Najpierw miał nielegalnie ładować auto przy Termach Maltańskich. Teraz oferuje spółce ładowarkę za 1,5 tys. euro

31 lipca właściciel e-Golfa miał bez zgody personelu Term Maltańskich podłączyć auto do jednej z ładowarek placówki, co wywołało stanowczą reakcję ochroniarzy. Na miejsce wezwano policję, a mężczyznę oskarżono o kradzież prądu. Po incydencie, sfilmowanym i opublikowanym na Facebooku, kierowca zaoferował spółce podarunek w postaci kosztownej ładowarki do samochodów elektrycznych. O zakopaniu topora wojennego nie było jednak mowy.

O sprawie pisaliśmy na początku sierpnia. Teraz “Gazeta Wyborcza” informuje, że po incydencie mężczyzna wrócił do Term Maltańskich i zaoferował użyczenie ładowarki do samochodów elektrycznych za  symboliczną kwotę. Kierowca e-Golfa wycenił koszt urządzenia na ok. 1,5 tys. euro, ma ono pozwolić na naładowanie samochodu w 3 godz. za ok. 9 zł.

Więcej o sprawie przeczytasz w artykule: “Przyjechał do term e-Golfem, odjechał z…”

Właśnie w tej sprawie oskarżony o kradzież prądu mężczyzna spotkał się z prezesem term, bez rezultatu. Według prezesa ładowanie samochodów elektrycznych kosztowałoby  1,5 tys. zł miesięcznie, ponadto spółka nie ma prawa świadczyć takich usług.

– Nie potrzebujemy pomocy od tego pana i nie chcemy uczestniczyć w jego promocji. Jeśli któryś z klientów przyjdzie na Termy, ma awaryjną sytuację i poprosi o możliwość naładowania samochodu, udostępnimy mu odpowiednie miejsce, takie, które nie będzie blokowało wyjazdu z parkingu rowerowego i utrudniało przejścia – deklaruje Łukasz Kubiak, rzecznik Term Maltańskich w rozmowie z “Gazetą Wyborczą”.

Pomimo odmowy ze strony władz term, mężczyzna nadal deklaruje, że chce użyczyć ładowarkę spółce a nawet nauczyć obsługi tego urządzenia. Problemem nie będzie także znalezienie operatora, jeśli zajdzie taka potrzeba.