Coraz mniej psów przyjeżdża do schroniska, za to coraz więcej kotów – tak można podsumować rok 2015.
– Lato to okres, w którym zdecydowanie wzrasta liczba kotów, co wpływa też na rozprzestrzenianie chorób – mówi Małgorzata Lamperska i dodaje: kociaków schronisko dostaje dosłownie na pudła. – Kiedy ilość kotów nagle skacze z 50 do 150, nieunikniony jest koci katar. Jest trochę jak w kocim przedszkolu.
Mimo przeludnienia – przekocenia – schroniska, konsekwentnie spada umieralność zwierząt a Lamperska uspokaja: pandemii nie ma i nie będzie, również dzięki przeprowadzce do nowej placówki na wchodzie Poznania, między ulicą Kobylepole a dwiema liniami kolejowymi.
– Nasi podopieczni mają komfortowe warunki, ale budowniczy sprzed 50 lat mimo wszystko nie przygotowali schroniska na tyle zwierząt, iloma zajmujemy się obecnie – o kompleksie na ul. Bukowskiej opowiada Lamperska. – W przyszłości ich warunki będą jeszcze lepsze.
Koło ul. Kobylepole mają powstać budynki spełniające najwyższe europejskie standardy, na wzór berlińskich, a schronisko zapewni wygodne miejsce nawet dla 350 psów i tylu samo kotów. To dobra zmiana – w samym roku 2015 do placówki trafiły 924 bezdomne psy i 569 kotów.
– Wiele naszych psów to uciekinierzy – podsumowuje Lamperska. Najczęściej “dają nogę” husky i labradory, szczególnie w okresie sylwestrowym i trudnych warunków atmosferycznych. – Wzrost liczby psów odnotowaliśmy podczas letnich nawałnic, na szczęście właściciele zgłaszają się po odbiór pupili.
Z 880 psów, przywiezionych przez pracowników schroniska, 428 zostało odebranych – to prawie co drugi – a 505 znalazło nowe domy. Znacznie wzrosła również liczba kocich adopcji – było ich aż 432, o ponad 100 więcej niż w 2014 r.
– Koty są za to znacznie rzadziej niż psy odbierane przez swoich właścicieli – zaznacza Lamperska. W 2015 r. odebrano ich tylko 35.
Szukanie czworonogów jest znacznie łatwiejsze, o ile zwierzę jest zaczipowane i chociaż usługa taka jest w gabinetach weterynaryjnych bezpłatna, gro poznaniaków wciąż jej unika.
– Ludzie myślą: wyda się, że mam psa i zapłacę podatek – tłumaczy Lamperska.
Sytuacja ma szansę ulec poprawie po grudniowej sesji Rady Miasta, na której 16 głosami za zniesiono opłatę za posiadanie psa. W 2016 r. nie trzeba już płacić, ale – w myśl przepisów – urzędnicy i tak ścigają dłużników z lat poprzednich.
Podatki niestraszne właścicielom psów schroniskowych – opłata nie obowiązywała za zwierzęta bezdomne a przygarnięte. Te zaadoptowane kochają bardziej i wciąż wiele czeka na przyjazny dom na ul. Bukowskiej.