Jak wyglądała praca Poznańskiego Kata?

Trudno wskazać urzędnika miejskiego, który byłby bardziej znienawidzony. Kat żył poza nawisem społeczeństwa, wzbudzał strach i obrzydzenie, a jakikolwiek kontakt z nim narażał na społeczny ostracyzm. Bez kata jednak wymiar sprawiedliwości w miastach natychmiast przestałby funkcjonować.

Kat i jego krwawa profesja 

Wachlarz obowiązków poznańskich katów był imponujący. Ich podstawowym zadaniem było oczywiście torturowanie podejrzanych i wykonywanie kary śmierci. W powszechnym mniemaniu, każdy podejrzany o popełnienie przestępstwa był poddawany torturom. W rzeczywistości jednak już sama perspektywa okrutnych tortur powodowała, że podejrzani przyznawali się do wszystkiego, tak więc tylko część delikwentów brano na tortury. „Badanie” podejrzanych odbywało się w podziemiach zamku lub w piwnicach ratusza. Musiał być przy tym obecny pisarz miejski spisujący zeznania i dwóch ławników. Repertuar tortur stosowanych w Poznaniu nie był zbyt duży. Ograniczał się z reguły do rozciągania ciała i przypiekania ogniem lub rozpalonym żelazem. 

Do obowiązków kata należało również publiczne wykonywanie kar cielesnych. Była to z reguły chłosta, obcinanie części ciała i piętnowanie. Chłostano głównie nielegalne, czyli niezarejestrowane prostytutki i drobnych złodziei. Skazanym za morderstwo, jeśli jakimś cudem uniknęli kary śmierci, kat obcinał ręce, krzywoprzysięzcom dwa palce, a złodziejom uszy. Skazanym za składanie fałszywych zeznań wypalano również piętno gorącym żelazem. Kary chłosty i piętnowania odbywały się pod pręgierzem miejskim na Starym Rynku. Kobiety nie mogły liczyć na lżejsze traktowanie. 

Kat nieodmiennie kojarzy się wykonywaniem kary śmierci. Skazańców uśmiercano na różne sposoby. Najczęściej ich ścinano, wieszano, topiono, łamano kołem lub palono na stosie. Dekapitacja, czyli po prostu ścięcie, przeznaczone było dla szlachetnie urodzonych i kobiet, choć zdarzało się, że w drodze „łaski” ścinano także plebejuszy. Na karę śmierci przez ścięcie skazywano za różne przestępstwa. Warto dodać, że głowy ścinano wyłącznie ciężkim, dwuręcznym mieczem. Topora używano zaś do obcinania różnych części ciała. Dopiero w okresie zaborów zaczęto używać topora do dekapitacji. Wyjątkowo hańbiącą karą było powieszenie. Na szubienicę skazywano głównie złodziei i morderców, jeśli pochodzili z warstw niższych. Stała, murowana szubienica znajdowała się na Wildzie. Skazańcy z reguły długo jeszcze wisieli na stryczku, zanim ich nie zdjęto i nie wrzucono ciała do studni, która znajdowała się nieopodal szubienicy.

Na stosie palono głównie heretyków i osoby skazane za uprawianie czarów, homoseksualistów, fałszerzy pieniędzy i świętokradców. Warto dodać, że w okresie reformacji i kontrreformacji, nie spalono na stosie w Poznaniu nikogo oskarżonego o sprzyjanie naukom Lutra i Kalwina. Za to często palono na stosach księgi autorów uchodzących za heretyków. W 1511 r. na podpoznańskim Chwaliszewie spalono na stosie czarownicę. Był to pierwszy, odnotowany w źródłach, tego rodzaju przypadek. Kara śmierci przez utopienie przeznaczona była niemal wyłącznie dla kobiet. Uśmiercano w ten sposób dzieciobójczynie, paserki i złodziejki. Kobietę skazaną na utopienie wkładano do worka, który następnie zawiązywano, po czym wrzucano do Warty. Wyjątkowo okrutną karą było łamanie kołem. Skazany umierał wtedy długo i w męczarniach. Łamanie kołem mogło odbywać się w dwojaki sposób. W pierwszym przypadku kat rozciągał skazańca na ziemi, a pod ręce i nogi wkładał kawałki drewna. Następnie, przy pomocy ciężkiego koła, łamał po kolei kostki, nadgarstki, łydki, kości przedramienia, uda, ramiona, a na końcu kręgosłup. W drugim przypadku, skazanego przywiązywano do koła, a później kat, posługując się maczugą, łamał po kolei wszystkie kości, aż skazany nie wyzionął ducha. 

Inne obowiązki poznańskiego kata 

Oprócz tortur i zadawania śmierci, kat miał szereg innych obowiązków. Wraz z żoną prowadził on miejski dom publiczny, który mieścił się na ulicy Woźnej. Władze miasta pozwalały trudnić się prostytucją pewnej liczbie kobiet, pod warunkiem, że zarejestrują się i będą odprowadzać spory podatek do kasy miejskiej. Okresowo, głównie w czasie jarmarków, do miasta przebywała spora grupa „nielegalnych” prostytutek. Kat miał obowiązek najpierw je złapać, a następnie wychłostać pod pręgierzem i wyrzucić z miasta. Kat zobowiązany był także usuwać z miasta padlinę, chwytać i zabijać bezpańskie psy i łapać zwierzęta gospodarskie wałęsające się po mieście. Ponadto musiał naprawiać sprzęt przeznaczony do stosowania tortur i uśmiercania skazańców, sprzątać izbę tortur oraz usuwać ciała skazańców z szubienicy. Bywały jednak takie przypadki, że kat nie tylko łamał kości, ale także nastawiał złamania, a nawet udzielał porad w kwestii ochrony zdrowia. Któż bowiem lepiej znał się na anatomii, niż kat?

W mieście istniało wiele zawodów uznanych za hańbiące, ale kat zdecydowanie w nich przodował. Niemniej, trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie miasta bez kata. Jego praca była pogardzana, ale przynosiła mu niezły dochód. O tym, jak ważny był kat miejski świadczy umieszczenie jego figury na poznańskim pręgierzu.