Historia ma swój początek w styczniu 2018 roku. Oksana K. pracowała w firmie Jędrzeja C. pod Środą Wielkopolską nielegalnie. Mieszkała wraz z siostrą na terenie zakładu. Poza godzinami pracy kobieta doznała wylewu, o czym zawiadomili ją pozostali, w tym jej siostra.
Mężczyzna nie wezwał jednak pomocy, anie nie zawiózł Ukrainki do szpitala. Zamiast tego zawiózł ją i jej siostrę na przystanek autobusowy, a następnie zadzwonił po karetkę przedstawiając sytuację tak, jakby nie znał kobiet, a jedynie zauważył je przejeżdżając drogą.
Oksana K. w ciężkim stanie została przetransportowana do szpitala. Do dziś trwa jej rehabilitacja.
Jędrzej C. usłyszał dziewięć zarzutów, w tym osiem dotyczących zatrudniania pracowników bez zachowania procedur, a także nieudzielenia pomocy poszkodowanej.
Pracodawca przyznał się do winy i zawarł ugodę z Ukrainką. Pokrył koszty leczenia, uregulował zaległości w ZUS i zobowiązał się do wypłaty zadośćuczynienia oraz pokrycia kosztów rehabilitacji. Poszkodowana podpisała oświadczenie, że nie żąda ścigania i ukarania Jędrzeja C.
We wrześniu 2018 roku sąd w Środzie Wielkopolskiej zdecydował o warunkowym umorzeniu postępowania karnego wobec oskarżonego na okres dwóch lat próby. Dodatkowo, mężczyzna musiał zapłacić nawiązkę na rzecz pokrzywdzonej w wysokości 10 tysięcy złotych oraz pokryć koszty sądowe.
Prokuratura złożyła apelację od wyroku wskazując na błędy w ustaleniach faktycznych oraz brak podstaw do warunkowego umorzenia postępowania. Domagano się uchylenia wyroku w całości.
Pełnomocnicy zarówno Ukrainki jak i przedsiębiorcy wnieśli z kolei o odrzucenie apelacji podkreślając, że strony doszły do porozumienia i zawarły ugodę.
We wtorek, poznański sąd okregowy przychylił się do wniosku prokuratury i uchylił wyrok sądu pierwszej instancji. Sprawa ponownie trafi do sądu rejonowego w Środzie Wielkopolskiej w celu ponownego rozpoznania.
W uzasadnieniu sędzia wskazała, że zachowanie Jędrzeja C. trudno nazwać “spanikowaniem”, ponieważ ciąg zdarzeń wskazuje, że było “wyjątkowo, jak gdyby przemyślane” i nie wynikało z impulsu. Wskazywała na przemyślane decyzje, które miały na celu ochronę własnych interesów przedsiębiorcy. W ocenie sądu “takie zachowanie nie może być ocenione jako nie cechujące się znacznym stopniem społecznej szkodliwości”.