Wielkopolska policja o starciach z uczestnikami Czarnego protestu: Policjanci działali profesjonalnie i zgodnie z prawem

Nie milkną echa poniedziałkowego „Czarnego protestu” i starć z policją, w jakie wdali się protestujący pod siedzibą PiS przy Św. Marcinie. Anarchiści oskarżają mundurowych o niepotrzebną agresję, ci natomiast odpierają wszelkie zarzuty. „Policjanci działali profesjonalnie i zgodnie z prawem” – informuje Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji.

„Czarny protest”, który 3 października odbył się w kilkunastu miastach Polski, wywołał ogromne poruszenie, nigdzie jednak nie miał tak dramatycznego przebiegu, jak w Poznaniu. To tu doszło do masowych starć demonstrujących z policją, podczas których stróże prawa posunęli się m.in. do bicia protestujących pałkami, rozpylenia gazu pieprzowego i naruszenia nietykalności cielesnej dziennikarza redakcji telewizyjnej. Wszystko to działo się pod biurem poselskim PiS przy Św. Marcinie.

Wiele dyskusji wywołało zdarzenie zarejestrowane przez jednego z uczestników demonstracji, a dokładniej: zatrzymanie przez policjantów jednej z anarchistek. Gosia – bo tak ma na imię zatrzymana aktywistka – miała zostać „spałowana” i siłą zawleczona do radiowozu, a przynajmniej tak podają anarchiści.

„Tego dnia poszła jak tysiące innych ludzi wesprzeć protest przeciwko zagrażającej życiu i zdrowie ustawie. Gdy stała z banerem pod biurem PiS, policja przepuściła brutalny atak. (…) Najpierw została potraktowana gazem pieprzowym i spałowana, a następnie wciągnięta w kordon i zawleczona do radiowozu” – tak historia Gosi została przedstawiona na stronie Rozbrat.org.

Policjanci widzą to wszystko zupełnie inaczej.

„Dzisiejsze publiczne wystąpienie anarchistki zatrzymanej podczas incydentu za łamanie prawa jest sprzeczne z materiałem dowodowym. Na jego podstawie ogłoszono jej bowiem zarzuty o naruszenie nietykalności cielesnej policjanta wypełniającego obowiązki służbowe. Wygłoszone słowa niestety wpisują się w schemat wywodzący się z anarchitsycznego «poradnika» dla manifestantów. Wynika z niego, że policjantów należy atakować, zatrzymanych uwolnić, pikietować pod komisariatami, a po wyjściu z aresztu skarżyć się na złe traktowanie i nadużycia policjantów. Niestety te podręcznikowe reguły aż nadto zostały wyeksponowane przez tę podejrzaną, jak i inne towarzyszące jej osoby – czytamy w oficjalnym oświadczeniu wystosowanym przez Andrzeja Borowiaka, rzecznika prasowego wielkopolskiej policji.

„Działania policjantów w trakcie poniedziałkowego zgromadzenia na pl. Adama Mickiewicza oraz podczas interwencji na ul. Św. Marcin w Poznaniu były profesjonalne i zgodne z prawem” – zapewnia Borowiak. „Funkcjonariusze interweniowali po tym, jak zostali zaatakowani przez grupę zamaskowanych osób. Napastnicy rzucali w policjantów kamieniami i środkami pirotechnicznymi. Pięciu policjantów zostało rannych”.

Jak podkreśla Borowiak, nie ma zgody na fizyczne atakowanie policjantów stojących na straży prawa w Polsce. To jednak nie przekona anarchistów.

„W momencie, gdy państwo planuje przemoc na masową skalę wobec przynajmniej połowy populacji Polski, rozpacza się nad kilkoma racami czy kamieniami, które poleciały w policyjnych agresorów” – kontrują anarchiści. „W obecnej sytuacji, gdy trzeba się bronić przed niebezpiecznym zamordyzmem, tego rodzaju narzekania są po prostu śmieszne. To policja, państwowy aparat represji, stosuje przemoc, legitymizując tym samym autorytarne zapędy władzy. Akty sprzeciwu, nawet takie jak rzucenie racą w policyjną tarczę, są czysto symboliczne. Realna jest natomiast policyjna pałka i gaz w oczach oraz późniejsze oskarżenie o naruszenie nietykalności”.

Anarchiści nie pozostawiają wątpliwości i zapowiadają, że to nie koniec. „Ręka podniesiona na jedną z nas, jest podniesiona na nas wszystkie” – ostrzegają.