Miasto zdeterminowane, by ukarać sprawców zatrucia Warty i naprawić straty. 100 tysięcy na zarybienie rzeki

Miasto zapowiada zdecydowane działania, mające usunąć skutki katastrofy ekologicznej w Warcie. – Chcemy się w to zaangażować – zapewnia Mariusz Wiśniewski i zapowiada wzmożone kontrole wszystkich wlotów do rzeki oraz przeznaczenie 100 tysięcy złotych na jej zarybienie.

Kto zatruł Wartę, oficjalnie wciąż nie wiadomo. Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent Poznania, zapewnia jednak, że miasto jest zdeterminowane, by wskazać sprawców.

– Intencją prezydenta i władz miasta jest to, żeby ta sprawa została jak naszybciej wyjaśniona, ponieważ trwa to dość długo – nie ukrywa wiceprezydent Wiśniewski. – Mamy jednak świadomość, że ta sprawa musi być wyjaśniona porządnie. Dokładamy wszelkich starań, aby udokumentować winę firmy, która dopuściła się zatrucia Warty. Chcemy, by została ona surowo ukarana.

Wiśniewski nazwy firmy, która zanieczyściła rzekę, nie podaje i podkreśla, że śledztwo wciąż trwa. Zdradza jednak, że w toku dotychczasowych działań został ustalony jednek główny podejrzany, na którego winę wskazują mocne i liczne dowody. Zaznacza również, że władze miasta, choć nie prowadzą śledztwa, zwróciły się do służb odpowiedzialnych za prowadzenie postępowania o szczegółowe infrimacje dotyczące stanu realizowanych czynności. Pisma skierowano do wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, Komendanta Miejskiego Policji i Powiatowego Lekarza Weterynarii.

Poznańscy włodarze myślą nie tylko o pociągnięciu trucicieli do odpowiedzialności, ale także o jak najszybszym usunięciu skutków katastrofy ekologicznej. W tym kontekście wiceprezydent Wiśniewski zapowiada stanowcze kroki i przeznaczenie na ich realizację konkretnych środków finansowych. – Rozważamy przekazanie na ten cel 100 tys. zł – deklaruje wiceprezydent Wiśniewski. O jakie działania dokładnie chodzi? Chodzi przede wszystkim o wzmożone kontrole kolektorów, a także o zarybienie rzeki. Bo w tej kwestii szkody związane z katastrofą ekologiczną wydają się szczególnie dotkliwe. Sebastian Staśkiewicz z Fundacji Ratuj Ryby podaje konkretne dane: straty to ok. kilkunastu ton ryb, a przywrócenie zarybienia Warty do stanu sprzed katastrofy może potrwać nawet kilkanaście lat.

– Wśród ryb, które padły, była m.in. różanka, czyli gatunek zagrożony wyginięciem – informuje Staśkiewicz i wylicza inne chronione gatunki, których populacja ucierpiała w wyniku zatrucia rzeki: – Śliz, koza, certa, troć wędrowna i duża ilość brzan. Szkoda tego pogłowia, które było tu już osiedlone – nie kryje Staśkiewicz i dodaje, że Fundacja Ratuj Ryby razem z poznańskim okręgiem Polskiego Związku Wędkarskiego wniosek do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej o dotację na zarybienie Warty.

Realizacja wszystkich zadań z pewnością będzie długa i… kosztowna. Ale miasto, jak przekonują jego włodarze, traktuje temat rzeki priotytetowo i w żadnym wypadku nie zamierza go zaniedbać. Oby.