Oni grają w grę – ale gdzie?

W jednej dłoni kufel od piwa, w drugiej kontroler od konsoli, a wokół pełno figurek super bohaterów. – To są takie rzeczy poprzez, które człowiek czuje, że jest w pubie dla gracza a nie tylko w lokalu, w którym nalewa się wyłącznie piwo i wisi kilka plakatów na ścianie – po prostu atmosfera!

Społeczność graczy w Poznaniu od dłuższego czasu nie mogła doczekać się pubu, w którym mogłaby dzielić się swoją pasją i zarażać nią innych. Coraz prężniej rozwijająca się branża elektronicznej rozrywki gromadzi wokół siebie nie tylko młodocianych użytkowników konsol. To właśnie dla osób pełnoletnich powstał Pad Club – pub dla graczy.

Kasa misiu, kasa!
 
W Polsce coraz częściej dochodzi do tworzenia się oddolnych inicjatyw społecznych, związanych z grami komputerowymi, które zrzeszają graczy w różnym wieku. Wymienić można chociażby cykliczne spotkania fanów gier pod szyldem „Pog(R)adajmy”. Natomiast jeśli wziąć pod lupę większe miasta, w których można było przyjść do lokalu, zamówić na barze alkohol i zagrać w jakąś grę to właśnie Poznań był białą plamą na gamingowej mapie Polski. Wcześniej próbowano realizować różne projekty pod nazwą „pub dla graczy” – niestety z mizernym rezultatem. Swoją działalność szybko kończyły Long Play i Level Up, mieszczące się odpowiednio przy ul. Kopernika i Wrocławskiej – z czego ten pierwszy był franczyzą i przetrwał zaledwie miesiąc. Dla graczy, powołanie do życia kolejnego lokalu jest światełkiem w tunelu i nadzieją na zmianę takiego stanu rzeczy.

Krystian Janiszewski, właściciel Pad Clubu, swój pomysł na pub dla graczy próbował rozwinąć za pomocą crowdfundingu – platformy, która bazuje na społecznych dofinansowaniach. Na portalu Polakpotrafi.pl próbował namówić poznańskich graczy na zbiórkę pieniężną, która na start wynieść miała ok. 100 tys. złotych. Nie tyle jednak chodziło o pokładaną nadzieję w majętność graczy z Poznania, co o samą kampanię reklamową, która się wtedy stworzyła. Udało się zebrać… nieco ponad 3 tys. złotych. Przykucie uwagi było jednak cenniejsze od zebranej kwoty.
 
– Nie zawiodłem się wtedy, że się nie udało. Wprost przeciwnie, nic nie traciłem i osoby, które wysyłały pieniądze też nie. Wszystkie pieniądze trafiły z powrotem do właścicieli – mówi Krystian Janiszewski.

Nie obyło się jednak bez negatywnych opinii, które negowały takie podejście pomysłodawcy. Uważali ten pomysł – z punktu widzenia biznesowego – za zbyt prywatny, przy okazji posługując się cudzymi funduszami.  
– Wytworzyły się dwie frakcje: jedna, która kibicowała a druga, która torpedowała ten projekt. Jak poszła informacja o tym, że pomysł wypalił bez zbiórki, to drudzy się uciszyli.

Jednak projekt nie zakończyłby się sukcesem, gdyby nie pomoc znajomego, który obiecał swój udział w lokalu. Przemysław Rogaczewski, współwłaściciel lokalu opowiada, że minimalizowali koszty tworzenia pubu.
– Cięliśmy koszty jak tylko się dało. Cały remont lokalu wykonaliśmy osobiście, bez żadnej ekipy remontowej – opowiada.

W porównaniu do innych pubów na Starym Mieście, pub prowadzi podobną politykę cenową. Za piwo więc nikt nie przepłaci w porównaniu “normalnymi” tego typu przybytkami, drinki zaś, koniecznie nawiązujące do gier (zamówić można HeadShota czy Dziki Gon) są w cenach nie odbiegających od średniej.

Nie tylko dla „nerdów”

W pubie znajdują się nie tylko konsole, ale także pokaźna pula gier tzw. „bez prądu”, czyli różnego rodzaju gry planszowe. Repertuar jest naprawdę spory od gier zaawansowanych, po takie, których nauka zajmuje kilka minut. W skrócie: od bierek po cywilizację. Nie od dziś jednak wiadomo, że gry komputerowe najbardziej kuszą osoby młode. Pub, do którego można przyjść i bezpłatnie zagrać na konsolach, nie jest jednak dla osób poniżej 18 roku życia.
– Kiedy przychodzi nowa osoba, za każdym razem sprawdzamy dowody. Mamy grupę stałych klientów więc wiemy, kto był sprawdzony, a kto nie. Jeżeli trafi się taka osoba, która nie ma 18 lat, to jest natychmiast wypraszana. Poza tym chcemy, by ludzie, którzy pamiętają lata 90 i spędzają tutaj czas, nie czuli się jak w gimnazjum – mówi Janiszewski.

Kwestia wieku i płci w kontekście gier zaciera się coraz bardziej. Gry nie są już postrzegane stereotypowo jak miało to miejsce do tej pory. Graczami są zarówno dziewczyny jak i osoby starsze, a nie tylko rasowi wyjadacze zwani w młodzieżowym slangu „geekami” czy „nerdami”. Klientami lokalu co prawda wciąż są w większości mężczyźni, ale – jak twierdzą właściciele – ok. 40 proc. klientów to kobiety.

