Szałamacha był na urlopie, którego nie było? “Rzeczpospolita” zaatakowała ministra z Poznania

Paweł Szałamacha, minister finansów z Poznania, w 2014 r. miał pobrać wynagrodzenie o łącznej wysokości ok. 90 tys. zł za sprawowanie funkcji posła. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że w tym samym czasie Szałamacha studiował na Uniwersytecie Harvarda. O sprawie pisze “Rzeczpospolita”, partyjnego kolegę broni natomiast poseł Tadeusz Dziuba.

Paweł Szałamacha od 2015 r. pełni funkcję ministra finansów w rządzie Beaty Szydło. W Ministerstwie Finansów pracował jednak już wcześniej, bo od 2005 r Ponadto od 2011 r. zasiadał w sejmowej ławie, w 2014 r. natomiast rozpoczął studia na prestiżowym amerykańskim Uniwersytecie Harvarda. I tu pojawia się problem.

Jak ustalili dziennikarze “Rzeczpospolitej”, w czasie pobytu w USA Szałamacha w zasadzie nie pojawiał się w sejmie (nie licząc obrad, które odbyły się w czasie przerwy semestralnej i świąt wielkanocnych). Mimo to jednak  pobierał pensję posła, łącznie ok. 90 tys. zł. Do tego doliczyć trzeba 12 tys. zł miesięcznie ryczałtu na prowadzenie biura poselskiego.

Co ciekawe, w mediach pojawiały się wcześniej informacje, zgodnie z którymi Szałamacha miał wziąć w okresie od września 2014 r. do maja 2015 r. bezpłatny urlop. Ustalenia dziennikarzy „Rzeczpospolitej” są jednak zupełnie inne. Wynika z nich, że sejm nie zgodził się na wzięcie przez wtedy jeszcze posła Szałamachę bezpłatnego urlopu, dlatego też w konsekwencji podczas pobytu w USA pobierał on i uposażenie, i dietę.

„Z relacji biura ministra wynika, że Szałamacha wyjechał do USA z przekonaniem, że dostał urlop. Później miał dowiedzieć się, że zmieniono decyzję. Ponieważ nastąpiło to w trakcie semestru, a Szałamacha sam finansował studia, nie zdecydował się ich opuścić” – informuje „Rzeczpospolita”

Ministra bronił na antenie Radia Merkury jego partyjny kolega, poseł Tadeusz Dziuba. Zdaniem Dziuby Szałamacha jest usprawiedliwiony, o czym przekonywał w rozmowie z Agnieszką Gulczyńską.

– Wydaje mi się, że to był trafny pomysł, żeby właśnie jego poddać szkoleniu na takiej uczelni. Widziałem na własne oczy jego aktywność w terenie. W mojej ocenie obowiązków nie zaniedbywał – komentuje sprawę Dziuba.

Dziuba dodaje, że Szałamacha na Harvard został wysłany w jasno określonym celu. Podkreśla też, że sam opłacił sobie studia i z tego względu jakakolwiek krytyka urzędującego ministra finansów jest nieuzasadniona.

Jedno jest pewne: Paweł Szałamacha to jeden z najlepiej wykształconych ministrów w rządzie Beaty Szydło. Oprócz wspomnianych studiów na Uniwersytecie Harvarda, których dotyczy całe zamieszanie wywołane przez dziennikarzy „Rzeczpospolitej”, Szałamacha ma za sobą również studia na Wydziale Prawa i Administracji UAM w Poznaniu oraz w College d’Europe w Brugii.