Na dziedzińcu Urzędu Miasta Poznania można było wypoczywać już w ubiegłym roku, jednak wówczas znalazły się tam jedynie zielone materace wypożyczone od organizatorów Festiwalu Malta. Pojawiło się też kilka drzew w donicach.
Tegoroczna aranżacja dziedzińca jest już o wiele lepsza – pojawiły się nowe ławki, donice, stacja naprawy rowerów, są też nowe drzewa i krzewy. Nie ulega wątpliwości, że dziedziniec zyskał na zmianach, i to nie tylko pod względem wizualnym. Nowa przestrzeń przyciąga też poznaniaków i turystów, którzy zyskali ciekawy zakątek do odpoczynku.
Na tyle ciekawy, że Katarzyna Kretkowska, miejska radna z klubu Zjednoczonej Lewicy, na ostatniej sesji Rady Miasta Poznania zapytała o możliwość stworzenia barku.
– Tego barku brakuje – przekonywała podczas sesji.
Czy jednak jest możliwość, aby taki przybytek tam utworzyć? Stanisław Tamm, sekretarz miasta, nie pozostawia wątpliwości.
„Nie planuje się uruchomienia punktu działalności gastronomicznej. Związane jest to z brakiem powierzchni spełniającej wymogi sanitarne i techniczne, przede wszystkim brak pomieszczenia, które odpowiadałoby normom dotyczącym zapewnienia odpowiedniej wentylacji” – odpisał sekretarz na pytanie zadane przez radną. Zwraca też uwagę, że ewentualne stworzenie takiej powierzchni na terenie budynku urzędu wiązałoby się z dość znacznymi kosztami, a jednocześnie duża konkurencja i ograniczona dostępność takiego punktu rodziłaby obawy, co do prognozowanej rentowności i znalezienia najemcy.
Stanisław Tamm informuje jednak, że punkt gastronomiczny planowany jest na parterze powstającego przy ulicy Za Bramką budynku biurowego.
Co innego z kolei zainteresowało radną Ewę Jemielity z PiS, która swoją uwagę skupiła na kosztach stworzenia nowego miejsca. Te zaś nie są zbyt niskie. Łączny koszt zakupu i pielęgnacji zieleni wyniósł niemal 42,5 tys. zł, natomiast elementy stałej infrastruktury (meble zewnętrzne i donice dla zieleni) kosztowały 266,6 tys. zł.