że mistrz Polski nie uniknie dalekich wypraw. Trafił bowiem do pierwszego koszyka, gdzie potencjalnymi rywalami okazali się FK Sarajevo (Bośnia i Hercegowina), FC Astana (Kazachstan), FK Rudar Pljevlja ( Czarnogóra), Wardar Skopje (Macedonia) lub Hibernians Paola (Malta).

I to właśnie zespół z Bośni i Hercegowiny będzie pierwszym rywalem Kolejorza na drodze do Ligi Mistrzów.
– Pod względem sportowym trafiliśmy na najmocniejszego rywala z możliwych. Natomiast pod względem logistycznym powinniśmy dać sobie radę. Czy jesteśmy faworytem meczu? Pewnie Tak – komentuje losowanie Piotr Rutkowski, wiceprezes Lecha.

Wtórował mu Tomasz Rząsa, drugi trener Lecha.
– To trudny i wymagający przeciwnik jak na drugą rundę kwalifikacyjną. My skupiamy się na naszych zawodnikach, dzisiaj zaczynamy przygotowania i postaramy się na ten pierwszy mecz być doskonale przygotowanym.

Czy Lech mógł  trafić lepiej? Oczywiście – jednak mistrz Polski trafił do koszyka bardzo wyrównanego i mógł trafić też znacznie gorzej, choćby na FC Astana z Kazachstanu. Najsłabszym wydawał się zespół z Malty.
– Oczywiście można sobie gdybać i zakładać, na kogo się trafi, natomiast jest jak jest i w tym momencie skupiamy się tylko na sobie. Wiemy, że jest to waleczny zespół i musimy przeciwstawić im nasze umiejętności piłkarskie – ocenia Rząsa.

Dla Kolejorza wyjazd w tak dalekie strony nie jest nowością. We wcześniejszych latach drużyna musiała lecieć do Azerbejdżanu i Kazachstanu.  Rutkowski zapytany o to, czy zna drużynę z Sarajewa odpowiedział:
-Oczywiście, znamy napastnika Benko, kojarzę Alispahića, są to charakterni ludzie, nie odpuszczają, grają do końca więc zapowiada się ciekawy mecz. Będziemy w dalszym ciągu analizować mecze Sarajeva.

Ważniejszym aspektem w tym momencie jest prawidłowe przygotowanie drużyny pod kątem sportowym. Zawodnicy dopiero wracają z urlopów i przygotowanie ich pod względem fizycznym będzie kluczowe w kontekście rywalizacji.
–  Przede wszystkim musimy patrzeć na siebie i zrobić wszystko by utrzymać formę z sezonu mistrzowskiego. Jeżeli uda nam się to zrobić to nie powinniśmy bać się nikogo – uspokaja szef działu sportowego.

Obawy nie są bezpodstawne. Przypomnijmy, że zeszłoroczne rozgrywki okazały się totalnym blamażem w wykonaniu zespołu ze stolicy Wielkopolski. W przeciągu ostatnich dwóch lat Kolejorz odpadał na początku rozgrywek europejskich, więc tegoroczne kwalifikacje do LM są ostateczną szansą do zmazania plamy.
– Taki mecz jak ze Stjarnan czy Żalgirisem nie powinien nam się trafić. Wydaje mi się, że ten zespół jest zupełnie inny niż rok temu. Drużyna nabrała sporo doświadczenia, zdobyliśmy mistrzostwo, więc wydaje mi się, że to co najgorsze jest już za nami, ale to jest futbol – komentuje Rutkowski.

W kolejnych rundach zespół z Poznania nie będzie już drużyną rozstawioną i wylosuje drużyny mocniejsze. Najpierw trzeba zmierzyć się jednak z mistrzem Bośni i Hercegowiny. Pierwszy mecz Lecha zagra w Sarajevie, rewanż – na Inea Stadionie.