Antyterroryści na zeznaniach ws. zabójstwa Ziętary. Gangster z dożywociem: “Świtalski i Gawronik są niewinni”

– Obiecano mi akt łaski za zeznania przeciwko Aleksandrowi Gawronikowi i Mariuszowi Świtalskiemu – twierdzi jeden z głównych świadków ws. zabójstwa Jarosława Ziętary. Maciej B. ps. “Baryła”, gangster z dożywociem, o instruowanie w kwestii zeznań oskarża poznańskie CBŚ i prokuratora prowadzącego sprawę, Piotra Kosmatego.

5 kwietnia przed poznańskim sądem stanął Maciej B., odsiadujący dożywocie gangster o pseudonimie “Baryła”. Skuty kajdankami 43-latek zeznawał w sprawie zabójstwa Jarosława Ziętary, zaginionego przed laty dziennikarza z Poznania.
– Wysoki sądzie, ja mam nogi skute. Dlaczego mam nogi skute, jeśli nie jestem zagrożeniem? Prowadziło mnie tutaj 20 policjantów, wcześniej tak nie było – z pokoju odgrodzonego od sali sądowej szybą skarżył się świadek. Obrońca Aleksandra Gawronika, głównego oskarżonego w sprawie, wnioskowała: – Świadek Maciej B. powinien zeznawać normalnie, na sali sądowej. Nieobecny jest świadek Krzysztof Kaźmierczak, który mógłby obawiać się o swoje życie, zagrożenie nie odczuwa ani oskarżony, ani obrona. Na sali są funkcjonariusze policji i antyterroryści, co daje wystarczającą ochronę publiczności.

– Środki bezpieczeństwa zostały wprowadzone z uwagi na bezpieczeństwo świadka, Macieja B. – odrzuciła wniosek Joanna Rucińska, sędzia prowadzący sprawę i zaprzeczyła faktowi obecności antyterrorystów z uwagi na zeznającego tego samego dnia o godz. 14 Krzysztofa M. Kaźmierczaka, dziennikarza “Głosu Wielkopolskiego”. Ten 4 kwietnia pisał na swoim blogu:
“31 marca br. otrzymałem telefonicznie ostrzeżenie, że może dojść do próby wywarcia wpływu na Macieja B., w celu dokonania fizycznej zemsty na mnie.
Na początku nie zamierzałem nic robić, ale nazajutrz – po konsultacjach i doradzeniu mi, że na wszelki wypadek lepiej sygnału nie lekceważyć – zdecydowałem się zwrócić do sądu i powiadomić też oskarżyciela. Reakcji z sądu na mój email nie było (czyżby potraktowano go jako żart primaaprilisowy?), zatem sprawę podaję do publicznej wiadomości”.

Obrońca Gawronika poddaje w wątpliwość bezstronność zeznań Kaźmierczaka, który miał dostęp do akt sprawy. Ponadto sugeruje pociągnięcie dziennikarza do odpowiedzialności karnej za szkodzenie sprawie poprzez ujawnianie szczegółów śledztwa w książce “Sprawa Ziętary. Zbrodnia i klęska państwa”. Zagrożony jest też inny kluczowy gracz, Piotr Kosmaty, główny oskarżyciel.
– Zostałem zwerbowany przez Centralne Biuro Śledcze z Poznania i przez prokuratora Kosmatego do składanie fałszywych zeznań na szkodę Aleksandra Gawronika i Mariusza Świtalskiego. Za współpracę obiecano mi akt łaski. Każdy z moim wyrokiem, z dożywociem, zgodziłby się na to. Wybrano akurat mnie, ponieważ trenowaliśmy w tych samych klubach, pracowaliśmy w tej samej firmie Świtalskiego, w ochronie Elektromisu.

Po raz pierwszy skontaktowano się ze mną w 2011 roku, rozmawiał ze mną funkcjonariusz z Poznania, który po ujawnieniu sprawy nie tylko nie poniósł żadnych konsekwencji, ale wręcz awansował. Dziwne było już to, że on zajmował się narkotykami, a mnie zwerbowano wyłącznie do spraw zabójstw, do zeznań w zamian za ułaskawienie. Podczas trzygodzinnej rozmowy na widzeniu więziennym policjant przekazał mi wstępne instrukcje. Później parokrotnie przyjeżdżał z notatkami, nazwiskami, zdjęciami Kolejowej, a ja na pamięć uczyłem się zeznań. Wszystko po to, żeby wizja lokalna na Kolejowej, którą przeprowadził Kosmaty, wypadła wiarygodnie. Kazano mi nawet mówić, że schody skrzypiały, bo to dla sprawy bardzo ważne. Na koniec powiedzieli mi, że o reszcie poinstruuje mnie Kosmaty i wydział X. Usłyszałem, że Gawronik ma siąść na dożywociu. Że tak chce Warszawa. A ja za ułaskawienie powiedziałbym wszystko.

W 2012 r. “Baryła” powiedział tyle, że doprowadził do przełomu w sprawie. Według jego zeznań Gawronik miał zarządzić “skuteczną likwidację” Ziętary, a “Gazeta Wyborcza” cytuje też: “Gawronik mówił, że tak nienawidzi Ziętary, że sam by go zamordował”. Tak, jak Maciej B. poznańskiego senatora do aresztu wsadził, tak Gawronika stamtąd wyciągnął. Wysłany do oskarżonego o podżeganie do zabójstwa dziennikarza list dał prokuraturze podstawę do wypuszczeniu polityka na wolność.
– Gawronika zatrzymano, a ja byłem zdenerwowany, czułem się oszukany. Akt łaski nie nadchodził, nie mogłem dodzwonić się do Kosmatego. Usłyszałem “Maciej, nie denerwuj się, ułaskawienie dostaniesz, ale to potrwa, bo sprawa załatwiana jest na samej górze” – wspomina gangster.

Ale “Baryła” nie czekał. Wzburzony wysłał do senatora list z dwiema wizytówkami, poznańskiego funkcjonariusza i prokuratora Kosmatego.
– Łudziłem się, wierzyłem, że dostanę akt łaski, ale Kosmaty niczego nie potrafił załatwić. I powiedziałem, że nie będę zeznawał. Ja mogę zgnić w więzieniu, ale Gawronik i Świtalski, ci ludzie są niewinni.

W styczniu były współpracownik Świtalskiego również zeznawał na korzyść twórcy Żabki. Sam milioner zaprzeczył o powiązaniach z Gawronikiem, o które go oskarżano. Kolejna rozprawa 6 kwietnia.