Niemcy chcą Polaków – w hotelach i pensjonatach!

Myślicie, że Niemcy utożsamiają Polaków jedynie ze złodziejami samochodów i tanią (acz pracowitą) siłą roboczą? Nic bardziej mylnego! Coraz więcej naszych rodaków jeździ do Niemiec aby wypocząć i zwiedzać. Naszym zachodnim sąsiadom wciąż jednak mało – chcą dwa razy więcej turystów z Polski!

Poznański hotel Andersia stał się we wtorek ambasadą niemieckiej turystyki – Niemiecka Centrala Turystyki zebrała tam niemal 20 przedstawicieli różnych instytucji turystycznych zza naszej zachodniej granicy. Na przeciwko nich stanęło ok. 45 przedstawicieli polskich biur podróży z Poznania i zachodniej Polski. Cel był jeden: wspólne korzyści płynące z ruchu turystycznego.

– Wielkopolska jest dla nas bardzo ważnym regionem, z bezpośrednim połączeniem kolejowym do Berlina jest to jeden z głównych rynków dla wschodnich Niemiec – opowiada Tomasz Pędzik z Niemieckiej Centrali Turystyki. – Branża turystyczna widzi ten potencjał, mamy dzisiaj na naszym wydarzeniu 45 biur podróży, które zajmują się zorganizowanymi wyjazdami do Niemiec, a przecież tylko 8 proc. całego rynku to wyjazdy zorganizowane. Wielkopolanie już odkryli Niemcy, stąd nasza aktywna obecność w Poznaniu i dużo kampanii outdorowych, które tu przeprowadzaliśmy.

Podobne wydarzenie miało miejsce jeszcze we Wrocławiu (dzień wcześniej, czyli w poniedziałek, 23 listopada), a następnie (w środę) odbędzie się w Warszawie. Niemiecka branża turystyczna ma o co walczyć – z roku na rok Polaków jeżdżących za zachodnią granicę w celach turystycznych jest coraz więcej. Tylko w 2014 roku nasi rodacy zarezerwowali o 246 tys. noclegów więcej niż rok wcześniej, co dało w ubiegłym roku 2,4 mln noclegów! W 2015 roku nadal jest notowany wzrost. Co ciekawe, większość z tych rezerwacji to wyjazdy wypoczynkowe, a nie służbowe. To jednak nie wszystko – Pędzik nie ukrywa, że apetyty w Niemczech są znacznie większe. Do 2030 roku liczba turystów z Polski ma się podwoić i osiągnąć 4,6 mln.

Jest to osiągalne – Niemcy mają bardzo rozwiniętą infrastrukturę turystyczną, i to znajdującą się tuż za naszą granicą. W całym kraju naszego zachodniego sąsiada jest np. 70 tys. kilometrów szlaków rowerowych – można jechać kilkanaście dni rowerem i nie zobaczy się żadnego samochodu. Do tego dochodzą szlaki wodne (kolejne tysiące kilometrów szlaków), obszary chronionej przyrody 48 proc. kraju obszaru kraju znajduje się pod różnego rodzaju ochroną) czy też atrakcje turystyczne stworzone ludzką ręką. Jakie? Np. Drezno, nazywane Florencją nad Łabą, Zgorzelec z 3,5 tys. zabytków, Miśnia z manufakturą porcelany i zamkiem Albrechtsburg, czy też cały region Spreewald, z kanałami i infrastrukturą nadrzeczną.

– Najbliżej jest oczywiście Brandenburgia. Berlina nie trzeba nawet polecać, bo jest on magnesem i można tam ciągle wracać – zachwala Pędzik. – Mniej znane miejsce to np. Spreewald, gdzie można wynająć dom od 50 czy 60 euro za dobę, z dostępem do kanału oraz własnymi kajakami i rowerami. To są wspaniałe rejony, restauracje i bary nad wodą, do których można podpłynąć kajakiem. eżeli kogoś interesuje turystyka industrialna, to mamy kopalnię odkrywkową F60, dawna kopalnia węgla brunatnego, już nieczynna. Ten cały osprzęt, gigantyczny, największy w Niemczech, jest udostępniony do zwiedzania. Mniej odkryte jest niemieckie wybrzeże Bałtyku. Różnica cenowa między polskim a niemieckim wybrzeżem nie jest już tak duża, tym bardziej, że niemieckie wybrzeże nie jest tak zatłoczone, nie buduje się parawanów, nie ma tylu reklam, jest po prostu spokojniej. I Uznam, i Rugia, i Hidensee są od Poznania w odległości niewiele większej niż polskie wybrzeże Bałtyku.

To tylko kilka z wielu ciekawych miejsc, jakie można znaleźć za naszą zachodnią granicą. Może więc zamiast kolejnego „all inlcusiv” w Egipcie czy Tunezji warto w przyszłe wakacje wybrać się w rejony znacznie bliższe i ciekawsze?