– Widać, że z tygodnia na tydzień coraz bardziej to się zaczyna wyrównywać i nie jest tak, że społeczeństwo graczy tworzą wyłącznie mężczyźni. Jest to zmiana w kwestii podejścia społeczeństwa, że gry nie są tylko dla dzieci i mężczyzn.

Gry w Polsce i na świecie zrzeszają miliony fanów na konwentach i zlotach. Z miesiąca na miesiąc widać to na przykładzie chociażby Poznań Game Arena – największe targi gier komputerowych w Polsce, odbywające się co roku w Poznaniu.
 
– Gry i szeroko pojęty gaming są coraz bardziej popularne w naszym kraju. Świadczy o tym między innymi ogromna liczba odwiedzających Intel Extreme Masters w Katowicach czy chociażby Poznań Game Arena. Graczy przybywa i  inicjatywa taka jak pub dla graczy wychodzi temu naprzeciw. Kluby takie jak Pad Club służą nie tylko integracji graczy, ale są także miejscem, w którym ktoś, kto nie miał nigdy styczności z grami wideo, może poznać czym jest wirtualna rozrywka. Społeczność graczy cały czas rośnie w siłę i bardzo dobrze, że powstają miejsca, w których możemy spotkać innych fanów gier, porozmawiać, pograć i najzwyczajniej napić się piwa – twierdzi Adam Hojan z portalu Gamedot, jednego z największych portali dla graczy w Polsce, powstałego w podpoznańskim Puszczykowie.

To w co gramy?

W założeniu właścicieli, klub ma być miejscem, w którym spotykają się ludzie nie mający żadnego związku z branżą elektronicznej rozrywki z tymi, którzy graczami są od dziecka.
– Przychodzi naprawdę wielu ludzi, którzy są zainteresowani samą ideą tego lokalu. Taka osoba przychodzi przeważnie na piwo, następnie podejdzie do jednej konsoli, do drugiej, porozmawia z nami na barze i okazuje się, że staje się naszym stałym klientem pomimo, że nie jest graczem – mówi Janiszewski.

Pad Club jest miejscem, gdzie można spotkać wiele osób w przedziale od 24 do 35 lat, dla których konkretne gry mają status kultowy – w ten sposób klienci chętnie przypominają sobie lata młodzieńcze. Gracze mogą cofnąć się w czasie i zagrać w takie tytuły, jak pierwsze części Street Fighter, Mortal Kombat czy nawet Tetris. Oprócz strefy retro, możemy zagrać  w konsole nowej generacji, do dyspozycji klientów jest Nitendo Wii, Nitendo Wii U, Xbox 360 i Xbox One. Gry – oprócz tych najbardziej obleganych – są co jakiś czas wymieniana na inne.

– Próbujemy stworzyć rodzinną atmosferę, jest często tak, że klient wchodzi do lokalu, wita się ze wszystkimi, bo wszyscy już go znają. My też nie siedzimy cały czas za barem i nie czekamy, aż kolejna osoba przyjdzie, tylko wychodzimy do klientów i gramy razem z nimi – opowiada Janiszewski.

Spotkania, wydarzenia, goście…

Co jednak muszą zrobić właściciele lokalu, aby miejsce dla graczy jakim stał się Pad Club, nie zakończyło swojego żywota jak jego poprzednicy?

– Jeżeli chodzi o porównanie Pad Clubu do upadłych już Level Up i LongPlay, to już na pierwszy rzut oka widać, że Krystian Janiszewski wie co robi. Postawienie samych konsol nie sprawdziło się w przypadku tamtych miejsc. W pubie dla graczy musi się coś dziać. Zaglądając chociażby na fanpage Pad Clubu, można zobaczyć, ile wydarzeń szykują właściciele – mówi redaktor naczelny Gamedota.
 
To prawda. Na popularnym „fejsie” nie brakuje pochlebnych komentarzy i zwolenników powstania pubu dla graczy.
– Wszystkie inne puby w Poznaniu bledną w porównaniu z waszym. Odkąd się otworzyliście nie uznaje innych miejsc i mam nadzieje, ze interes będzie się kręcił co da wam możliwość dalszego rozwoju. Sercem i duchem jestem z wami – pisze na facebook’u Maciej Stodolny.

Ponadto Pad Club jest również miejscem, gdzie co miesiąc odbywają się spotkania stowarzyszenia Poznańskiej Gildii Graczy. W ten sposób, pub staje się wyjątkowym miejscem do integracji. Do takich sytuacji dochodzi w trakcie wspólnego uczestnictwa w wydarzeniach. Klienci mogą brać udział m. in. w  prelekcjach tematycznych, juwenaliach z Pad Club, czy wizytach znanych gości z branży gier wideo.

– Możemy liczyć na turnieje czy stałe spotkania dla graczy jak Po(G)radajmy, służące integracji lokalnych graczy. Pub zorganizował również spotkanie z Marcinem Kosmanem, redaktorem naczelnym Polygamii i autorem książki „Nie tylko Wiedźmin”. Widać, że Pub żyje i coś się w nim dzieje – przekonuje Hojan.