Kolejni świadkowie przesłuchani na ostatniej w tym roku rozprawie w sprawie śmierci Ewy Tylman

W poznańskim sądzie odbyła się ostatnia w tym roku rozprawa w sprawie śmierci Ewy Tylman. Przesłuchano kolejnych świadków, jednak zdaniem wielu, ich zeznania nie przybliżyły nikogo do ustalenia co tak naprawdę stało się feralnej nocy w listopadzie 2015 roku.

Jako pierwsze, przesłuchano pracownice stacji benzynowej, na której pojawił się Adam Z. około godziny 4:00. Przez około 10 minut rozmawiał tam przez telefon, chodząc po terenie stacji. Jak zeznały kobiety, jego zachowanie wzbudziło w nich niepokój, ponieważ był nerwowy i “chodził jakoś chaotycznie”, dlatego zamknęły od środka drzwi od obiektu.

Trzecim świadkiem był dziś mężczyzna, który przejeżdżał przez most św. Rocha, a następnie zawrócił, co zarejestrowały kamery monitoringu. Policja zgłosiła się do niego tydzień po zdarzeniu twierdząc, że taki manewr w tych okolicznościach był “podejrzany”.

Mężczyzna przyznał, że zawracał w miejscu, gdzie jest to niedozwolone, jednak wyjaśnił powód swojej wycieczki – około godziny 3:00 dowoził towar do pobliskiego sklepu. Zeznał, że nie zauważył w okolicy “niczego podejrzanego”.

Podczas rozprawy przeczytano również jego wczśniejsze zeznania, z których wynikało, że w tamtym czasie, w ciągu kilku dni, wielokrotnie podwoził różne kobiety, w tym pijaną, która pochodziła z Konina, była ubrana na czarno i nie miała na sobie żadnej kurtki lub płaszcza. Policjanci mieli mu pokazać zdjęcia kilku młodych kobiet, w tym także Ewy Tylman, jednak kierowca nie rozpoznał wśród nich Tylman.

Wśród zeznających, pojawił się również pracownik z biura Krzysztofa Rutkowskiego, który odpowiadał na pytania dotyczące m.in. zabezpieczania monitoringu.

Sąd zdecydował także o zwolnieniu radcy prawnej z tajemnicy zawodowej. To ona, jako pierwsza miała kontakt z Adamem Z. po zaginięciu jego koleżanki. Jej zeznania zostały jednak utajnione.

Jako ostatni zeznawał mężczyzna, którego zarejestrowała kamera na ul. Wrocławskiej. 40-latek “kręcił się” w okolicy, gdy z jednego z lokali wyszli zataczający się Adam z Ewą. Mężczyzna w pewnym momencie podszedł do pary, a gdy odeszli, ruszył za nimi.

Świadek zeznał, że spytał parę czy w czymś pomóc, na co Ewa Tylman miała zareagować śmiechem. Chwilę później, 40-latek ruszył za nimi, po czym skręcił w ul. Szkolną, a następnie pojechał do domu.

Była to ostatnia w tym roku rozprawa w tej sprawie. Jak zauważają obserwatorzy, trudno określić, czy sąd jest bliżej poznania prawdy. Żadne z zeznań nie zostały uznane za przełomowe. Wiadomo jedynie, że sąd rozważa zmianę kwalifikacji czynu z zabójstwa z zamiarem ewentualnym na nieudzielenie pomocy. Za pierwszy czym grozi oskarżonemu kara do 25 lat lub dożywotniego pozbawienia wolności. Za drugi – maksymalnie trzy lata w więzieniu.