Babcia zmarłej dwulatki była z nią w szpitalu po dwóch dniach od czasu uderzenia przez ojczyma

Babcia dwuletniej dziewczynki, zmarłej w wyniku doznanych obrażeń głowy była pierwszą osobą, która po zdarzeniu zabrała ją do szpitala. Niestety, nie wiedziała, że zachowanie dziecka jest wynikiem uderzenia, co wpłynęło na błędne postawienie diagnozy przez lekarzy.

Lilianna zmarła we wtorek, w czasie operacji po tym, jak trafiła do szpitala z ciężkimi obrażeniami głowy. Jak wykazała sekcja zwłok, w mózgu dziecka było kilka krwiaków i obrzęk, doszło także do pęknięcia czaszki. Według biegłej, obrażenia mogły powstać kilka dni wcześniej.

Podczas przesłuchania przez policję, matka dziewczynki wyjaśniła, że w czwartek 16 marca, ojczym dziecka zdenerwowany przegraną w grze komputerowej, rzucił dziewczynką o drzwi, w wyniku czego Lilianna uderzyła głowa o futrynę.

Babcia dziewczynki była pierwszą osobą, która zabrała ją do szpitala. Jak tłumaczy w rozmowie z TVN24, Lilianna przyjechała do niej wraz z rodzeństwem w piątek wieczorem. Dwulatka była bardzo osowiała i kładła się na tapczanie. Babcia uznała, że dziecko jest zmęczone i położyła ją spać.

Gdy na drugi dzień dziecko dalej zachowywało się dziwnie i kładło główkę na stół podczas śniadania, babcia postanowiła udać się do szpitala. Powiadomiona o tym matka początkowo nie chciała jechać, dopiero po namowach zmieniła zdanie.

W szpitalu dziecko było odsyłane do różnych specjalistów, którzy nie potrafili wyjaśnić zachowania dziecka. Lekarze mieli pytać czy dziecko się uderzyło, czy zachowanie może być wynikiem urazu, jednak matka zaprzeczała. Ponieważ żaden z lekarzy nie znalazł konkretnej przyczyny osowienia Lilianny, uznano, że w jej organizmie prawdopodobnie rozwija się infekcja i pozwolono jej wrócić do domu.

Matka dziecka wraz z mężem przyjechali z dwulatką do szpitala jeszcze raz w niedzielę, jednak wówczas także nie poinformowali, że zachowanie może być wynikiem uderzenia w głowę. Dziewczynka do placówki wróciła we wtorek w ciężkim stanie i od razu została skierowana na salę operacyjną. Niestety, lekarzom nie udało się jej uratować.

24 marca pilska prokuratura poinformowała, że sprawdzane będzie zachowanie procedur przez lekarzy w czasie stawiania diagnozy u dziewczynki, a także to, dlaczego nie zdecydowano się na zrobienie tomografii głowy. Szpital tłumaczy, że nie wiedział o urazie, ponieważ rodzina zaprzeczała, by do takiego doszło.

Ojczym Lilianny usłyszał trzy zarzuty, w tym fizycznego znęcania się nad dwulatką. Matka odpowiadać będzie za nieudzielenie pomocy, ponieważ była świadoma urazu, jakiego doznało dziecko i nie poinformowała o tym lekarzy.