Rzeczpospolita Mosińska i jej naczelnik

Jakub Krauthofer-Krotoski (1806 – 1852), to jedna z najbardziej barwnych postaci poznańskiej Wiosny Ludów 1848 r. Dziś, kiedy mija 170 lat od tamtych wydarzeń, warto przypomnieć sobie sylwetkę tego człowieka. Jakub Krauthofer urodził się 28 lipca 1806 r. w Bninie pod Kórnikiem. Jego ojciec, skromny rzemieślnik Józef Augustyn, był z pochodzenia Niemcem, natomiast matka, Rozalia z Ochockich, była Polką. Pradziad Jakuba, Jan Jerzy Krauthofer, był z zawodu ślusarzem. Przybył on do Wielkopolski z Bawarii i w 1755 r. został obywatelem Poznania.

Po zakończeniu nauki w szkole elementarnej, Jakub przeniósł się do Poznania, gdzie zdał maturę, po czym przez jakiś czas pracował jako sekretarz u adwokata Wacława Przepałkowskiego. Następnie ukończył prawo na Uniwersytecie Berlińskim, krótko pracował w sądownictwie, ale w końcu wrócił do Poznania i w 1841 r. rozpoczął tu praktykę adwokacką i notarialną. 

Początki działalności społecznej i zawodowej

Pracę zawodową połączył wkrótce Krauthofer z działalnością społeczną, wykładając prawo w pałacu Działyńskich w ramach wykładów otwartych, zainicjowanych przez Tytusa Działyńskiego. Wykłady miały stać się namiastką uniwersytetu, na utworzenie którego władze pruskie nie wyrażały zgody. Oprócz niego, publiczne prelekcje wygłaszali też inni poznańscy intelektualiści, m.in.: filozof Karol Libelt, który nauczał estetyki, historyk Jędrzej Moraczewski wykładał historię Polski i Słowiańszczyzny, lekarz Teofil Matecki nauczał fizyki i chemii oraz Ignacy Lipski, który prowadził wykłady z agronomii. W tym samym czasie Krauthofer dał się poznać zarówno polskim mieszkańcom Poznania jak i Prusakom, jako obrońca praw języka polskiego w sądownictwie. Bywało, że sądy zwracały polskim adwokatom pisma pisane po polsku, z żądaniem przetłumaczenia ich na język niemiecki. Krauthofer wniósł w tej sprawie skargę do ministerstwa sprawiedliwości w 1843 r. i spór wygrał. Jednocześnie zaczął pisywać artykuły, w których domagał się równouprawnienia Polaków w zaborze pruskim oraz potępiał nasilającą się germanizację. Krauthofer nie wziął udziału w wykrytym przez władz spisku, prowadzącym do wybuchu powstania w 1846 r., gdyż bawił akurat na zachodzie Europy. Jego poglądy na sprawy narodowościowe zradykalizowały się gdy nadszedł rok 1848 r. 

Wiosna Ludów

Rewolucja w Berlinie, która była elementem europejskiej Wiosny Ludów, przyniosła wolność polskim spiskowcom, a władzom pruskim obawy przed zbrojną interwencją Rosji. Rozważano więc powołanie niewielkich oddziałów polskich, które zamierzano użyć do obrony przed Rosjanami. Tymczasem w Poznaniu, 20 marca 1848 r. powołano Komitet Narodowy, w skład którego wszedł również Krauthofer, wzmacniając jego radykalne skrzydło, złożone z działaczy domagających się niepodległości Polski. Większość członków Komitetu zachowało jednak bardziej realistyczną postawę, domagając się jedynie autonomii Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Wobec zwiększania kontyngentu wojsk pruskich w Poznańskiem i coraz większych nacisków na rozwiązanie polskich sił w prowincji, przy jednoczesnej coraz bardziej ugodowej postawie część członków Komitetu, doszło w nim wkrótce do rozłamu. Krauthofer zrezygnował z członkostwa w nim i wyjechał do polskich obozów wojskowych, naciskając Ludwika Mierosławskiego na rozpoczęcia działań wojennych. W międzyczasie ogłosił w prasie, że zmienia niemieckobrzmiące nazwisko Krauthofer na Krotoski. 

