“Mam wrażenie, że ludzie panicznie boją się chorób psychicznych” psycholog o społecznej świadomości w zakresie zaburzeń psychicznych

Zdrowie psychiczne jest w Polsce nadal tematem, wokół którego istnieje tabu. Mimo że w mediach coraz cześciej pojawiają się alarmujące materiały na temat wzrostu wskaźników występowania tego rodzaju dolegliwości, ludzie nadal obawiają się zgłaszać po pomoc, a nawet mówić o nich w obawie przed stygmatyzacją, wykluczeniem czy brakiem akceptacji.

Coraz częściej zwraca się uwagę na fakt, że zdrowie to nie tylko sprawność ciała, ale również ducha. W niektórych miejscowościach wdrażane są programy, ułatwiające dotarcie do specjalisty z dziedziny zdrowia psychicznego – psychologa czy psychiatry.

W Poznaniu takim działaniem zajmuje się m.in. Sprawa Na Tak – projekt wspomagający młodych ludzi oraz ich otoczenie w radzeniu sobie z problemami natury psychicznej. O inicjatywie i swojej roli w niej opowiedziała współpracująca z Fundacją Ciszum psycholog Katarzyna.

Kasiu, czym zajmujesz się w SNT?

Jestem psychologiem i psychoterapeutą. W projekcie Sprawa Na Tak mam przyjemność współprowadzić warsztaty psychoedukacyjne dla osób doznających problemów psychicznych oraz ich bliskich. Występuję w roli specjalisty, dzieląc się swoją wiedzą np. na temat stresu czy komunikacji, a także czuwam nad procesem grupowym i samopoczuciem osób uczestnicących w warsztatach.

Co w prowadzeniu zajęć sprawia Ci największą radość czy satysfakcję?

Gdy widzę iskrę nadziei w oczach uczestników. Nadzieja to coś, nad czym najbardziej nam zależy. Oprócz zaakceptowania tego, że cierpi się na jakieś zaburzenie lub chorobę psychiczną, jest to najważniejszy czynnik zdrowienia. Tak, akceptacja tego, że trzeba się leczyć (w ten lub inny sposób) oraz nadzieja na to, że można wyzdrowieć, to dwa filary procesu zdrowienia. Wiedza i umiejętności, w które staramy się wyposażyć uczestników warsztatów, mają na celu właśnie  umacnianie w nich nadziei.

Dlaczego nadzieja jest tak ważna?

Bo bez niej trudno jest podjąć wysiłek, próbować zmienić swoją sytuację. Może to w ogóle niemożliwe. Skoro nie wierzę w to, że mogę się któregoś dnia obudzić bez cierpienia, to po co próbować? Trzeba w to uwierzyć, zobaczyć, że to możliwe! Uczestnicy warsztatów słyszą to nie tylko z ust psychologa i lekarza psychiatry, ale także od Eksperta Przez Doświadczenie, czyli osoby, która sama doznawała zaburzenia lub choroby psychicznej, ale obecnie potrafi już sobie z nią radzić. Udział Eksperta uważam za najważniejszy element programu. Jest to pomysł nowatorski, oparty na podobnych rozwiązaniach, od lat wspierających osoby z zaburzeniami i ich otoczenie w Stanach Zjednoczonych, wprowadzonych przez National Alliance on Mental Health (NAMI).

A co jest dla Ciebie najtrudniejsze w tej pracy?

W grupie osób bliskich trudne jest to, gdy uczestnicy są na różnych etapach radzenia sobie z wystąpieniem zaburzenia u ich dzieci, rodzeństwa czy partnerów życiowych. Niektórzy już rozumieją, że to nie fanaberie i wymysły zbuntowanego nastolatka, tylko realne problemy, wymagające leczenia (np. farmakoterapii, psychoterapii, zmiany stylu życia). Inni jeszcze temu zaprzeczają. Pocieszające jest jednak, że widać, że postawa wszystkich się zmienia w trakcie cyklu (warsztaty odbywają się w cyklach 10 spotkań), choć w różnym stopniu.

W przypadku pracy z osobami doświadczającymi zaburzeń, niekiedy trudno jest widzieć, jak bardzo im ciężko. Bywa, że nie radzą sobie z lękiem. Rezygnują z brania leków, nie do końca wierząc, że mogą im pomóc lub bojąc się skutków ubocznych. Tłumaczymy, jak sobie radzić z takimi problemami. Pomagamy stworzyć własny plan leczenia, wspólnie szukamy rozwiązania problemów, np. właśnie trudności z zaakceptowaniem konieczności przyjmowania leków.

