Historia poznańskiej pyry

Z Ameryki Południowej nad Wisłę i Wartę Ziemniaki to warzywa, które już na trwałe zadomowiły się na polskich stołach. Można je przyrządzić na 1000 sposobów, nie mają specjalnych wymagań co do gleby i, wbrew powszechnej opinii, nie są przesadnie kaloryczne, przynajmniej w swej podstawowej wersji, czyli gotowane. Ziemniaki przybyły do Europy z Ameryki Południowej. Przywieźli […]

Z Ameryki Południowej nad Wisłę i Wartę

Ziemniaki to warzywa, które już na trwałe zadomowiły się na polskich stołach. Można je przyrządzić na 1000 sposobów, nie mają specjalnych wymagań co do gleby i, wbrew powszechnej opinii, nie są przesadnie kaloryczne, przynajmniej w swej podstawowej wersji, czyli gotowane.

Ziemniaki przybyły do Europy z Ameryki Południowej. Przywieźli je ze sobą hiszpańscy konkwistadorzy. Z Hiszpanii warzywo to trafiło do Niderlandów, Włoch, Anglii, Austrii i Francji. Włosi nazywali bulwy ziemniaka „tartufli”, czyli „trufle ziemne”, stąd prawdopodobnie powstało swojskie określenie „kartofle”. W Polsce ziemniaki pojawiły się za sprawą króla Jana III Sobieskiego, który miał przysłać tę ogrodniczą ciekawostkę swej żonie Marysieńce, uczestnicząc w wyprawie wiedeńskiej. Ponoć w ziemniakach gustował król August II Mocny, ale i tak roślina ta długo była traktowana jako coś egzotycznego, niekoniecznie nadająca się do jedzenia.

Pod polskie strzechy ziemniaki dostały się dopiero w drugiej połowie XVIII w. dzięki osadnikom z Niemiec. Kartofle już wcześniej przyjęły się w krajach niemieckich, nic więc dziwnego, że osadnicy przywieźli je ze sobą. Kiedy w wyniku rozbiorów Polski, Wielkopolska i Pomorze dostały się pod panowanie pruskie, ziemniaki zaczęto uprawiać na szerszą skalę w zaborze pruskim, tym bardziej, że władze chętnie upowszechniały to warzywo. Ponoć sam król Fryderyk II Wielki zarządził masowe sadzenie ziemniaków w swoim państwie. Aby zachęcić sceptycznych chłopów do włączenia ziemniaków do swojej diety, miał wystawiać warty na polach kartofli. Na noc żołnierze schodzili z posterunków, a chłopi, zaintrygowani tym nadzwyczajnymi środkami ostrożności, podkradali ten zakazany owoc.

Ziemniaki na wielkopolskich stołach

Polacy w zaborze pruskim dość długo nie mogli przekonać się do ziemniaków. Początkowo używali ich wyłącznie jako karmę do zwierząt. Dopiero w ciągu XIX stulecia kartofle dokonały prawdziwej rewolucji w wielkopolskim jadłospisie. Tu zaczęto nazywać je „perkami”, a później „pyrkami”, choć nie do końca wiadomo dlaczego. W 1810 r. zbiory ziemniaka na głowę mieszkańca Wielkopolski wynosiły ok. 34 kg, a w 1878 r. już 1290 kg.

W pierwszej połowie XIX w. ziemniaki stały się podstawą wyżywiania chłopów i robotników. Jedzono je praktycznie na okrągło. Oskar Kolberg, opisując zwyczaje chłopów z Morownicy w powiecie kościańskim, zwrócił uwagę na wielką rolę ziemniaków w ich codziennej diecie: „Rano w lecie, o ósmej godzinie: polewka z mleka z perkami i kawałek chleba. Na obiad albo perki i kluski, albo kapusta i groch, albo kasza i perki, albo też perki i pęczak. W niedzielę, kto możny, gotuje sobie mięso, a do rosołu perki, pęczak albo jagły. Wieczór: polewka z perkami, tak jak było rano, tylko już bez chleba”.

Popularność ziemniaków wśród niższych warstw społeczeństwa doprowadziło niemal do katastrofy. W 1846 r. odnotowano wyjątkowo złe zbiory, a do tego wybuchła zaraza ziemniaczana, która w całej Europie spowodowała ogromne szkody w uprawach ziemniaka. Spowodowało to wzrost cen żywności, kryzys ekonomiczny doprowadził do wzrostu bezrobocia, a wielu mieszkańcom Starego Kontynentu głód zajrzał w oczy. W roku następnym doszło do rozruchów w wielu europejskich miastach, a echa tego wydarzenia dotarły do Poznania. W kwietniu 1847 r. doszło do rozruchów na placu Sapieżyńskim (Wielkopolskim), które co prawda zostały stłumione przez wojsko, ale nie rozwiązało to problemu. Trudna sytuacja w rolnictwie utrzymała się jeszcze przez kilka lat. Uważa się, że złe zbiory, zaraza ziemniaczana i kryzys przez nie wywołany, stały się jedną z przyczyn wybuchu Wiosny Ludów w 1848 r.

Jak wiemy, ziemniaki w pierwszej kolejności podbiły chaty i domy robotników i chłopów. Szlachta, arystokracja i burżuazja, pozostały sceptyczne wobec ziemniaków. Próżno ich szukać w książkach kucharskich, zawierających przepisy na wykwintne dania. Dopiero w poradniku Karoliny z Potockich Nakwaskiej „Dwór wiejski. Dzieło poświęcone gospodyniom polskim, przydatne i osobom w mieście mieszkającym”, wydanym w Poznaniu w latach 1843-44 r. znalazły się przepisy na potrawy z ziemniaków, ale było ich zaledwie 11. Dopiero w drugiej połowie XIX stulecia ziemniaki na trwałe zagościły na salonach i tak już zostało po dziś dzień. Jednak, co ciekawe, mimo ogromnej popularności, próżno ich szukać wśród tradycyjnych potraw bożonarodzeniowych i wielkanocnych.

„Pyry z gzikiem”, „plyndze”, czyli placki ziemniaczane i „ślepe ryby”, czyli zupa ziemniaczana, to tylko niektóre tradycyjne wielkopolskie potrawy z ziemniaków, tego najpopularniejszego warzywa w naszym regionie.