Poznańskie bezdomniaki czekają na “swojego” człowieka (GALERIA)

Wszyscy dobrze wiemy, że schronisko to nie jest właściwe miejsce dla żadnego zwierzaka. Psy często nie potrafią sobie poradzić, gdy na świat patrzą przez kraty i żadne, nawet najlepsze schronisko nie zastąpi im prawdziwego, kochającego domu. Schronisko dla zwierząt w Poznaniu stara się zapewnić swoim podopiecznym, jak najlepsze warunki. Jednak zwierzęta, które tam przebywają potrzebują “swojego” człowieka – właściciela i przewodnika.

Z założenia schronisko jest miejscem, do którego powinny trafiać zwierzęta, które się zgubiły. Po około 46 proc. zwierząt, które trafiają do poznańskiego schroniska, zgłaszają się właściciele. Niestety, reszta zostaje przeznaczona do adopcji i wciąż czeka na drugie, lepsze życie.

– Schronisko powinno być miejscem tymczasowym, np. pies uciekł na spacerze, błąka się po mieście, ktoś go widzi i zgłasza straży miejskiej, oni przywożą psa do schroniska, a właściciel odbiera – mówi Małgorzata Lamperska, rzeczniczka schroniska dla zwierząt w Poznaniu. – Ludzie często myślą, że mogą do nas oddać zwierzę, bo np. wyjeżdżają do pracy za granicę. Przepisy mówią jednak, że schronisko jest dla bezdomnych zwierząt, czyli takich, których właściciela nie można ustalić. Co ważniejsze, to jest trauma dla zwierzęcia – tak nagle zostać przetransportowanym z domu, gdzie się kochało właścicieli, miało się swoją miskę i legowisko, do miejsca gdzie jest dużo innych psów, które szczekają, nikt nie głaszcze po głowie, dostaje się inną karmę i trzeba spać w budzie.

W pierwszej kolejności poznańskie schronisko stara się odnaleźć właścicieli znalezionych zwierząt i często odnoszą pozytywny skutek. Są niestety i takie zwierzęta, które porzucono, zostały bez domu z powodu śmierci właściciela lub po prostu się znudziły. Schronisko stara się zapewnić im jak najlepsze warunki – opiekę weterynaryjną, karmę, budę i kawałek przestrzeni. W schronisku dla zwierząt w Poznaniu przebywa obecnie 110 psów. Jak przekonuje Małgorzata Lamperska, liczba psów z roku na rok maleje.

– Od nowego roku do adopcji poszło około 140 psów, z czego kilkanaście wróciło. W umowie adopcyjnej zapisane jest, że do dwóch tygodni można oddać zwierzę. Zwierzęta w schronisku też czasami zachowują się inaczej niż później w domu. Z jednej strony można powiedzieć, że takiemu psu nie dano szansy się przystosować, ale z drugiej strony lepiej dla niego, żeby po tygodniu wrócił do schroniska, niż po roku – tłumaczy Małgorzta Lamperska. – Staramy się dokładnie wypytywać przyszłych właścicieli o warunki, w jakich miałoby zamieszkać zwierzę. Pytamy o doświadczenie ze zwierzętami, by móc spróbować doradzić odpowiedniego czworonoga. Zdarza się tak, że starsza osoba upatrzy sobie szczeniaka i mimo najszczerszych chęci może nie mieć tyle siły, żeby za nim nadążyć, czy może też sprawiać jej trudności sprzątanie po nim. Pies może też przeżyć starszego właściciela, co jest zawsze strasznym stresem dla zwierzęcia i później ląduje w schronisku.

Ludzie boją się, że większość psiaków w schroniskach to psy z ogromnymi problemami, że niewiele będzie takich które z marszu nadają się do adopcji. W poznańskim schronisku jest jednak mnóstwo adopcyjnych zwierzaków. Owszem są też takie, które potrzebują więcej czasu, ogromu cierpliwości i właściwie ukierunkowanej pomocy oraz miłości, ale to nie one przeważają.

– Mało ludzi tak na dobrą sprawę dobrze zna się na psach i potrafi zwierzę dobrze wychować. Są psy, które mają charakter i ludzie sobie z nimi nie radzą. Zamiast wtedy poprosić o pomoc behawiorystę to idą po najmniejszej linii oporu i pies wraca do schroniska – wyjaśnia Lamperska. – Nie przekonujemy nikogo do agresywnych psów. Podchodzimy do adopcji z dużą ostrożnością i w każdym przypadku mówimy właścicielowi, jaki jest pies – przynajmniej to co my o nim wiemy, np. pies został adoptowany i właściciele oddali go, bo pogryzł dziecko. Mówimy wówczas, że ten pies raczej już nie może zostać oddany do rodziny z dzieckiem. Istnieje prawdopodobieństwo, że jak raz ugryzł malucha to zrobimy to po raz kolejny. Powinien trafić do osób bez dzieci, którzy dodatkowo mają wiedzę i będą potrafili odpowiednio poprowadzić takiego psa.