W prowadzeniu zajęć współpracuje z Tobą Ekspert Przez Doświadczenie. Co uważasz o takiej formie pracy?

Jak już wspominałam, uważam rolę Eksperta za kluczową dla całego procesu. Specjaliści – psychologowie, psychiatrzy, konsultanci społeczni – zawsze będą “po drugiej stronie”. Osoby cierpiące na zaburzenia mogą mieć poczucie, że nie potrafią do końca zrozumieć ich problemów, bo oglądają je z zewnątrz. A z Ekspertem łączy ich wspólnota doświadczeń – bo mimo, że zaburzenia mają różnorodne formy, to proces radzenia sobie z ich wystąpieniem przebiega u każdego dość podobnie. Ekspert udowadnia, że osiągnięcie zdrowia, realizacja celów życiowych jest możliwe. Że można szczęśliwie żyć z zaburzeniem. Że zaburzenie to tylko część rzeczywistości i wcale nie musi to być część najbardziej znacząca.

Jak obecność EPD wpływa na grupę?

Na pewno pozwala na większą swobodę i bliskość. Uczestnicy nie mają wrażenia, że są na jakimś formalnym spotkaniu, na którym ktoś się wymądrza i próbuje ich pouczać. Bardziej odbierają to jak spotkanie grupy przyjaciół, którzy opowiadają sobie nawzajem o swoich problemach i wspierają się. Podczas zajęć czuję wyraźną różnicę między swoją rolą, a rolą eksperta.

Ja jestem bardziej od podania suchych informacji, jakiejś ramy, na której ekspert rozpina żywy obraz. Pokazuje, jak wiedza psychologiczna ma się do tego, co przeżył na własnej skórze. Udowadnia, że pewne rzeczy działają…

Czy dostrzegasz jakieś zmiany, zachodzące w uczestnikach w trakcie cyklu?

Na pewno powstaje pewna mała wspólnota. Uczestnicy zżywają się ze sobą i być może te więzi mają szansę przetrwać również później, co byłoby bardzo ważne, bo często osoby cierpiące na zaburzenia i ich bliscy nie mają nawet z kim porozmawiać o swoich kłopotach, komu się wyżalić.

Drugą zmianą jest wzrost wspomnianej już przeze mnie nadziei. Uczestnicy mówią też o coraz większym rozumieniu, co się z nimi dzieje, co wpływa na ich samopoczucie, kiedy objawy się zaogniają, a co im pomaga. Niekiedy bliscy próbują wprowadzać w życie pomysły z zajęć i dzielą się efektami (np. odbywają rozmowę, stosują nowe rozwiązanie do starego problemu). Czasem to się udaje, a czasem nie – ale ważne jest, że zaczynają rozumieć swoją rolę jako kogoś, kto może wspierać. A, ważne – mogą wspierać, ale nie wyręczać, decydować za osobę doświadczającą zaburzeń – bo to ta osoba ma prawo do samodzielnego decydowania o sobie, a także to ona musi wziąć odpowiedzialność za swoje zdrowienie. Nikt tego za nią nie zrobi.

Co myślisz o społecznej świadomości zaburzeń psychicznych?

Płakać się chce!

Możesz rozwinąć?

Mam wrażenie, że ludzie panicznie boją się chorób psychicznych. Nie rozumieją, że tak naprawdę  każdy z nas może zacząć ich doświadczać. Mówi się czasem, że nie ma ludzi zdrowych – są jedynie niezdiagnozowani. Warto o tym pamiętać. Osoba chorująca na schizofrenię, depresję czy zaburzenia lękowe to nie żaden “inny”, “obcy” – tylko ktoś taki jak Ty czy ja, kto miał mniej korzystne geny i być może historię życia, co doprowadziło do zaburzenia równowagi w jego mózgu. Ma takie samo prawo do realizacji swoich marzeń, posiadania rodziny, fajnej pracy jak każdy.

Czy chcesz przez to powiedzieć, że wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu chorzy?

