Ukrainka pracowala u niego nielegalnie. Gdy miała wylew, odwiózł ją… na przystanek

Przyjechała wraz z siostrą z Kijowa, by pracować w Polsce. Zostały zatrudnione w jednej z firm pod Środą Wielkopolską, ale nielegalnie. Pracodawca zapewnił im również mieszkanie na terenie zakładu. Niestety, gdy kobieta miała wylew, właściciel firmy… podwiózł ją i jej siostrę na przystanek autobusowy w sąsiedniej miejscowości i zostawił.

Zdarzenie miało miejsce 9 stycznia 2018 roku, na terenie gminy Kleszczewo. W mieszkaniu pracowniczym, pani Oksana bardzo źle się poczuła. Miała wylew krwi do mózgu. Jej siostra poprosiła pozostałych pracowników o pomoc, a ci zwrócili się do właściciela zakładu, by wezwał pogotowie ratunkowe.

Pracodawca postanowił jednak sam zawieźć kobiety, ale… nie do szpitala. Mężczyzna najpierw krążył po miejscowości, a następnie zawiózł Ukrainki na przystanek autobusowy w Środzie Wielkopolskiej. Siostrze poszkodowanej powiedział, że kobietę trzeba położyć na ławce. Poinstruował ją, że jeśli zjawi się policja, mają powiedzieć, że przyjechały na zakupy, a pani Oksana się źle poczuła.

Następnie, mężczyzna odjechał, wzywając pogotowie ratunkowe do „pijanej kobiety na przystanku autobusowym”. Gdy na miejsce przyjechali ratownicy, okazało się, że stan kobiety jest poważny. Została przewieziona do szpitala MSW w Poznaniu, gdzie do dziś przebywa w stanie ciężkim. Policja nie może jej przesłuchać.

Siostra pokrzywdzonej pod koniec miesiąca poinformowała o sprawie konsula honorowego Ukrainy w Poznaniu, a ten zawiadomił policję.

Dochodzenie, pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Środzie Wielkopolskiej, prowadzone jest w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa, jakim jest „nieudzielenie pomocy osobie znajdującej się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu”.

Trwają przesłuchania świadków, a także kontrola zatrudnienia w firmie. Inspekcja pracy sprawdza, czy w firmie więcej osób pracowało „na czarno” i dlaczego pracodawca nie powiadomił o wypadku na terenie zakładu.

Zabezpieczono również nagranie z wezwania karetki. Policja czeka na poprawę zdrowia poszkodowanej, by móc ją przesłuchać.

Kobieta nie była ubezpieczona, dlatego Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne Polska-Ukraina zbiera fundusze na pokrycie kosztów jej leczenia i rehabilitacji. Jeśli nie uda się zebrać odpowiedniej ilości środków, szpital będzie zmuszony przewieźć pacjentkę na Ukrainę.

Jeśli właściciel firmy usłyszy zarzut nieudzielenia pomocy, będzie mu grozić kara do 3 lat pozbawienia wolności.