Lech Poznań kończy swoją przygodę z europejskimi pucharami. Wiele emocji przy Bułgarskiej

Na dzisiejszy mecz sprzedano 33 167 biletów. Na trybunach zapowiadała się więc gorąca atmosfera. Piłkarze zapewnili emocje już w 46 sekundzie, gdy… padł pierwszy gol. Niestety dla poznaniaków, strzelili goście, po dobrym strzale głową Kerka. Oznaczało to, że Kolejorz potrzebował do awansu już dwóch bramek. Stracony gol chyba mocno podciął skrzydła zawodnikom Bjelicy, ponieważ piłkarze […]

Na dzisiejszy mecz sprzedano 33 167 biletów. Na trybunach zapowiadała się więc gorąca atmosfera. Piłkarze zapewnili emocje już w 46 sekundzie, gdy… padł pierwszy gol. Niestety dla poznaniaków, strzelili goście, po dobrym strzale głową Kerka. Oznaczało to, że Kolejorz potrzebował do awansu już dwóch bramek.

Stracony gol chyba mocno podciął skrzydła zawodnikom Bjelicy, ponieważ piłkarze zdawali się być zagubieni i mieli duży problem z utrzymaniem się przy piłce i budowaniem akcji. Goście często faulowali, a Lechici potrzebowali kilkunastu minut na ochłonięcie i ponowne wejście w grę.

Wyrówanie nastąpiło w 26. minucie spotkania po tym, jak Gytkjaer dobił uderzenie Majewskiego. Jak można było później zauważyć, zawodnik był na spalonym, jednak sędzia nie zmienił decyzji i uznał bramkę.

Wyrównanie dodało poznańskiej drużynie skrzydeł i zawodnicy coraz odważniej atakowali bramkę rywali. Niestety, akcje nie wpłynęły na wynik, który nie zmienił się do końca pierwszej połowy. Dobra postawa Kolejorza dawała jednak kibicom nadzieję na kolejne bramki w drugiej części spotkania.

Na drugą połowę, obie drużyny wyszły zdeterminowane, by wygrać. Lechici grali bardzo czujnie w obronie i częściej tworzyli akcje, jednak byli bardzo nerwowi w swych działaniach. Na boisku można było zobaczyć coraz więcej fauli i nieczystych zagrań, szczególnie ze strony gości. Piłkarze Kolejorza marnowali kolejne okazje i nie potrafili wyjść na prowadzenie.

Z każdą minutą, mecz stawał się coraz brutalniejszy i był co chwilę przerywany z powodu fauli. Od 70. minuty, goście grali w dziesiątkę po tym, jak drugą żółtą kartkę w tym spotkaniu zobaczył Leeuwin. Od tego momentu, Utrecht postawił wszystko przede wszystkim na obronę. Rywalom wystarczył bowiem dotychczasowy wynik. Strzelona na wyjeździe bramka, w przypadku remisu, dawała im awans.

Lech próbował wyjść na prowadzenie i nawet często udało mu się ograć obrońców Utrechu. Problemem było jednak wykończenie akcji oraz częste spalone. Lechici nie tylko nie trafiali do bramki rywala, ale także mieli problem z trafieniem w… piłkę.

Niewykorzystane sytuacje mszczą się podwójnie i tak też się stało w 89. minucie. Labyad umieścił piłkę w siatce po dobrej akcji gości.

Arbiter doliczył aż 7 minut, a Kolejorz rzucił się do odrabiania strat. Po raz kolejny popisał się niecelnością, ale w 93. minucie powróciła nadzieja na awans – Gytkjaer strzelił gola z trzech metrów. Lechowi do awansu potrzebna była jeszcze jedna bramka. Zawodnicy rzucili się do akcji, a Utrecht prawie całym zespołem rozpoczął szaleńczą obronę własnego pola karnego, wybijając liczne strzały Lechitów.

Niestety, do końca spotkania, nie udało się już zmienić wyniku. Pomimo zaangażowania zawodników, nieskuteczność Lecha okazała się być dziś wyjątkowo dobijająca. Z dwoma bramkami strzelonymi na wyjeździe, do kolejnej rundy awansował FC Utrecht, a Kolejorz żegna się z europejskimi pucharami w tym roku.