Pod koniec kwietnia, rozpoczęło się regularne powstanie. Mimo zwycięstw wojsk polskich w bitwach pod Trzemesznem, Miłosławiem, Sokołowem i Stęszewem, powstanie upadło, co można było przewidzieć, biorąc pod uwagę przewagę Prusaków i niechętną postawę dużej części polskiego społeczeństwa. 9 maja głównodowodzący powstaniem, Ludwik Mierosławski złożył broń we wsi Bardo pod Wrześnią. Zanim to nastąpiło, Polacy pod zaborem pruskim po raz kolejny usłyszeli o Jakubie Krauthoferze, a właściwie Krotoskim. 

Naczelnik „Rzeczpospolitej Mosińskiej”

Od chwili opuszczenia szeregów Komitetu Narodowego, Krotski nie próżnował. Wraz z Włodzimierzem Wilczyńskim zaangażował się w tworzenie oddziałów partyzanckich, złożonych głównie z chłopów, rzemieślników i służby. Udało im się zebrać oddział złożony z ok. 800 słabo uzbrojonych i jeszcze gorzej wyszkolonych ochotników. Po kilku drobnych sukcesach, oddział odniósł spektakularną porażkę, jaką była próba opanowania Śremu. 3 maja Krotoski ogłosił w Mosinie powstanie Rzeczypospolitej Mosińskiej, sam proklamował się jej naczelnikiem, a Mosinę ustanowił tymczasową stolicą Polski. Proklamacja została powtórzona w Kórniku i Rogalinie, gdzie siły Rzeczypospolitej wyparły Prusaków i ustanowiły polskie władze. Krotoski posługiwał się pieczęcią z orłem, który zamiast korony miał wieniec z napisem „Polska powstająca”. Jednak Rzeczpospolita Mosińska przetrwała zaledwie pięć dni. 8 maja wojska pruskie rozbiły w Rogalinie oddział Krotoskiego, a jego samego wzięły do niewoli, po czym został on uwięziony w Poznaniu.

Poseł do pruskiego parlamentu

Krotoski wyszedł na wolność 8 października w wyniku amnestii, co nie oznaczało końca jego kłopotów z prawem. W lipcu 1849 r. został wybrany posłem do sejmu pruskiego z powiatu pleszewskiego. Dołączył do utworzonego właśnie Koła Polskiego, jednak jego radykalne poglądy nie ułatwiały mu współpracy z kolegami parlamentarzystami. Nieustannie domagał się przywrócenia niepodległości Polsce i potępienia rozbiorów. Ponadto uważał, że polscy posłowie powinni zajmować się wyłącznie polskimi, a nie pruskimi sprawami. Wobec nieuwzględnienia jego postulatów, Krotoski złożył mandat już w sierpniu tego samego roku, a po powrocie do Poznania, poddał surowej krytyce działania Koła w szeregu artykułów, które wkrótce ogłosił. 

W grudniu 1849 r. stanął przed sądem oskarżony o zbrodnię stanu, jaką był udział w wydarzeniach 1848 r. W lutym 1850 r. został jednak uniewinniony, a jego obrońcą był Władysław Niegolewski, syn pułkownika Andrzeja Niegolewskiego, bohatera spod Somosierry. Ostatnie miesiące życia spędził kontynuując przerwaną praktykę adwokacką. Zmarł 2 sierpnia 1852 r. w Berlinie. 

Jakub Krauthofer-Krotoski nie bardzo pasuje do wizerunku powściągliwego i chłodnego Poznańczyka XIX stulecia. Niemniej należy on z pewnością do najbardziej barwnych postaci w historii regionu.