Wielki pożar w zakładach Stomila

Pożar magazynu na terenie „ STOMILA ” 9 marca 1972 roku był jednym z najgroźniejszym katastrofalnym wydarzeniem w powojennym Poznaniu. 

Legenda poznańskiego zakładu oponiarskiego sięga roku 1923, kiedy to zostało utworzone przedsiębiorstwo „ PNEUMATYK ” przy ulicy Ratajczaka 22 z wytwórnią na terenie Winiar, przyjmując po przekształceniach ( od 1928 nowa spółka „ PARAGUM” ) w 1930 roku nową nazwę „STOMIL” wyłonioną w ramach przeprowadzonego konkursu na nazwę, gdyż poprzednia nazwa była za długa do zapamiętania. ( CENTRALNA POZNAŃSKA FABRYKA WYROBÓW GUMOWYCH S.A.) 

Po wyroby „ STOMILA” chętnie sięgali także rowerzyści. Takim znanym przykładem jest użycie opon rowerowych przez Kazimierza Nowaka, poznańskiego podróżnika przemierzającego na początku lat 30-tych, bezdroża Afryki z północy na południe i z powrotem.

Minęło ponad 50 lat i Poznański Stomil dotknęła największa katastrofa w historii. Pierwszą osobą która zauważyła pojawiający się pożar był, mistrz walcowni znajdującej się w tym samym budynku co magazyn surowców. Od tego momentu zaczyna się heroiczna walka o budynek magazynu.Znana jest dokładna wręcz, godzinowa relacja z akcji ratunkowej. Już o godzinie 21 07 wyjechała do pożaru Zakładowa Zawodowa Straż Pożarna. Siedmioosobowaobsada nie wystarczała do opanowania powstającego pożaru. Warto przypomnieć że magazyn posiadał różne surowce składowane na trzech piętrach. Był tam płynny kauczuk, maty, siarka, emalie i lakiery a także 828 ton sadzy, czyli wybuchowabomba trudna do opanowania w momencie zapalenia.

Szybko podjęta decyzja sprowadza na teren zakładu załogi Zawodowej Straży Pożarnej a także aspirantów ze Szkoły Chorążych z Poznania. O godz. 22 30 tego samego dnia podjęto decyzję o wsparciu 20 – tu jednostek z okolic Poznania. Noc przynosi potęgowanie się pożaru.

Na początku akcją dowodził komendant Zawodowej Straży Pożarnejw Poznaniu pułkownik Zygfryd Bittner, zastąpiony przez pułkownika Jerzego Fiedlera.

Zmiana została podyktowana skalą pożaru. Nowy dowódca jakokomendant Wojewódzkiej Straży Pożarnej miał szersze kompetencje, ściągałjednostki z województwa i wystąpił o wsparcie z innych miast Szczecina,Wrocławia, Bydgoszczy, Torunia, Bydgoszczy, Łodzi, Legnicy, Zielonej Góry, Koła ściągał jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej, jednostki z poznańskich zakładów przemysłowych, a także jednostki z poznańskich lotnisk.

W drugim dniu pożaru 10 marca o godzinie 8 05 przystąpiono do natarcia pianowego w ilości 30 ton piany gaśniczej. Po półgodzinie zaprzestano stosowania piany ze względu na nieskuteczność. W dalszych godzinach o 9 30następuje zawalenie się konstrukcji, pożar trwa nadal. Całkowite dogaszanie i zakończenie akcji gaśniczej nastąpiło dopiero 12 marca w której brało udział 105 sekcji gaśniczych i zużyto 165 ton chemicznych środków gaśniczych.

Oczywiście, poznaniacy byli żywo zainteresowani wydarzeniami w STOMILU. Prasa zdawkowo podawała informacje o akcji gaśniczej , ważniejsze było relacjonowanie wizyty towarzysza Edwarda Babiucha na Winogradach isprawozdaniem z Targów Krajowych WIOSNA 72 , nie pojawiły się żadne nazwiska osób biorących w akcji gaśniczej, ale za to nazwiska sekretarzy czy władz ówczesnego Poznania.

Śledztwo ustaliło jako przyczynę podpalenie przez pracownikaw odwecie zemsty w stosunku do mistrza zmianowego. Władze bardziej skłaniały się w tematykę BHP, woląc unikać tematów sabotażu przed zbliżającymi sięwyborami do Sejmu PRL.

Jedyną poszkodowaną osobą był strażak zatruty gazem, który po wyleczeniu powrócił do służby. Straty materialne oceniono na 100 milionów ówczesnych złotych.

O całej historii poznańskiego zakładu będą mogli Państwo usłyszeć na żywo w najnowszym odcinku Studio Browar Historia już o godzinie 16:00.