Ani jeden zwierzak nie powinien poznać czym jest schronisko. Psy też potrafią cierpieć i bardzo często nie radzą sobie z pobytem za kratami. Są psiaki, które większość swojego życia czekają na szansę. Czasem ją dostają, by potem znowu ją stracić. Niektóre są w schronisku od szczeniaczka i bardzo często z tego powodu borykają się z poważnymi problemami. Niektóre walczą z paraliżującym strachem przed człowiekiem. Jeszcze inne otwierają się systematycznie, ale powoli.

– Widać, jak te psy się cieszą, kiedy odbierają je właściciele – jakby zaraz miały eksplodować z radości. Niektóre psy też czują, że zostaną adoptowane i są podekscytowane. Dużo właścicieli utrzymuje z nami kontakt, przysyła zdjęcia i odwiedzają nas. Zwierzęta zupełnie inaczej wtedy wyglądają, są ładniejsze, wyczesane i ta radość bije im z oczu. My też się cieszymy widząc, jakie są szczęśliwe – mówi Lamperska. – Najdłuższej w schronisku jest Nutka, która obecnie przebywa w domu tymczasowym. W schronisku jest na dobrą sprawę prawie całe swoje życie. Jest taka tendencja niestety, że im młodszy pies tym ma większą szansę na adopcję. Nie chcemy też na siłę wciskać starszych psów, żeby później do nas nie wróciły. Zachęcam ludzi do zmiany perspektywy, że może wezmę psa na pięć lat, ale dla niego to będzie pięć najpiękniejszy lat jego życia.

Pracownicy schroniska nie mają tyle czasu, aby zająć się każdym zwierzęciem z osobna. Dlatego dwa razy w roku organizowany jest nabór wolontariuszy, których głównym zadaniem jest m.in wyjście na spacer i poświęcenie danemu zwierzęciu swojego czasu. Spacery sprawiają psiakom wiele radości i wnoszą trochę szczęścia w ich smutne schroniskowe życie. Dzięki wolontariuszom, zwierzęta nabierają zaufania do człowieka, przez co też ich szanse na znalezienie nowego domu rosną. Wolontariuszami w poznańskim schronisku mogą zostać osoby, które ukończyły 18 rok życia.

– Dwa razy w roku, wiosną i jesienią organizujemy nabór do wolontariatu, bo wiadomo zawsze ktoś się wykruszy przez szkołę, pracę lub po prostu już mu się nie chce. Chętne osoby muszą najpierw napisać test z wiedzy o zwierzętach, a potem są rozmowy kwalifikacyjne i wybieramy osoby, które mają największe doświadczenie w pracy ze zwierzętami. Wiadomo, że głównie chodzi o to, żeby psy miały frajdę i wyszły na spacer, ale też fajnie jest kiedy wolontariusz trochę uczy i wie, co zrobić ze skrajnie wycofanym lub agresywnym psem – tłumaczy Lamperska.

Bezdomnych psów w potrzebie jest mnóstwo, a wielu ludzi często zastanawia się, w jaki sposób można im pomóc. Nie da się zbawić całego świata, ale możemy pomóc na mniejszą skalę. Świadomość sterylizacji, pomoc w adopcji, wolontariat, zakup karmy lub akcesoriów to wszystko znaczy ogromnie wiele.

– Można przynieść karmę, koce, pluszaki. Kupiliśmy naszym zwierzętom całkiem dobre obroże przeciwko kleszczom i pchlom. Na portalu dlaschroniska.pl jest również taka akcja “Ratuj”, żeby kupować od nich preparaty dla zwierząt – wyjaśnia Lamperska. – Zaczął się sezon kociakowy i już przyjeżdżają do nas pierwsze kociaki. Będziemy potrzebowali mleka, mleka w proszku, karmy, kocy i pluszaków, bo każdemu zwierzęciu dajemy do klatki pluszaka, żeby miał się do czego przytulić.

Bezdomne zwierzęta ze schroniska to normalne czworonogi. Brakuje im tylko/aż stabilizacji w postaci człowieka, tego swojego, jedynego, który poświęci mu swój czas, czasem pogłaszcze za uszkiem i napełni miseczkę. W zamian psiak odda całe swoje serce i zaufa bezgranicznie. Nawet najlepsze schronisko nie zastąpi zwierzakowi właściciela.