Z Poznania do Afryki. Kolejna porcja darów leci do RCA

Pomoc do krajów dotkniętych ubóstwem po raz kolejny wysyła działająca w Poznaniu fundacja Redemptoris Missio. Dzięki zorganizowanej przez fundację zbiórce ponad 2 tony darów już za kilka dni trafią do przeżywających gehennę mieszkańców Republiki Środkowoafrykańskiej.

– Woreczek ryżu w Afryce może kosztować więcej niż kolacja w Paryżu – tłumaczy Justyna Janiec-Palczewska, wiceprezes fundacji Redemptoris Missio. – Wszystko przez koszty transportu, które są bardzo wysokie. W pomocy humanitarnej transport jest najdroższy. My nie musimy się tym martwić, bo pomagają nam żołnierze – wyjaśnia, po czym dodaje: – Ci żołnierze nas znają i chcą pomagać. Zawsze do nas dzwonią, bo nie chcą wozić ze sobą tylko powietrza.

Od rana siedziba fundacji Redemptoris Missio pękała w szwach. Począwszy od korytarza, we wszystkich pomieszczeniach dało się zauważyć starannie zapakowane paczki, m.in. z opatrunkami i mlekiem w proszku, które w Republice Środkowoafrykańskiej jest towarem luksusowym i niezwykle trudno dostępnym. Aby je zdobyć, tamtejsi mieszkańcy muszą fatygować się aż do sąsiedniego Kamerunu i zapłacić za nie cenę kilkakrotnie większą niż w Polsce. Ale nie tylko opatrunki i sproszkowane mleko poznańska fundacja eksportuje do tego ogarniętego wojną domową kraju.

– Dostaliśmy ze szpitala na Polnej łóżko porodowe – uśmiecha się Justyna Janiec-Palczewska. – Dzięki temu otworzą tam na miejscu kolejną izbę porodową, bo tam kobiety muszą rodzić w chatach. Tak rodziły ich babcie, mamy i dla nich to jest naturalne. A rodzą bardzo wcześnie. Pigmejki w wieku 12 lat już zostają matkami

Fundacja transportuje do RCA również baterie słoneczne, a także środki do dezynfekcji ran, leki i inne produkty. To jednak wciąż niewielka pomoc, mierząc ją skalą potrzeb. Tragedia mieszkańców RCA trwa od lat, a sytuacja rdzennych mieszkańców tego niewielkiego państwa pogarsza się z każdym rokiem.

– Była niedawno u nas Izabela Cywaś, świecka misjonarka, która jest tam dyrektorką szpitala. Nieciekawie tam się dzieje. Ludzie starają się uciec z tego kraju. Ja byłam na granicy RCA z Kamerunem – opowiada Justyna Janiec-Palczewska. – Na tej granicy był olbrzymi obóz dla uchodźców. Miał 40 tys. mieszkańców, czyli więcej niż miejscowość, przy której się znajdował, a my się zastanawiamy, czy przyjąć kilka tys. uchodźców. Niektórzy ludzie mieszkali w tym obozie dłużej niż 2 lata i nie zanosi się na to, żeby mieli wrócić. Nieciekawie.

– W jednym z tych szpitali, do których wysyłamy tę pomoc, niedawno przeszli rebelianci i ograbili tamtejszą ludność, dlatego te rzeczy, które wysyłamy, bardzo się tam przydadzą, choć tak naprawdę to jest kropla w morzu potrzeb – kontynuuje wiceprezes fundacji Redemptoris Missio. – Tam brakuje wszystkiego. Misjonarze, którzy tam są, opowiadali mi, że w stolicy nie ma prądu. Nie ma tam właściwie niczego. Kraj w zasadzie nie istnieje. Bieda jest potworna, nie do porównania z żadnym z innych krajów, nawet z Kamerunem, który jest tuż obok. RCA to państwo zupełnie upadłe. Przebywający tam misjonarze muszą poruszać się konwojami. Jeśli jakaś ciężarówka się popsuje, a kierowca nie ucieknie, to wiadomo, że kierowca zostanie zabity, a towar rozkradziony. Niestety, to jest tam codzienność. Jak tylko robi się ciemno, nikt nie wychodzi na ulicę. Wszyscy się boją.

Chcesz włączyć się w pomoc dla Republiki Środkowoafrykańskiej i innych państw doświadczonych traumą wojny i ubóstwa? Wejdź na stronę www.medicus.ump.edu.pl i dowiedz się więcej o działaniach fundacji Redemptoris Missio.

Fundacja Pomocy Humanitarnej powstała w 1992 roku w Poznaniu z inicjatywy środowiska naukowego Akademii Medycznej im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Swoją działalnością objęła przez lata różne kraje, w tym m.in. Tanzanię, Kamerun, Zambię, Etiopię, Indie, Kazachstan i Białoruś.