Sprawa ma swój początek w czerwcu 2017 roku, gdy poznańskie zoo, na wniosek organów ścigania, prokuratury oraz Ministerstwa Środowiska pomagało przy zabezpieczaniu zwierząt z nielegalnej hodowli zwierząt egzotycznych w Pyszącej, niedaleko Śremu.
W fatalnych warunkach przebywało prawie 300 zwierząt różnych gatunków, w tym m.in. pumy, tygrysy i lamparty. Część z nich trafiło także pod opiekę poznańskiego zoo, które pomagało w rozlokowaniu pozostałych w innych ośrodkach zoologicznych.
Właściciel nielegalnej hodowli usłyszał zarzuty m.in. znęcania się nad zwierzętami.
Jak poinformowało Zoo Poznań w dzisiejszym oświadczeniu, pomimo wezwań i próśb, placówka nie otrzymała żadnego wsparcia na utrzymanie zwierząt.
Z uwagi na brak reakcji i konieczność zaopiekowania się zwierzętami, zoo podjęło decyzję o kastracji dwóch tygrysów oraz antylopy kob i kułana. Tłumaczono to względami bezpieczeństwa i zdrowia zwierząt.
Jak podkreśla placówka, dokumenty, w tym sprawozdania z przeprowadzenia zabiegu zostały przesłane do prokuratury. W tym samym czasie Prokuratura Rejonowa wszczęła śledztwo po doniesieniu złożonym przez osobę fizyczną o nielegalnej kastracji zwierząt. Wówczas prokurator nakazał przeszukanie w ogrodzie zoologicznym. Zoo zapewnia o pełnej współpracy i ponownym przekazaniu dokumentów w sprawie.
Dzisiaj policja ponownie przyjechała do poznańskiego ogrodu. Tym razem funkcjonariusze przyjechali w kominiarkach. Takie zachowanie jest zdaniem zoo nieadekwatne do sytuacji.
Placówka zapowiada złożenie skargi i zażalenia na działanie organów ścigania wskazując m.in. na stawianie zoo w negatywnym świetle oraz fakt, że “do tej pory ani nie podziękowały za udzielenie pomocy, ani nie przekazały należnych finansów.“.