Nieoficjalny teledysk promujący 1050. rocznicę Chrztu Polski hitem internetu. Krytycy bezlitośni

Obchody 1050. rocznicy Chrztu Polski zbliżają się wielkimi krokami i trzeba przyznać, że póki co nie brakuje im rozgłosu. Nie zawsze jednak jest to rozgłos pozytywny. Tu na pierwszy plan wysuwa się teledysk, który w ramach promocji uroczystości zrealizował zespół Anno Domini. „Jakaś masakra” – komentują internauci.

Poznań obok Gniezna będzie głównym gospodarzem uroczystości związanych z obchodami 1050. rocznicy Chrztu Polski. Tu też powstały oba utwory promujące wydarzenie: oficjalny („Gdzie chrzest, tam nadzieja”) i nieoficjalny („Chrzest Polski 966”). Nieoczekiwanie zdecydowanie większą popularność zyskał ten drugi. Niestety, chodzi tu raczej o dość niechlubną sławę.

O utworze i towarzyszącym mu teledysku napisaliśmy tuż po tym, jak został opublikowany. Wówczas jeszcze mało kto miał okazję go obejrzeć. Teraz sytuacja przedstawia się zupełnie inaczej. Klip został okrzyknięty hitem internetu. Do tej pory obejrzało go ponad 375 tys. razy, przy czym od jego publikacji minęły niespełna 3 tygodnie. Wynik, jaki uzyskał teledysk, robi wrażenie.

Trudno jednak przypuszczać, by swoją popularność „Chrzest Polski 966” zawdzięczał swoim walorom artystycznym. Głośno zaczęli go krytykować internauci, podobnie jak krytycy, którzy postanowili zabrać głos w sprawie produkcji zespołu Anno Domini. Wśród nich znalazł się Bartek Chaciński, znany dziennikarz muzyczny związany z tygodnikiem „Polityka”.

„W przypadku klipu zespołu Anno Domini nakręconego w Poznaniu z inicjatywy tutejszej Archidiecezji oraz Klubu Katolickich Przedsiębiorców problem jest dwojaki” – pisze o teledysku Chaciński, porównując utwór do ścieżki dźwiękowej „Teletubisiów”. Dziennikarz nie oszczędza również samego teledysku: „(…) sekwencja kadrów, które widzimy, to para wychodząca z kościoła na pusty plac, a potem kilkunastoosobowa grupa ludzi na opustoszałym poznańskim rynku – w dodatku filmowanych dronami z góry, co potęguje wrażenie, że są nie potężną wspólnotą religijną, tylko jakąś subkulturą. Trochę to nie gra z frazą z tekstu: «Jedno państwo, kościół, jeden chrzest», niezbyt zresztą fortunnie sygnalizującą hegemonię Kościoła katolickiego w Polsce”.

Głos w sprawie klipu zabrała także inna dziennikarka, Karolina Korwin-Piotrowska, która bez ogródek skomentowała go na Facebooku: „Ten klip zmienia znaczenie słowa muzyka, reżyseria oraz tekst. Nadaje nowy sens słowu «obciach» oraz «hardcore». Ewentualnie «dno».

W gorzkich słowach o teledysku wypowiadają się również internauci. „Jakaś masakra” – komentuje jeden z naszych czytelników. „Zarówno warstwa tekstowa, jak i muzyczna jest żenująca i przypomina niskich lotów przyśpiewki dla gawiedzi” – pisze inny czytelnik.

Co na to wszystko autorzy utworu? Próbowaliśmy się z nimi skontaktować. Niestety bezskutecznie.

Autorem słów i muzyki do utworu, w tym linii melodycznej, jest Dominik Górny, poeta, kompozytor i dziennikarz z Wielkopolski. Za aranże odpowiedzialny jest Maciej Stępka, współautor muzyki, kompozytor muzyki filmowej. Patronat honorowy nad przedsięwzięciem nagrania piosenki i teledysku objęło Towarzystwo im. Hipolita Cegielskiego w Poznaniu.

Czy utwór utwór rzeczywiście nie ma żadnych walorów artystycznych i zamiast promować obchody 1050. rocznicy Chrztu Polski ośmiesza je? Czy jego autorzy rzeczywiście zasługują na tak zdecydowaną krytykę? A może krytycy są zbyt surowi w swoich ocenach? Pole z komentarzami jest dla Was. Czekamy na Wasze opinie!