(śmiech) No nie… Bardziej bym powiedziała, że wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu zdrowi.  Również osoby z najgłębszymi zaburzeniami zasługują na zrozumienie, szacunek i podmiotowe traktowanie. Ludzie, którzy myślą o nich z niechęcią, lękiem czy wręcz pogardą powinni mieć świadomość, że wcale nie są tak bardzo inni. Pragnienia bycia kochanym, rozumianym, niezależnym są wspólne dla wszystkich.

Odnośnie świadomości zaburzeń psychicznych dodam jeszcze, że krew mnie zalewa, gdy słyszę, jak np. politycy mówią o jakiejś absurdalnej sytuacji, że to “schizofrenia”. Totalne pomieszanie pojęć! Do tego wizje szpitali psychiatrycznych jako mrocznych miejsc pełnych jakiś dziwacznych postaci i miejsc okrutnych procedur medycznych – to wcale tak nie wygląda! O, weźmy takie elektrowstrząsy… Wiele osób wzdryga się na samą myśl o nich, bo to przecież takie nieludzkie… A tymczasem dla kobiet w ciąży, które mają depresję, są one bardziej bezpieczne, niż leki! To pokazuje, jak trudno rzetelnej wiedzy w tym zakresie przebić się do mainstreamu. Na szczęście to się zmienia!

W jaki sposób?

Obserwuję, że coraz więcej osób dotkniętych zaburzeniami dzieli się swoimi doświadczeniami – np. za pośrednictwem Internetu. Opisują swoje objawy i związane z nimi przeżycia, inni zadają im pytania, wyrażają wsparcie. To wszystko powoli wpływa na przekonania dotyczące ludzi, których dopadają zaburzenia psychiczne.

A jakie są przekonania osób, które spotykasz na zajęciach, na swój temat?

Często pojawia się przekonanie, że ktoś jest, musi być winny – albo rodzice, albo same osoby doświadczające zaburzeń. Tymczasem spora część “winy” leży po stronie biologii. A także cywilizacji, która wymusza określony styl życia (nieregularny sen, stres, izolację społeczną, rozluźnienie więzi między ludźmi). Poza tym znalezienie winnego nikogo by nie wyleczyło. Leczyć może tylko aktywne szukanie sposobów na zmianę swojej sytuacji. To wiąże się z przełamaniem drugiego częstego przekonania – że osoby zmagające się z doświadczeniami nie mają wpływu na swój stan lub nie są w stanie i nie powinny o sobie decydować. Niekiedy osoby doświadczające zaburzeń mają wrażenie, że to, czego doświadczają to przecież coś normalnego albo niemożliwego do zmiany – a po zastosowaniu leków okazuje się, że jednak świat może inaczej wyglądać i że można się cieszyć, spokojnie spać… Że można chcieć. A z czasem także móc…

Prowadziłaś zarówno zajęcia dla osób cierpiących na zaburzenia, jak i dla ich bliskich. Mogłabyś opowiedzieć o różnicach, które się pojawiają w przeżywaniu zajęć u obu tych grup?

Bliscy traktują warsztaty bardziej zadaniowo. Cechuje ich również większa negacja, rezerwa, niekiedy trudno im się otworzyć. Sądzę, że może to się wiązać z tym, że w większości są to rodzice, którzy w jakiejś mierze zmagają się z poczuciem winy i odpowiedzialności – z obawą, że mogli mieć wpływ na wystąpienie problemów u swoich dzieci. A także z bezsilnością – bo czasem mają związane ręce. Nie wiedzą, jak mogliby pomóc. Niekiedy nawet nie wiedzą, co dokładnie dzieje się z ich dziećmi, bo one nie chcą o tym mówić.

Osoby cierpiące na zaburzenia o wiele chętniej dzielą się swoimi emocjami, podkreślają rolę więzi, które pojawiają się między nimi, zauważają możliwość praktycznego zastosowania informacji czy umiejętności, wyniesionych z zajęć, w swoim życiu. Może to dziwne, ale mam wrażenie, że w pewien sposób jest im łatwiej.

Gdybyś miała teraz powiedzieć jedną rzecz, mając pewność, że cały świat się o tym dowie, co byś powiedziała?

Chciałabym powiedzieć wszystkim, którzy cierpią, męczą się, nie mają chęci do życia, że tak nie musi być. Spróbujcie dać sobie szansę na zmianę.

W ramach projektu Sprawa Na Tak prowadzone są warsztaty psychoedukacyjne oraz grupy wsparcia zarówno dla młodych osób borykających się z zaburzeniami natury psychicznej, jak i dla ich najbliższych.