Wybory 2015: Nie trójca święta, a trójkąt bermudzki

Lewica tęskni za Transatlantykiem, Ryszard Petru jest jedynym szczerym – tyle, że szamanem, a Poznań powinien przymknąć bramy, bo “do otwartej głowy łatwo nasikać”. Za nami debata SLD-PiS-Nowoczesna.

Tadeusz Zysk startuje z hasłem “Dobra zmiana”, mimo to nieustannie nawiązuje do przeszłości: poczynając na średniowiecznych modelach społecznych, poprzez politykę Bismarcka, na wspominkach z PRL-u kończąc.
– Model anglo-saski, powstały w średniowieczu, u nas jest ewidentnie szkodliwy – o powodach oddalenia kampusu Morasko od centrum opowiada właściciel 21-letniego wydawnictwa, odpowiedzialnego za dystrybucję m.in “Gry o tron”. Polityczny “coming out” popełnił w roku 2014, decyzję motywując: “Nie należę do PiS-u, ale zgadzam się z programem partii”. – Płacimy cenę PRL-u i wyrzucania krnąbrnych studentów na obrzeża miasta.

Ucinać rozmiłowanie w przeszłości próbuje Joanna Schmidt, “jedynka” poznańskiej Nowoczesnej. W sali Wyższej Szkoły Umiejętności Społecznych, z lewicą po ręce prawej, prawicą po lewej, ekonomistka twierdzi, że partia Ryszarda Petru jako jedyna ma odwagę na szczerość a Zyska pyta:
– Czy możemy mówić o przyszłości?

Znikome doświadczenie w grze politycznej konfrontuje z zaprawionym w debatach Markiem Niedbałą, kandydatem SLD. Ten w 2010 r. został radnym sejmiku wielkopolskiego,  4 lata później – posłem. W sejmie zajął miejsce Krystyny Łybackiej, nieodżałowanego czarnego konia lewicy: z wyścigu parlamentarnego wyklucza ją mandat eurodeputowanej.
– Może państwa pogodzę – zaczyna  “dwójka” lewicy, przechodząc do obietnic wyborczych: te koncentrują się na obniżeniu wieku emerytalnego, do 35 lat stażu pracy dla kobiet, 40 dla mężczyzn, ograniczeniu umów śmieciowych, z jednoczesnym podwyższeniem minimalnej płacy do 2.5 tys. zł za miesiąc i 15 zł za godzinę. Żaden z punktów SLD nie jest zbieżny z polityką Nowoczesnej.
– Utrzymamy wiek emerytalny do 67 lat, zniesiemy KRUS i przywileje emerytalne górników – zapowiada Schmidt. Pieniądze zapewnią nie tylko wyższymi emeryturami, ale i przejrzystością podatkową – Petru, wierny mottu “daj biednemu wędkę zamiast ryby”, stawia na 3 razy 16, tzn. 16 proc. PIT-u, CIT-u i VAT-u. “Jedynka” tłumaczy: – CIT pozwoli na więcej inwestycji w kapitał ludzki, dzięki VAT-owi zlikwidujemy szarą strefę.

Poznaniak, ale tylko z wyboru, zamiast 3 filarów programu Nowoczesnej, czyli wolności, sprawiedliwości i przejrzystości, proponuje własne: przedsiębiorczość, solidność i tradycję. Związany z PiS-em propozycją Jarosława Kaczyńskiego, właściciel Zysk i S-ka zapowiada, że nigdy nie przedłoży zawodu polityka ponad wydawcy i deklaruje: “Ja nie ufam w piękne słowa. Ufam sobie”.
– Nie wierzę Nowoczesnej – kwituje 3 razy 16, zarzucając, że jeden pomysł nie jest uniwersalną receptą na problemy Polaków. Swojego własnego nie podaje, zaznacza natomiast, że wie, dlaczego ostatni film z trylogii Batmana Christophera Nolana kręcony był w Nowym Jorku, nie Chicago i do tej sytuacji przyrównuje odpłynięcie Tranastlantyku z Poznania do Łodzi: winę ponoszą władze miasta. Pomysł Nowoczesnej kwituje: – Znachorzy, szamani tak mówią.

Płaszczyznę porozumienia kandydaci znajdują w temacie Transtlantyku właśnie, bo choć statku nie ma, ślad na wodzie pozostał. Niedbała przyznaje, że “wyprowadzono z Poznania jeden z najlepszych festiwali w Europie”, ze stratą zgadza się Schmidt i dodaje:
– Mamy inwestować w kulturę, mimo że wojna trwa.
I tak niedbała proponuje budowę Centrum Lotnictwa, mającego rozmachem dorównać Centrum Nauki Kopernik w stolicy, czym dobrze spełnia zalecenia autorów raportu o polskich metropoliach – w tym na rok 2015 radzili, by wzmocnić Poznań na mapie turystycznej, bo “nie widać nas na świecie”.
Stolica Wielkopolski ma być miastem atrakcyjnym, ale czy otwartym?
– Czasem trzeba nie być otwartym  – z wahaniem przyznaje “siódemka” PiS-u, dzieląca plakaty wyborcze ze Stanisławem Mikołajczakiem. – Zamykaj czasami głowę, bo ci do niej nasikają.

Pomysły są różne, ale rację, niepodważalną, ma Schmidt w jednym: wojna trwa, o parlamentarne stołki i wejście do Sejmu oraz Senatu. Ostateczna batalia 25 października – byle frekwencja dopisała bardziej niż na świecącej pustkami sali WSUS-u, gdzie debata się odbywała.