Dopalacze nadal na Łazarzu. Mieszkańcy mają dość!

Już ponad 263 sztuki dopalaczy, sprzedawanych np. jako „sztuczny śnieg modelarski”, zabezpieczono dotychczas podczas wizyt w jednym tylko sklepie na Łazarzu. Choć policja i inspektorzy sanitarni robią co mogą, to jednak luki prawne pozwalają na kontynuowanie szkodliwej działalności.

„Dopalacze odpalają bombę zegarową”, „Śmierć po dopalaczach w Rzeszowie”, „Miał przy sobie dopalacze, umierał”, „Sopot: śmiertelne zatrucie dopalaczami” – to tylko kilka z nagłówków prasowych, jakie w ostatnim czasie pojawiły się w mediach. Dopalacze są niezwykle niebezpieczne – nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Mimo to popyt cały czas jest, a walka z handlarzami jest bardzo ciężka. Świadczy o tym przypadek sklepu na ulicy Niegolewskich, który jest regularnie kontrolowany przez policję oraz służby sanitarno-epidemiologiczne.

Jak informuje portal lazarz.pl, sklep ten działa od lutego 2016 roku. Rzekomo można w nim kupić wkłady do papierosów elektronicznych, a także… akcesoria do modeli kolejek i samolotów. Zamiast regałów z wypełnionymi po brzegi produktami w punkcie tym znajdziemy trzy szklane witryny – poza tym lokal jest pusty.

Inspektorzy Sanepidu wspólnie z funkcjonariuszami Policji już kilka razy w tygodniu, a niekiedy dzień po dniu kontrolują sklep przy ul. Niegolewskich 10. Od początku lutego do 21 kwietnia zabezpieczono w sumie 263 produkty, które okazały się dopalaczami. Potwierdziły to badania laboratoryjne. Właściciel punktu na Niegolewskich otrzymał zakaz prowadzenia działalności gospodarczej i karę grzywny. Nic to nie daje.

– Prawie dzień po dniu kontrolujemy ten punkt. Do tej pory od 5 lutego zatrzymaliśmy łącznie 263 sztuki dopalaczy. Wydana zostały decyzja dla właściciela: zakaz dalszej sprzedaży i prowadzenia działalności gospodarczej. Niestety sytuacja się powtarza. Gdy wydajemy decyzję otrzymujemy odwołanie, a gdy odpowiadamy, to dana firma już nie istnieje, ale pod tym samym adresem jest już inny podmiot. Obecnie pod tym adresem działa już piąta spółka. Nałożyliśmy również karę pieniężną, jednak kapitał założycielski podmiotu to 5 tysięcy złotych. Reagujemy na sygnały, prowadzimy z policją działania edukacyjne, lecz dopóki będzie zapotrzebowanie, historie będą się powtarzać – mówi portalowi lazarz.pl Cyryla Staszewska, rzecznik Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu.

Zmieniają się również nazwy produktów, do których dodawane są już numery czy nazwy krajów.
– Zatrzymaliśmy ostatnio produkty pod nazwą: imitacja puchu świeżego I, imitacja puchu świeżego II, imitacja sztucznego mchu japońskiego czy imitacja sztucznego mchu pawiego – dodaje Cyryla Staszewska z Sanepidu.

Problem z dopalaczami wynika również z luki prawnej. W przypadku wydania nakazu zakończenia działalności właściciel sklepu z dopalaczami w ciągu 24 godzin otwiera nową spółkę. Ponadto zakazy dotyczą konkretnego produktu o danej nazwie. W przypadku jej zmiany postanowienie musi być wydane ponownie.

Dopalaczami postanowił zająć się poznański poseł PiS Szymon Szynkowski vel Sęk (do października radny miasta Poznania).

“Fala zatruć dopalaczami w ostatnich dniach utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że filozofia poszerzania listy substancji zakazanych, zaproponowana przez rząd, nie ma sensu. Dlatego w Związku Miast Polskich pilotuję pracę nad stanowiskiem legislacyjnym zrywającym z tą filozofią – każda substancja podobna do zakazanej a wywołująca efekt szkodliwy dla zdrowia i życia powinna być natychmiast wycofywana z użytku, a jej dystrybutorzy ścigani. Stanowisko zawiera propozycję konkretnych zmian prawnych kierowanych do rządu RP. Wzorujemy się na uchwale Rady Miasta Wrocławia. Aby wzmocnić pilotowany przeze mnie projekt w Związku Miast Polskich zaproponowałem aby Rada Miasta Poznania przyjęła podobny projekt uchwały w tej sprawie (będzie głosowany 14 lipca)” – deklarował w lipcu 2015 r. Szymon Szynkowski vel Sęk.

– Zajmuję się tym tematem, który jest ważny społecznie. Jednak również prowadzę równocześnie inne sprawy. Niebawem udam się z tą sprawą do Ministerstwa Zdrowia, jednak nie da się wszystkiego załatwić od razu w pół roku – powiedział w rozmowie z portalem lazarz.pl poseł Szymon Szynkowski vel Sęk.

Tymczasem mieszkańcy postanowili wziąć sprawy we własne ręce. Od 15 kwietnia w księgarni przy ul. Niegolewskich, w kilku innych sklepach oraz m.in. w Szkole Podstawowej nr 26 zbierane były podpisy pod petycją “w obronie prawa i przeciw dopalaczom”, w której czytamy: “My mieszkańcy Łazarza i Poznania żądamy likwidacji sklepu z dopalaczami na ul. Niegolewskich”. Podpisało się pod nią ponad tysiąc osób. Petycja zostanie złożona dziś popołudniu na ręce prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka.

– Chcemy prosić prezydenta o interwencję. Zamierzamy również przesłać petycję do biur poselskich w Poznaniu i ministerstwa. Pojawia się u nas nieciekawe towarzystwo. Podejrzane typki wchodzą nam do klatek, załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne. Młodzi ludzie bardzo dziwnie się zachowują, hałasują, krzyczą. Nie ma dnia, w którym w bramie nie znajdujemy papierków po dopalaczach – mówi Małgorzata, mieszkanka ul. Niegolewskich.

Nie ma tygodnia, by na oddział toksykologii nie przywieziono pacjenta po zatruciu dopalaczami. W ubiegłym roku do poznańskich szpitali trafiło 269 osób. Od początku tego roku na toksykologii znalazło się blisko 50 osób.

Trafiają do nas pacjenci, którzy używają dopalaczy o nazwie imitacja sztucznego mchu modelarskiego, imitacja sztucznego śniegu modelarskiego. Są to nowe produkty w innych opakowania, ale skład jest wciąż ten sam – zwraca uwagę dr Eryk Matuszkiewicz, toksykolog.