Lech przegrywa w finale. Puchar Polski jedzie do Gdyni!

Do trzech razy sztuka – Lech Poznań nie wykorzystał szansy, by “odczarować” Stadion Narodowy i przegrał w finale Pucharu Polski z Arką Gdynia 1:2.

Punktualnie o 16:00 na Stadionie Narodowym w Warszawie rozbrzmiał pierwszy gwizdek meczu finałowego Pucharu Polski. Na trybunach zasiadło ponad 43 tysięce kibiców zarówno Lecha Poznań, Arki Gdynia jak i po prostu polskiego futbolu. Faworytem spotkania był Kolejorz i to na nim ciążyła większa presja w tym meczu. Dla Lecha był to trzeci z rzędu finał Pucharu Polski., poprzednie dwa przegrał jednak z Legią Warszawa.

Bardzo odważnie mecz rozpoczęła Arka budując akcje na połowie Lecha i strzelając w kierunku bramki przeciwnika. Lech powoli wchodził w spotkanie budując swoje akcje bez pośpiechu. Około 23. minuty bliski zdobycia gola był Jevtić, jednak jego strzał obronił Steinbors, który już minutę później po raz kolejny popisał się świetną interwencją, tym razem po strzale głową Kędziory. Wyglądało na to, że dwie bardzo dobre akcje obudziły Lechitów, którzy mocniej zaczęli atakować. Do końca pierwszej połowy obie drużyny starały się zdobyć gola, z małą przewagą Lecha na boisku, jednak na przerwę zawodnicy zeszli przy bezbramkowym remisie.

Drugą połowę mocno rozpoczęła drużyna z Poznania. Wiele szczęścia miała Arka w 53. minucie, gdy uderzenie Robaka trafiło w słupek, który uchronił gdynian przed utratą bramki. Napastink Lecha wyjątkowo w tym spotkaniu nie mógł “wstrzelić się” w bramkę przez co kilka jego akcji, które mogłyby przynieść drużynie przewagę, zakończyło się niepowodzenie. W 68. minucie serca kibiców z Bułgarskiej zadrżały, gdy po po indywidualnej akcji Warcholak skierował piłkę w kierunku bramki Kolejorza. Strzał z dużymi problemami obronił Burić, a “dobitka” na szczęście dla fanów z Poznania okazała się niecelna.

Wszystko wskazywało na to, że do rozstrzygnięcia potrzebna będzie dogrywka. Jeszcze przed końcem regulaminowego czasu świetną okazję miał niepilnowany Majewski, do którego po świetnej kontrze dobrze podał Makuszewski, jednak piłka po jego strzale przeleciała obok bramki.

Dogrywka pokazała, że to nie jest dzień dobrej gry Lecha. Brakowało pomysłu, zgrania i wykończenia akcji. Zmęczenie dawało o sobie znać u zawodników obu drużyn, co skutkowało licznymi stratami po obu stronach boiska. Zwieńczeniem słabej gry Kolejorza był początek drugiej połowy dogrywki, gdy po świetnym podaniu Hofbauera do Marciniaka, piłkarz zgrał piłkę w pole karne, gdzie głową uderzył Siemiaszko, czego nie wybronił Burić. Gol dla Arki w 107. minucie mocno skomplikował sytuację poznańskiej drużyny.

Fatalnie zrobiło się 5 minut później, gdy Lecha dobił kolejny gol dla gdynian. Zarandia świetnie minął zawodników Kolejorza, dobrze popatrzył jak ustawiony jest Burić i nie dał szans bramkarzowi poznańskiej drużyny. Losy spotkania wydawały się być przesądzone. Kolejorz nie potrafił pozbierać się po takiej stracie, nadal bramkowało pomysłu i skuteczności. W 119 minucie udało się jednak zdobyć gola kontaktowego. Po dośrodkowaniu Raduta z rzutu rożnego w pole karne, do piłki dopadł Trałka, który oddał strzał głową umieszczając piłkę w siatce. Sędzia doliczył jeszcze 3 minuty do spotkania, które rozpaczliwie strały się wykorzystać obie strony – Lech, by doprowadzić do remisu, a Arka desperacko broniąc wyniku, który udało jej się utrzymać do końca.

Lech Poznań po raz trzeci z rzędu przegrał finał Pucharu Polski. To zdecydowanie nie był dzień piłkarzy Kolejorza, a samo spotkanie pod względem stylu nie było dobre dla obu drużyn.